Przejdź do głównej zawartości

Jeszcze jeden rozdział...


Czytam książkę. Zaczynam późnym popołudniem albo wieczorem, otwieram ją na próbę. Żeby zobaczyć, jakim stylem jest napisana, czy fabuła okaże się ciekawa. I nagle czuję, że oczy dziwnie mnie pieką. Unoszę głowę i odkrywam, że za oknem już robi się jasno... 


Uwielbiam takie chwile. Choć później cierpię z niewyspania i mam zmęczone, łzawiące oczy, lubię tak zatracić się w książce. Przy dwójce dzieci tylko noce dają mi taką możliwość. "Uwielbiam noc. W nocy, gdy reszta świata śpi, wszystko wydaje się możliwe."

Ostatnio zarwane przy lekturze noce nie zdarzają mi się często. Może to kwestia pory roku, tego, że wieczory są bardzo długie i człowiek szybciej robi się zmęczony. Ale i tak zobaczone gdzieś przypadkiem słowa "jeszcze jeden rozdział..." natychmiast wywołują mój uśmiech. I dziś skłoniły mnie do napisania tej notki. Jeszcze jeden rozdział, skończony o 4 nad ranem, oznacza, że dałam się porwać w wykreowany świat i nie żałuję ani jednej spędzonej w nim chwili :)

Komentarze

  1. O tak nie tylko ty tak masz :) Nocni bohaterowie są wspaniali :) Zawsze tak jest jeszcze tylko jeden rozdział ten kończy się czymś nie samowitym więc jeszcze jeden i potem nagle robi się 5 rano narzeczony wchodzi do pokoju i mówi "dzień dobry kochanie" i zbiera się do pracy a ja zostaje w pokoju z jeszcze jednym rozdziałem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko Ty i książka. Cudowne uczucie. Jakby cały świat przestał na chwilę istnieć. Mój luby mówi, że książki do moje przelotne romanse :P Znikam na parę godzin i wracam uszczęśliwiona :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też to kocham! O dziwo, po przebudzeniu po takiej nocce, w ogóle nie czuję się zmęczona! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Skąd ja to znam ^^ Gorzej, gdy wspaniała powieść ma się ku końcowi i ,,jeszcze jeden rozdział" jest tym ostatnim.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdarza mi się:) dlatego jeśli przeczuwam, że wpadnę w jakąś książkę to zostawiam ją na weekend:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ile razy zdarzyło mi się zarwać nockę, a potem rano zasuwać do szkoły. Wyciągając wnioski, taka nauka po nieprzespanej nocy to piekło, dlatego teraz raczej już tak nie robię. ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. kocham czytanie nocą. jest jakiś lepszy klimat, łatwiej się wczuć. nocy jeszcze nigdy jako takiej nie zarwałam, ale w wakacje prawie co noc czytałam do drugiej, drugiej trzydzieści. tylko że wtedy spałam do południa, teraz poczytam dłużej niż do wpół do pierwszej a rano "nieeeeeeee" ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja akurat najczęściej czytam w dzień, ponieważ i tak mam problemy ze snem, dlatego dodatkowe zarywanie nocy nie jest czymś dobrym w moim przypadku. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Podobnie jak ty ja też jestem takim nocnym podróżnikiem. Tylko, że ja raczej nocami nie czytam książek,ponieważ strasznie mnie potem bolą oczy. Ale rozumiem cię, bo przy dwójce dzieci pewnie ciężko jest znalesć czas dla siebie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!

Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło". Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki . Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę. Książki są jak rozmowy Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czuje...

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...

Recenzja: „Tajne przez poufne” Magdalena Winnicka - od zgrzytu do mini-zawału z zachwytu!

Bywają takie książki, które zaczynają się od zgrzytu… a kończą nerwowym przewracaniem ostatniej strony i cichym „pani Autorko, jak mogła pani tak zrobić?”. Tak właśnie było z drugim tomem przygód Krystiana i Sary. Początek? Przyznam szczerze – miałam chwilę zwątpienia. Krystian, nasz zimnokrwisty major ABW, zachowuje się jak ktoś, kto chwilowo zostawił mózg we Wrocławiu. Halo, panie majorze – co się stało z twoją żelazną logiką i dystansem? Ale potem... zaskoczyło. I to tak, że przepadłam. Wystarczyło kilkadziesiąt stron, by historia znów mnie porwała – tym razem w upalne rejony Turcji, gdzie nie tylko temperatura, ale i napięcie między bohaterami sięga zenitu. Sara małymi, pozornie niewinnymi krokami zaczyna wchodzić w życie Krystiana. Nie na siłę, nie gwałtownie – tylko z czułością i uporem, który kruszy nawet najbardziej opancerzone serce. A Krystian? Choć udaje, że jeszcze walczy, widać, że przegrał tę bitwę dawno temu. I że to przegrana, która daje mu więcej szczęścia niż jakiekol...