To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...
Niepowetowana strata
OdpowiedzUsuńBędzie go bardzo brakowało na srebrnym ekranie.
UsuńWłaśnie przed chwilą pisałam u siebie na FB, że jak to jest, że odchodzi ktoś, kogo znałam tylko z ekranu, a jakoś tak pusto się zrobiło. :(
OdpowiedzUsuńBardzo pusto. Uwielbiałam go oglądać, a przede wszystkim słuchać jego charakterystycznego głosu.
Usuń:(
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie --->http://wchmurach12.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuń