Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: "Fastlane milionera" MJ DeMarco



Autor: MJ DeMarco
Tytuł: "Fastlane milionera"
Tytuł oryginału: "The Millionaire Fastlane. Crack The Code to Wealth and Live Rich for a Lifetime"
Wydawnictwo: Gall
Data wydania: sierpień 2012
Liczba stron: 550

Do "Fastlane milionera" przymierzałem się od dawna. Jak na książkę biznesową pod względem grubości jest ona "cegłą" i mogłoby się wydawać, że przeczytanie jej może być katorgą. Nic bardziej mylnego.

Po kilku pierwszych rozdziałach książka MJ DeMarco wydała mi się kolejną "nic nie wnoszącą" pozycją o tym jak fajnie być bogatym i jak łatwo to osiągnąć. Autor wysuwał bardzo podobne stwierdzenia do innych "guru finansowych" jednocześnie wyśmiewając teorie tych "guru" np. Roberta z Hawajów (strasznie mi się spodobało to określenie na Kiyosakiego). Jednak ostatecznie okazało się, że "Fastlane milionera" jest zupełnie inna i daje czytelnikowi dużo więcej, a początkowe ogólniki stanowią doskonałe wprowadzenie do zajęć praktycznych.

I właśnie zagadnienia praktyczne zawarte w książce stanowią jej największą wartość. Autor nie pisze tylko, że musimy mieć oczy otwarte na szanse, ale mówi nam jak dostrzegać te szanse, gdzie można ich aktywnie szukać i wykorzystywać. Nie pisze, że droga do wolności finansowej jest łatwa. Pisze, że jest ona pełna bólu i wyrzeczeń, że nie wiąże się wcale z robieniem tego co kochamy. Pisze, że droga do wolności to zaspokajanie potrzeb wspieranych "przykazaniami Fastlane", a sama wolność to posiadanie swojego czasu na własność.

Mnie osobiście nieco drażnił mniej lub bardziej zamierzony "product placement", ale wada ta nie ma znaczenia, bo książka dosłownie pompuje w człowieka pozytywną energię i daje siły do działania. Parafrazując wypowiedź z forum Fastlane polskiego wydawcy "Fastlane milionera" Olgierda Gracy: jest to książka, która podsyca ogień w  naszym ognisku dążenia do celu, daje wiarę i powoduje, że przezwyciężamy własne słabości. Powinien przeczytać ją każdy, kto pragnie prawdziwej wolności i czuje, że od życia należy mu się więcej.

"Fastlane milionera" po prostu trzeba przeczytać, a potem wrócić do pierwszej strony i rozpocząć lekturę jeszcze raz. Naprawdę warto.


Zobacz inne książki z serii "IQ Rozwijaj inteligencję finansową":

Komentarze

  1. Nie jestem przekonana czy to książka dla mnie, ale nie mówię jej nie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam niedawno, pouczająca lektura :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To naprawdę powinna być obowiązkowa lektura w szkołach. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem jedno ,to co opisane jest w tej książce to pouczająca lekcja życia i polecam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam ją teraz i jestem już przy końcu. Uznaję ją za najlepszą książkę jaką w życiu czytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Podobało mi się również jak autor skopał dupę Prawu Przyciągania :)

      Usuń
  7. Ksiazka dobra, szkoda ze wydal ją jednak taki czlowiek jak Graca, oszust, klamca i zlodziej.

    OdpowiedzUsuń
  8. w polskiej w wersji jest błędnie przetłumaczona jedna rzecz...mianowicie właściciel Lamborgini którego spotkał w dzieciństwie MJ był wynalazcą (inventorem) a nie jak przetłumaczono w polskiej wersji inwestorem a to 2 różne rzeczy......

    OdpowiedzUsuń
  9. Ma ktos do sprzedania ? Chetnienkupienbo nie bylo dodruku do tej pory

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, odezwał się ktoś? Też chętnie bym przygarnął tę książkę.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!

Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło". Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki . Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę. Książki są jak rozmowy Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czuje...

Czy Instagram nie zabił rzetelnych opinii? Moja perspektywa

Zadaję sobie to pytanie coraz częściej. Odkąd z końcem marca wróciłam do pisania o książkach – tak naprawdę, spokojnie, z myślą, bez presji lajków – czuję coraz wyraźniej, że dla mnie wciąż najcenniejszym miejscem rozmowy o literaturze jest blog. Miejsce, gdzie słowo może wybrzmieć do końca. Gdzie można napisać więcej niż trzy zdania. Gdzie treść nie musi tańczyć przed okiem algorytmu, by zostać zauważona. Bo Instagram, choć pełen pięknych kadrów, zachwycających półek i okładek, które aż proszą się o zdjęcie, coraz częściej przypomina mi teatr iluzji. Świat, w którym książki muszą być "ładne", by zasłużyć na uwagę. Świat, w którym estetyka wygrywa z wartością. 📸 Gdzie kończy się pasja, a zaczyna strategia? Czasem zastanawiam się, czy niektóre książki zyskują popularność tylko dlatego, że dobrze prezentują się na zdjęciach. Bo mają złocenia, bo ich kolory są spójne z feedem, bo da się je ładnie sfotografować z kawą i świeczką. I czy w tym całym wizualnym hałasie nie giną cich...

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...