Przejdź do głównej zawartości

"Fifty Shades Darker", czyli szaleństwa wokół Greya ciąg dalszy


Dziś swoją polską premierę miała "Ciemniejsza strona Greya", czyli oryginalne "Fifty Shades Darker". Po "Pięćdziesięciu twarzach Greya" zaczęłam sobie wieczorami podczytywać drugą część. Nie dobrnęłam do samego końca, może przez natłok lektur, a może z powodu mojego zamiłowania do papierowych książek. Niemniej po przeczytaniu większości książki stwierdziłam, że jest lepsza niż "Pięćdziesiąt odcieni...".


Przede wszystkim w końcu pojawia się jakiś wątek poza stricte seksualną relacją Any i Christiana. Wyłania się też nieco inny obraz samego Greya. Poziom językowy nadal pozostawia wiele do życzenia, ale w oryginale czytało mi się dość lekko. Jestem ciekawa, jak będzie wyglądało polskie tłumaczenie. Mam wielką nadzieję, że nie zaserwowano znów czytelnikom "ranego Julka" czy "świętego Barnaby"... Przekonam się o tym pewnie lada dzień i podzielę się z Wami wrażeniami. 

Komentarze

  1. No ja cały ten chłam szerokim łukiem od lektury Greya. W oryginale również czytałem fragmentami, ale język jest prosty, niczym się nie wyróżnia i w ten sposób po angielsku napisałbym i ja.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja nie szaleje na punkcie owgo pisarza, ale okładka książki jest świetna i przyciąga uwagę :) pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja się dałam trochę wciągnąć w to szaleństwo i w sumie jeszcze nie wiem, czy powinnam tego żałować ;) Okładka tej części rzeczywiście jest piękna - uwielbiam weneckie maski :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się że ta część jest lepsza niż pierwsza. Poznająć lepiej Christiana naprawdę zaczęłam go lubić.
    Przeczytałam całą trylogię i robiłam to z przyjemnością bo ksiązka jest idealna do tego żeby się zrelaksować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zapałałam do Greya nieco większą sympatią :)

      Usuń
  5. Mimo tego, że na temat pierwszej części tej serii słyszałam wiele odmiennych opinii, mam wielką ochotę sięgnąć po tę trylogię. Mam nadzieję, że szybko wpadnie w moje ręce i sama będę mogła się przekonać, czy ta książka jest warta przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie pierwsza część nie powaliła na kolana, ale zaciekawiła na tyle, żeby sięgnąć po pozostałe tomy. Teraz, przy drugiej, będę miała porównanie z oryginałem, a na tym właśnie mi zależało. Generalnie myślę, że żeby wyrobić sobie własne zdanie trzeba ją po prostu przeczytać. Inaczej ciężko jest ocenić to całe szaleństwo :)

      Usuń
  6. Na dzień dzisiejszy te książki absolutnie mnie nie interesują. W ogóle nie potrafię pojąć fenomenu, jaki dotyczy pierwszej części. Zwłaszcza, że tyle słów krytyki idzie napotkać w recenzjach.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytajcie ze zrozumieniem! Litera po literze ,zdane po zdaniu, a każdy znajdzie kawałek siebie!

    OdpowiedzUsuń
  8. jestem po przeczytaniu wszystkich trzech części i bardzo mi się podobały, czytałam strona po stronie ciekawa co będzie dalej, mnie te książki urzekły, polecam wszystkim!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!

Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło". Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki . Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę. Książki są jak rozmowy Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czuje...

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...

Recenzja: „Tajne przez poufne” Magdalena Winnicka - od zgrzytu do mini-zawału z zachwytu!

Bywają takie książki, które zaczynają się od zgrzytu… a kończą nerwowym przewracaniem ostatniej strony i cichym „pani Autorko, jak mogła pani tak zrobić?”. Tak właśnie było z drugim tomem przygód Krystiana i Sary. Początek? Przyznam szczerze – miałam chwilę zwątpienia. Krystian, nasz zimnokrwisty major ABW, zachowuje się jak ktoś, kto chwilowo zostawił mózg we Wrocławiu. Halo, panie majorze – co się stało z twoją żelazną logiką i dystansem? Ale potem... zaskoczyło. I to tak, że przepadłam. Wystarczyło kilkadziesiąt stron, by historia znów mnie porwała – tym razem w upalne rejony Turcji, gdzie nie tylko temperatura, ale i napięcie między bohaterami sięga zenitu. Sara małymi, pozornie niewinnymi krokami zaczyna wchodzić w życie Krystiana. Nie na siłę, nie gwałtownie – tylko z czułością i uporem, który kruszy nawet najbardziej opancerzone serce. A Krystian? Choć udaje, że jeszcze walczy, widać, że przegrał tę bitwę dawno temu. I że to przegrana, która daje mu więcej szczęścia niż jakiekol...