Przejdź do głównej zawartości

Życie to wybory, czyli "Starcraft II: Punkt krytyczny" Christie Golden

Wybór był prosty. Najlepszy przyjaciel, który wielokrotnie ratował mu życie lub potwór, obcy, morderca milionów ludzi. Wybrał potwora, a przyjaciela zwyczajnie zastrzelił. Bo przyjaciel go zdradził, a potwór był kiedyś jego ukochaną kobietą Sarą. A on sam nazywa się Jim. Jim Raynor. I jest Rekieterem.

Starcraft II: Punkt krytyczny to łącznik, uzupełnienie gry firmy Blizzard. Jest po trosze powtórzenie wydarzeń z końca pierwszej odsłony gry Starcraft II: Wings of Liberty oraz wydarzeń z początku Starcraft II:  Heart of the Swarm.

Bohaterowie uciekają najpierw przed Zergami, którzy stracili swoją królową (Królową Ostrzy/Sarę Kerrigan), a później przed Arcturusem Mengskiem, który chce wykorzystać ich do celów politycznych i zabić. Całość jest poprzeplatana retrospekcjami z życia Sary i Jima. Dzięki temu poznajemy bohaterów gry od innej strony, od strony zwykłego człowieka, który żyje zwyczajnie, ma rodzinę, kocha, nienawidzi, buntuje się i popełnia błędy.

Osobiście książka bardzo mi się podobała, ale muszę też podkreślić, że jestem fanem gry i czytając ją miałem "background" całej historii. Podejrzewam, że czytelnik nieznający gry trudniej zagłębiłby się w ten świat. Świat, który jest targany konfliktem między Ludźmi (Terranami), Zergami i Protosami. Ale to nie jest książka dla tego typu czytelników. To książka dla graczy. Dla graczy Starcraft II.


Informacje o książce:
Autor: Christie Golden
Tytuł: "Starcraft II: Punkt krytyczny"
Tytuł oryginału: "StarCraft II: Flashpoint"
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: luty 2013
Liczba stron: 416


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!

Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło". Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki . Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę. Książki są jak rozmowy Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czuje...

Czy Instagram nie zabił rzetelnych opinii? Moja perspektywa

Zadaję sobie to pytanie coraz częściej. Odkąd z końcem marca wróciłam do pisania o książkach – tak naprawdę, spokojnie, z myślą, bez presji lajków – czuję coraz wyraźniej, że dla mnie wciąż najcenniejszym miejscem rozmowy o literaturze jest blog. Miejsce, gdzie słowo może wybrzmieć do końca. Gdzie można napisać więcej niż trzy zdania. Gdzie treść nie musi tańczyć przed okiem algorytmu, by zostać zauważona. Bo Instagram, choć pełen pięknych kadrów, zachwycających półek i okładek, które aż proszą się o zdjęcie, coraz częściej przypomina mi teatr iluzji. Świat, w którym książki muszą być "ładne", by zasłużyć na uwagę. Świat, w którym estetyka wygrywa z wartością. 📸 Gdzie kończy się pasja, a zaczyna strategia? Czasem zastanawiam się, czy niektóre książki zyskują popularność tylko dlatego, że dobrze prezentują się na zdjęciach. Bo mają złocenia, bo ich kolory są spójne z feedem, bo da się je ładnie sfotografować z kawą i świeczką. I czy w tym całym wizualnym hałasie nie giną cich...

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...