Przejdź do głównej zawartości

"Tak krucho" Tammara Webber - recenzja

"Zawsze jest taki moment w czasie, który oddziela przedtem od potem. Po jednej stronie jest
wszystko co piękne i dobre – marzenia, które nie znikają w chwili przebudzenia. Tam kryły się
moje wspomnienia (...), które starałem się wyrzucić z pamięci, ponieważ wiązały się z nimi ból
i potępienie. A potem zjawiła się Jacqueline. Miłość. Uzdrowienie. Nowa rzeczywistość, w której między przedtem a potem nie ziała przepaść samotności."


Lucas na pierwszy rzut oka jest typowym "niegrzecznym chłopcem". Kolczyk w wardze, liczne tatuaże, wysportowana sylwetka i ciemne ciuchy. Do tego motocykl i zamiłowanie do sztuk walki. Ale to tylko pozory. Lucas w przeszłości przeżył ogromną tragedię, która zmieniła go na zawsze. Która zabrała mu życie, jakie znał i rzuciła w odmęty, w których nie potrafił się odnaleźć. Tragedię, która pozostawiła blizny nie tylko na jego nadgarstkach, ale przede wszystkim na sercu i duszy. Naznaczyła jego los poczuciem winy, z którym nie mógł się uporać przez lata. Aż do chwili, w której po raz pierwszy spotkał ją. Jacqueline.

"Była jak zaczarowana istota zrzucona nagle na ziemię i pozbawiona magicznych mocy. A nic nie mogło być dalsze od prawdy. Wzbudziła miłość w sercu mężczyzny, którego dusza była od lat zmrożona, skamieniała na skutek bólu i poczucia winy nie do zniesienia."

Gdy los stawia na drodze Lucasa Jacqueline, wszystko zaczyna się zmieniać. Mężczyzna powoli zdaje sobie sprawę, że są emocje, których nawet on nie jest w stanie powstrzymać. Delikatność i szczerość dziewczyny pozwalają mu od nowa spojrzeć na świat. Pozwalają mu wybaczyć. Nie tylko najbliższym, którzy w jakiś sposób go zawiedli, bo sami nie potrafili poradzić sobie z rozpaczą. Przede wszystkim dzięki Jaqueline Lucas zdaje sobie sprawę, że już najwyższy czas wybaczyć samemu sobie.

"Szczęście można zdobyć lub stworzyć. Można je odkryć. Można odzyskać."

Landona Lucasa Maxfielda poznaliśmy w "Tak blisko", historii opowiedzianej oczami Jacqueline. Ale dopiero teraz Tammara Webber pozwoliła nam zajrzeć w przeszłość Lucasa i szczegółowo poznać wszystkie wydarzenia, które go ukształtowały. Narracja z punktu widzenia mężczyzny to ciekawe doświadczenie. Tym bardziej, że całą historia, mimo, że z pozoru dobrze nam znana, jest jednak inna. Nie ma powtórzeń dialogów, jest jedynie ich zarys, dzięki czemu nie wieje nudą. Znaczna część "Tak krucho" to retrospekcje z przeszłości Lucasa. Możemy poznać nie tylko ojca chłopaka, ale też jego dziadka i ludzi ze szkoły, którzy też mieli spory wpływ na dokonane przez niego wybory.

"Pewne rzeczy nie są warte bólu, nawet jeśli potrafisz go przeżyć."

Książkę czytałam najpierw w oryginale, później sięgnęłam po polskie wydanie. I choć nie oczarowała mnie aż tak jak "Tak blisko", to jednak uważam ją za świetną pozycję. Wydarzenia widziane oczami Lucasa nadają całej historii zupełnie inny wydźwięk. I choć pozornie wydaje się, że już znamy tę historię, to jednak wciąż nas zaskakuje. Przede wszystkim wpływ na to mają emocje Lucasa, czyli to wszystko, czego zabrakło w "Tak blisko". Będąc niemal w jego skórze jesteśmy w stanie poczuć cały ten ból i nieznośny ciężar poczucia winy. I pragnienie, żeby znów być szczęśliwym. Żeby znów nabrać powietrza w płuca. Bardzo się cieszę, że Tammara Webber zdecydowała się rozszerzyć swoją opowieść w taki właśnie sposób. Było warto. 


Informacje o książce:
Autor: Tammara Webber
Tytuł: "Tak krucho"
Tytuł oryginału: "Breakable"
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: listopad 2014
Liczba stron: 336

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!

Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło". Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki . Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę. Książki są jak rozmowy Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czuje...

Czy Instagram nie zabił rzetelnych opinii? Moja perspektywa

Zadaję sobie to pytanie coraz częściej. Odkąd z końcem marca wróciłam do pisania o książkach – tak naprawdę, spokojnie, z myślą, bez presji lajków – czuję coraz wyraźniej, że dla mnie wciąż najcenniejszym miejscem rozmowy o literaturze jest blog. Miejsce, gdzie słowo może wybrzmieć do końca. Gdzie można napisać więcej niż trzy zdania. Gdzie treść nie musi tańczyć przed okiem algorytmu, by zostać zauważona. Bo Instagram, choć pełen pięknych kadrów, zachwycających półek i okładek, które aż proszą się o zdjęcie, coraz częściej przypomina mi teatr iluzji. Świat, w którym książki muszą być "ładne", by zasłużyć na uwagę. Świat, w którym estetyka wygrywa z wartością. 📸 Gdzie kończy się pasja, a zaczyna strategia? Czasem zastanawiam się, czy niektóre książki zyskują popularność tylko dlatego, że dobrze prezentują się na zdjęciach. Bo mają złocenia, bo ich kolory są spójne z feedem, bo da się je ładnie sfotografować z kawą i świeczką. I czy w tym całym wizualnym hałasie nie giną cich...

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...