Szklany tron nie porwał mnie od razu. Pierwsze rozdziały czytałam z pewnym dystansem, nie do końca przekonana, czy chcę zostać w tym świecie na dłużej. Ale kiedy wreszcie akcja nabrała tempa i pojawiły się pierwsze mroczniejsze wątki związane z tajemniczymi morderstwami w zamku, trudno mi było się oderwać. Celaena to bohaterka pełna sprzeczności — wyniosła i porywcza, zadziorna i krucha zarazem. Momentami bywa wręcz pretensjonalna, co z jednej strony drażni, a z drugiej — wydaje się autentyczne. Może to właśnie młody wiek bohaterów tak mocno przebija spod warstw pozornej pewności siebie i epickich deklaracji? W tej młodzieńczej burzy emocji, w nadmiarze słów i gestów, jest coś prawdziwego, coś, co przywodzi na myśl nasze własne pierwsze wielkie marzenia i pierwsze wielkie lęki. Świat przedstawiony w Szklanym tronie jest pełen niedopowiedzeń, a jednocześnie nęcący — zamek zbudowany ze szkła, cień magii — zakazanej i zapomnianej, polityczne intrygi oplatające bohaterów jak niewidzialna ...