Przejdź do głównej zawartości

"Życie Violette" Valérie Perrin - książka, która otuli cię jak ulubiony sweter


Są książki, które otulają jak ulubiony sweter w chłodny poranek — i Życie Violette jest właśnie taką opowieścią. Pełną szwów, przetarć i drobnych dziur, które nie odejmują jej uroku, a czynią ją jeszcze bardziej ludzką.

Violette, cicha strażniczka zapomnianych historii na cmentarzu w Burgundii, jest bohaterką, która nie krzyczy swoim istnieniem, lecz istnieje mimo wszystko — z uporem kwiatu wyrastającego spomiędzy płyt nagrobnych. W Brancion — małym miasteczku utkanym z ciszy, zapomnianych uliczek i wspomnień — czas płynie inaczej, jakby szanował ból i radość swoich mieszkańców równie mocno.

Jej życie to mozaika złamań i nadziei, w której każdy fragment — każde niedopowiedziane „dlaczego?” i „co dalej?” — układa się w opowieść o stracie, miłości i cichym, codziennym bohaterstwie.

Uwielbiam wszystkie książki Valérie Perrin, ale to właśnie Życie Violette zadomowiło się w moim sercu na dobre. Może dlatego, że jest jak opowieść o ludziach, których mijamy codziennie, nie wiedząc, jak wiele noszą w sobie. Może dlatego, że Violette — kobieta złamana, a jednak nieugięta — jest tak prawdziwa, że niemal czuć jej obecność obok siebie.

Valérie Perrin pisze z czułością, której nie da się podrobić. Każdy rozdział Życia Violette przesiąknięty jest nostalgią i delikatnym światłem zmierzchu, kiedy dzień jeszcze trwa, ale już wiesz, że musisz się pożegnać. Autorka nie ucieka od trudnych tematów — żałoby, zdrady, samotności — ale pokazuje, że nawet największe pęknięcia w sercu mogą stać się miejscem, przez które wpada światło.

Życie Violette to książka powolna jak spacer po cmentarnych alejkach, pełna postojów, zamyśleń i nagłych ukłuć wspomnień. To opowieść dla tych, którzy nie szukają fajerwerków, lecz prawdy — tej bolesnej i tej pięknej zarazem.

Czytając, czułam się jakbym słuchała starej, ukochanej płyty, której drobne trzaski tylko dodają autentyczności melodii. Violette — kobieta, która przeszła więcej niż powinna, ale wciąż umiała kochać życie — zostanie ze mną na długo.

Może właśnie o to chodzi — by nauczyć się iść przez życie w ciszy, z bliznami, które stały się częścią nas samych. Bo życie czasem zatrzymuje się na chwilę — i właśnie wtedy słyszymy je najgłośniej.



Valérie Perrin

Życie Violette / Changer l'eau des fleurs
Wydawnictwo Albatros, 2022 (wydanie z barwionymi brzegami 2024)



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Recenzja: "Lights Out" Navessa Allen - obsesja, czarny humor i puszysty kot

Są okładki, które po prostu krzyczą: „będziesz się świetnie bawić”. Okładka Lights Out jest właśnie taka. Hipnotyzująca, mroczna i niepokojąco piękna, przywodząca na myśl genialny klimat serialu Miłość, śmierć i roboty . To obietnica mieszanki piękna i grozy, fascynacji i niepokoju. A to, co w środku? Czyste, cudowne szaleństwo. Główną siłą tej historii jest bez wątpienia Aly. To nie jest kolejna księżniczka czekająca na ratunek. To kobieta pewna siebie, świadoma swoich pragnień i nieszablonowa, której po prostu nie da się nie polubić. Obok niej Josh – facet z bagażem traum, zaborczy i momentami niebezpieczny, a jednocześnie tak czarujący, że trudno mieć mu cokolwiek za złe. Ta mieszanka jego słabości i siły przyciąga jak magnes. Tym, co wyróżnia Lights Out , jest genialne przeplatanie mroku z absurdem. Navessa Allen serwuje nam sceny pełne napięcia i erotyzmu, by za chwilę rozbroić nas absurdalnym humorem, przy którym trudno nie śmiać się na głos. A wisienką na tym dziwacznym torcie j...

Recenzja: "Leave Me Behind" K. M. Moronova - tam, gdzie miłość jest równie niebezpieczna co nienawiść

Są książki, które czytasz. I są takie, które przeżywasz całym sobą. Leave Me Behind to ta druga opcja. Brutalna, bezkompromisowa i uzależniająca historia, która od pierwszych stron wciąga jak wir i nie puszcza aż do samego końca. Sięgając po dark romance K. M. Moronovej, wiedziałam, czego się spodziewać. Dostałam dokładnie to – w najczystszej i najmocniejszej formie. Nell Gallows – jedyna ocalała z owianego złą sławą oddziału Riøt – trafia do jednostki Malum, gdzie każdy patrzy na nią jak na wroga. To bohaterka wykuta z gniewu i bólu, a jednocześnie poruszająco ludzka w swojej kruchości. Kibicujemy jej z zaciśniętymi zębami, nawet gdy jej decyzje ranią nie tylko ją, ale i nas. Wtedy na scenę wkracza on. Bones. Żołnierz, dla którego Nell jest uosobieniem wszystkiego, czym gardzi. Ich relacja to prawdziwa burza: pierwotny gniew i nienawiść ścierają się z magnetycznym przyciąganiem, którego żadne z nich nie jest w stanie powstrzymać. Zapomnijcie o słodkiej opowieści. To zderzenie dwóch ś...

Recenzja: "Lato w wielkim mieście" Alex Aster - romans w sercu Nowego Jorku

Niektóre historie od pierwszych stron otulają nas atmosferą miejsca, w którym się rozgrywają. A  Lato w wielkim mieście to powieść, która pachnie Nowym Jorkiem – gorącym latem, długimi spacerami między wieżowcami, szumem klimatyzatorów i rozmowami toczącymi się w kawiarni na rogu. To właśnie tutaj, w sercu miasta, spotykają się dwie postacie, które na pozór wcale do siebie nie pasują, a jednak od pierwszej chwili czujemy, że coś ich połączy. To klasyczne enemies to lovers z dodatkiem motywu fake dating , ale podane w taki sposób, że nie czujemy wtórności schematu. Parker – milioner, który na pierwszy rzut oka wpisuje się w stereotyp bogatego prezesa – szybko pokazuje, że za tą maską kryje się człowiek złożony, pełen sprzeczności, zranień i ukrytej wrażliwości. Elle – scenarzystka, która oficjalnie pozostaje w cieniu, choć ma na koncie sukcesy, o jakich inni mogą tylko marzyć – jest jego zupełnym przeciwieństwem. Ona – anonimowa, nieco chaotyczna i kreatywna. On – poukładany, opan...