Przejdź do głównej zawartości

"Najlepsza jedenastka" Janet Evanovich, czyli skutki rzucenia pracy i pączkowy odwyk

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że ten dzień w końcu nadejdzie.  I stało się. Stephanie Plum rzuciła pracę. Nie jest już łowcą nagród. Planuje wieść spokojne i nudne życie. Ale wredny los już chichocze i zaciera ręce. Oj, nie będzie tak łatwo, Steph...

Kiedy twoje kolejne samochody wybuchają, a do ciebie strzelają, grożą ci i porywają, masz prawo mieć dość. Stephanie też ma dość. Marzy o jakiejś miłej i spokojnej pracy, w której nie będzie musiała tarzać się w śmieciach w pogoni za NS-ami. Dostać nową pracę nie jest specjalnie trudno. Ale zdecydowanie ciężej wieść spokojne życie, gdy jest się Stephanie Plum, żywą legendą Grajdoła. I gdy z łowcy nagród stajesz się przyjaciółką (i asystentką) nowego łowcy nagród, czyli... Luli.

Przeszłość Stephanie depcze jej po piętach i zmiana kolejnych prac jakoś nie przeszkadza wybuchom i pożarom. Gdy w końcu na horyzoncie majaczy posada w fabryce podpasek, z pomocą Steph przychodzi pewien dobrze znany przystojniak. Komandos już jawnie przyznaje, jak wielką ma słabość do byłej łowczyni i jak wiele jest gotów dla niej zrobić. Ale jest jeszcze Morelli, choć chwilowo unieruchomiony, wciąż seksowny jak diabli. Nie zapominajmy też o rodzince Stephanie. Babcia Mazurowa jak zawsze musi być obecna na wszystkich czuwaniach w domu pogrzebowym Stivy. Przygotowania do ślubu Valerie idą pełną parą, przez co matka Steph coraz częściej zagląda do szafki z ukrytą whisky. A sama Stephanie nawet nie chce myśleć o tym, że w swojej sukni będzie wyglądać jak wielki bakłażan. 

Kiedy pojawia się duch z przeszłości, ewidentnie bawiący się kosztem Steph i żerujący na jej strachu, kobieta uważa, że nie może być już gorzej. A jednak okazuje się, że może. Wystarczy odstawić cukier i przejść na pączkowy odwyk, aby w niebezpieczeństwie znalazł się sam Komandos. 

"Słyszałam, co mówił, ale słowa nie miały żadnego znaczenia. Mój mózg bez reszty wypełniały myśli o nagim i spoconym Komandosie.
- Słonko - uśmiechnął się - patrzysz na mnie, jakbym był przekąską.
- Potrzebuję pączka - poskarżyłam się. - Naprawdę, naprawdę potrzebuję zjeść pączka.
- No tak, to by było moje kolejne przypuszczenie."

Jak wszystkie książki z serii, tak i "Najlepszą jedenastkę" czyta się bardzo lekko i szybko (za szybko!). Perypetie Stephanie i jej zwariowanej rodzinki i przyjaciół wciąż trzymają poziom. Cały czas coś się dzieje, akcja niejednokrotnie zawraca, by po chwili wskoczyć na nowe tory. Styl Janet Evanovich jest lekki, przepełniony humorem. Zawsze jak zaczynam czytać wiem, że pod koniec książki od śmiechu będą mnie bolały policzki. W jedenastym tomie nie ma zbyt wielu nowych bohaterów, autorka skupiła się na dobrze nam znanych postaciach i miejscach. Jest za to dużo ognia i wszelkich "bum!". I jest Stephanie, która nagle ni stąd ni zowąd odkrywa, jak silną ma wolę i jak potrafi być zdeterminowana w swych działaniach. A pierwszoosobowa narracja bardzo dobrze oddaje targające nią emocje.

Przygody Stephanie Plum to jedna z moich ulubionych serii. Mieszanka kryminału i komedii stanowi świetne oderwanie od codzienności. Życiowe perypetie łowczyni czyta się z przyjemnością i uśmiechem na twarzy. Śliwki nie sposób nie lubić. Jest kobietą z krwi i kości, świadomą zarówno swoich zalet, jak i wad. Walczącą ze swoimi słabościami i potrafiącą postawić na swoim. Myślę, że taka Stephanie tkwi w każdej z nas, dlatego tak dobrze patrzy się na świat jej oczami :)


Informacje o książce:
Autor: Janet Evanovich
Tytuł: "Najlepsza jedenastka"
Tytuł oryginału: "Eleven on Top"
Cykl: Stephanie Plum
Tom: 11
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: maj 2014
Liczba stron: 384

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Recenzja: "Szczęśliwa siódemka" Janet Evanovich

Autor: Janet Evanovich Tytuł: "Szczęśliwa siódemka" Tytuł oryginału: "Seven Up" Cykl: Stephanie Plum Tom: 7 Wydawnictwo: Fabryka Słów Data wydania: czerwiec 2013 Liczba stron: 416

Gdy książka rozdziera ci serce...

W ciągu ostatnich dni sięgnęłam po książki, które rozdarły mi serce i po których ciężko mi wrócić do rzeczywistości. Każda z nich jest inna, ale jednocześnie są bardzo do siebie podobne. Poruszają najczulsze struny, o których istnienie nawet siebie nie podejrzewałam. Choć zawsze byłam wrażliwym człowiekiem. O każdej z tych książek wkrótce napiszę Wam więcej. Ale już dziś mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że o żadnej z nich przez długi czas nie zapomnę. "Morze spokoju" pokazało mi, jak powoli odradza się nadzieja, gdy marzenia legną w gruzach i zostaje z nich tylko popiół. "Gwiazd naszych wina" sponiewierało mnie, moje serce pękło nie wiem ile razy podczas czytania. Śmiałam się i płakałam, będąc jednocześnie pełna podziwu dla niezłomności bohaterów. "Hopeless" jeszcze nie skończyłam, ale już zdążyła mocno szarpnąć moim sercem.  W zalewie badziewia, zarówno dla młodzieży jak i dorosłych, te książki są jak diamenty. Lśnią najczystszym blaskiem...

Recenzja: "BLOG. Pisz, kreuj, zarabiaj" Tomek Tomczyk - czyli jestem blogerem, jestem najlepszy i tworzę swoją legendę

Czy można dać czytelnikowi ciekawe i pożyteczne treści, a jednocześnie budować swoją własną markę i tworzyć własną legendę? Czy można bezczelnie się przechwalać i gloryfikować swoją zajebistość sprawiając jednocześnie, że w czytelniku rośnie sympatia do autora? Pewnemu polskiemu blogerowi to się udaje.