Przejdź do głównej zawartości

Jak czytać mangi?

Manga - obecnie to słowo najczęściej występuje w odniesieniu do japońskich komiksów, choć pierwotnie był to sposób ozdabiania rycin. 

W Japonii mangi są bardzo popularne, a tytuły cieszące się największym uznaniem są adaptowane na seriale zwane anime. Również świat zaraził się japońską twórczością, dzięki czemu mnóstwo tytułów jest tłumaczonych i wydawanych na zagranicznych rynkach.

W Polsce pojawia się coraz więcej ciekawych tytułów, przeznaczonych dla szerokiej grupy odbiorców. Jednak sposób czytania mangi jest dość nietypowy i przed rozpoczęciem przygody z japońskimi historiami warto wiedzieć, jak się do tego zabrać.
Niektóre mangi mają kolorowe pierwsze strony, ale z reguły całość jest czarno-biała. Tradycyjnie są zapisane od prawej do lewej strony i taki właśnie jest kierunek czytania. 

Zaczynamy od prawej strony i stopniowo schodzimy w dół, tak jak przy normalnych komiksach. Wbrew pozorom, łatwo się do tego przyzwyczaić :) 

Jeśli jeszcze nie mieliście styczności z mangą, warto spróbować. Naprawdę jest w czym wybierać. Dzięki nim można też bliżej poznać japońską kulturę, gdyż w tekście często są odniesienia do zwyczajów, które tłumacz objaśnia na marginesach lub na samym końcu mangi. 

Tylko uważajcie, bo mangi zdecydowanie uzależniają ;)

Komentarze

  1. Moją mangę,,Ayute" czyta się poziomo. W sensie od prawej strony i tak w bok a nie na dół

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzja: "Szczęśliwa siódemka" Janet Evanovich

Autor: Janet Evanovich Tytuł: "Szczęśliwa siódemka" Tytuł oryginału: "Seven Up" Cykl: Stephanie Plum Tom: 7 Wydawnictwo: Fabryka Słów Data wydania: czerwiec 2013 Liczba stron: 416

Gdy książka rozdziera ci serce...

W ciągu ostatnich dni sięgnęłam po książki, które rozdarły mi serce i po których ciężko mi wrócić do rzeczywistości. Każda z nich jest inna, ale jednocześnie są bardzo do siebie podobne. Poruszają najczulsze struny, o których istnienie nawet siebie nie podejrzewałam. Choć zawsze byłam wrażliwym człowiekiem. O każdej z tych książek wkrótce napiszę Wam więcej. Ale już dziś mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że o żadnej z nich przez długi czas nie zapomnę. "Morze spokoju" pokazało mi, jak powoli odradza się nadzieja, gdy marzenia legną w gruzach i zostaje z nich tylko popiół. "Gwiazd naszych wina" sponiewierało mnie, moje serce pękło nie wiem ile razy podczas czytania. Śmiałam się i płakałam, będąc jednocześnie pełna podziwu dla niezłomności bohaterów. "Hopeless" jeszcze nie skończyłam, ale już zdążyła mocno szarpnąć moim sercem.  W zalewie badziewia, zarówno dla młodzieży jak i dorosłych, te książki są jak diamenty. Lśnią najczystszym blaskiem...

Recenzja: "BLOG. Pisz, kreuj, zarabiaj" Tomek Tomczyk - czyli jestem blogerem, jestem najlepszy i tworzę swoją legendę

Czy można dać czytelnikowi ciekawe i pożyteczne treści, a jednocześnie budować swoją własną markę i tworzyć własną legendę? Czy można bezczelnie się przechwalać i gloryfikować swoją zajebistość sprawiając jednocześnie, że w czytelniku rośnie sympatia do autora? Pewnemu polskiemu blogerowi to się udaje.