Przejdź do głównej zawartości

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!


Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło".

Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki.

Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę.

Książki są jak rozmowy

Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czujesz, że to nie jest Twój język, nie Twoje wartości, nie Twój świat. I wiesz co? To jest w porządku.

Książki to nie obowiązek, to nie rachunek do zapłacenia. To spotkanie – z drugim człowiekiem, z emocją, z historią. Jeśli nie czujesz połączenia, jeśli między Wami nie ma tej iskry, tej ciekawości, która każe czytać "jeszcze tylko jeden rozdział" – masz prawo odejść.

Daj sobie zgodę

Na odłożenie. Na przerwanie. Na powiedzenie: "nie teraz" albo "nie dla mnie".

Niektóre książki mogą do nas wrócić po latach – zrozumiane dopiero wtedy, gdy będziemy na nie gotowi. A inne... cóż, nie muszą wracać wcale. Nie wszystko musi nas poruszać. Nie każda historia musi być naszą historią.

Dorosłość czytelnicza to nie ilość przeczytanych tomów, ale umiejętność słuchania siebie. Tego cichego głosu, który mówi: "To mnie nie karmi". "To nie ten język". "To nie moje emocje".

Bo książki powinny nas karmić

Nie chodzi o to, by były łatwe. Czasem najtrudniejsze lektury dają nam najwięcej. Ale trudność to nie to samo co nuda. A ciężar tematu to nie to samo co duszność słowa.

Masz prawo wybierać książki, które zostają z Tobą na długo – a nie tylko te, które "wypada" skończyć. Pamiętaj:

Nie musisz kończyć każdej książki.
Masz prawo sięgać po te, które poruszają Twoje serce.

Reszta może spokojnie wrócić na półkę. I to jest w porządku.


Komentarze

  1. Stosuję zasadę 50 stron. Jak mi przez pierwszych 50 stron książka nie "kliknie", odkładam. Szkoda życia na słabe książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe podejście! 🙂 Ja akurat nie trzymam się konkretnej liczby stron – zdarzało mi się odłożyć książkę nawet w połowie. To ostatnie zdanie to złoto – w pełni się zgadzam. Szkoda życia na książki, które nie poruszają ani trochę.

      Usuń
  2. Czasami zaczynam, skuszony recenzją ale ostatecznie nie porywa mnie i książka ląduje pod biurkiem albo gdzieś w szafie, ostatecznie na aukcji ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, znam to! Czasem recenzje obiecują złote góry, a potem… trafiam na historię, która w moim przypadku zupełnie nie klika. Od lat czytam więcej ebooków niż papierowych książek, więc przynajmniej te nietrafione z reguły nie zajmują mi miejsca na półce 😅

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...

Recenzja: „Byliśmy łgarzami” E. Lockhart - dziwna, irytująca i... niezapomniana

Dziwna to była książka. Naprawdę dziwna. Od pierwszych stron czułam coś nieokreślonego, jakby słowa drażniły mnie pod skórą, a między akapitami pełzał niepokój. Jej styl – miejscami irytująco poetycki, fragmentaryczny, wręcz dziwaczny – sprawiał, że nie raz przewracałam oczami. A jednak… nie mogłam się oderwać. Coś mnie trzymało w potrzasku, nawet kiedy chciałam odłożyć ją „na chwilę”. Byliśmy łgarzami E. Lockhart to opowieść o rodzinie Sinclairów, bogatych, uprzywilejowanych i pozornie idealnych. Każde lato spędzają na prywatnej wyspie Beechwood, niedaleko Massachusetts, gdzie życie przypomina wyidealizowany obrazek: eleganckie posiadłości, kolacje na tarasach z widokiem na ocean i beztroskie dzieci na plaży. Ta perfekcja jest jednak tylko maską, za którą buzują napięcia, konflikty i niewypowiedziane sekrety. Główna bohaterka, Cadence Sinclair-Eastman, spadkobierczyni rodzinnej fortuny, wraca na wyspę po dwuletniej przerwie. Nie pamięta, co wydarzyło się pewnego lata, które zakończył...

Czy Instagram nie zabił rzetelnych opinii? Moja perspektywa

Zadaję sobie to pytanie coraz częściej. Odkąd z końcem marca wróciłam do pisania o książkach – tak naprawdę, spokojnie, z myślą, bez presji lajków – czuję coraz wyraźniej, że dla mnie wciąż najcenniejszym miejscem rozmowy o literaturze jest blog. Miejsce, gdzie słowo może wybrzmieć do końca. Gdzie można napisać więcej niż trzy zdania. Gdzie treść nie musi tańczyć przed okiem algorytmu, by zostać zauważona. Bo Instagram, choć pełen pięknych kadrów, zachwycających półek i okładek, które aż proszą się o zdjęcie, coraz częściej przypomina mi teatr iluzji. Świat, w którym książki muszą być "ładne", by zasłużyć na uwagę. Świat, w którym estetyka wygrywa z wartością. 📸 Gdzie kończy się pasja, a zaczyna strategia? Czasem zastanawiam się, czy niektóre książki zyskują popularność tylko dlatego, że dobrze prezentują się na zdjęciach. Bo mają złocenia, bo ich kolory są spójne z feedem, bo da się je ładnie sfotografować z kawą i świeczką. I czy w tym całym wizualnym hałasie nie giną cich...