Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: "Wroniec" Jacek Dukaj



Autor: Jacek Dukaj
Tytuł: "Wroniec"
Data wydania: listopad 2009
Liczba stron: 248

Do poczytania twórczości Jacka Dukaja przymierzałam się już od lat. I wczoraj właśnie nadszedł ten moment. Wzięłam "Wrońca" z półki i zaczęłam czytać. I nagle wylądowałam w 1981 roku, w samym środku mroźnej, grudniowej nocy.

Adaś to główny bohater tej bajki, która nie zdarzyła się naprawdę. Adaś ma kilka lat. Mieszka z mamą, tatą, siostrzyczką, babcią i wujkiem w dużym mieście nad rzeką. Często wygląda przez okno, obserwując robotników chodzących po dachach bloków i przyglądając się telewizorom migającym w oknach innych mieszkań. Ale pewnej nocy jego życie się zmienia. Do mieszkania przylatuje wielki Wroniec, który porywa tatę Adasia i rani mamę. Babcia woła na pomoc sąsiada z dołu i prosi, żeby zabrał do siebie chłopca. Tej samej nocy babcia, siostrzyczka i wujek również znikają, a Adaś i Pan Beton muszą uciekać.

Tak właśnie rozpoczyna się opowieść o realiach stanu wojennego, widziana oczami dziecka. Pełna bajkowości, ale też koszmarów wędrówka przez miasto, które zdaje się pozostawać martwe. Fantastyczne postacie Milipantów, Suk, Szpicli czy Członków wypełniają karty książki, przeplatając się z szarością obywateli, stojących przez większą część życia w Kolejce. Od czasu do czasu pojawiają się kolorowi Cinkciarze lub Oporni, którzy w Podziemiu trzymają Amerykę. Brzmi oszałamiająco i kompletnie nierealnie? Owszem, ale taki właśnie jest świat "Wrońca". 

Wiele słyszałam o stylu Jacka Dukaja i przyznaję, że mistrzowsko włada językiem. Niesamowite słowotwórstwo, z którego buduje cały świat, pełne jest symboliki. Fabuła jest pełna niedopowiedzeń, ukrytych znaczeń i pewnej naiwności, która cechuje dzieci. Adaś nie rozumie rozgrywających się wokół wydarzeń, ale uparcie dąży do uratowania swoich najbliższych z rąk Wrońca. Malec nie wie, komu można ufać, w którą stronę iść i z kim rozmawiać. Świat wydaje się szary i niebezpieczny, choć pojawiają się w nim również ludzie skłonni do poświęceń. Nieograniczona wyobraźnia dziecka tworzy więc bajki, które dodają Adasiowi otuchy, odwagi i pomagają iść naprzód, by pokonać złego Wrońca.

Niezwykłe jest także samo wydanie "Wrońca". Twarda okładka jest bramą do świata, który poza fascynującą historią ma także oszałamiającą grafikę. Abstrakcyjne, a jednocześnie bardzo wymowne ilustracje Jakuba Jabłońskiego świetnie uzupełniają całość. Trzymanie w rękach tak pięknie wydanej książki jest prawdziwą przyjemnością. 

Urodziłam się w połowie lat 80., zatem nie pamiętam wydarzeń opisanych we "Wrońcu". Jednak wędrując wraz z Adasiem przez stan wojenny widziany oczami dziecka, czułam ciężką, bolesną atmosferę tamtych dni. To wspaniała opowieść, którą polecam wszystkim, bez wyjątku. A na koniec "Piosenka milipantów" w wykonaniu Kazika Staszewskiego:



Komentarze

  1. mnie niestety pozycja nie zaciekawiła :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliski temat. Mam nadzieję kiedyś po to sięgnąć i zobaczyć, co z tego wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Wroniec" - coś pięknego. Uwielbiam Dukaja za wszystko, co napisał, ale "Wroniec" to książka szczególna, wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju. Nie znajduję nie tylko u Dukaja nic, co można by zestawić z "Wrońcem" (jakby go zupełnie inny pisarz stworzył), ale i w literaturze w ogóle ciężko byłoby znaleźć coś podobnego. Często do niego wracam, do fragmentów bądź całości - to pozycja w sam raz na jeden długi zimowy wieczór, pod ciepłym kocem z kubkiem gorącej herbaty z cytryną w ręce. A czasem tylko oglądam ilustracje, które również są piękne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Wroniec" jest niczym bajka, choć momentami mocno przerażająca i pełna aluzji. Nie znam jeszcze twórczości Dukaja, więc nie mam porównania z jego innymi dziełami. Ale ogólnie faktycznie trudno znaleźć pozycję podobną do "Wrońca".

      Usuń
  4. Właśnie przeczytałam. Rewelacja! "Wroniec" czyta się jak koszmarny, surrealistyczny sen małego dziecka o rzeczach, które niestety miały miejsce w rzeczywistości. Poza tym wydanie - świetne! - dodatkowy plus.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja niestety z uwagi na wiek:) pamiętam stan wojenny, ale i tak "Wroniec" zrobił na mnie ogromne wrażenie. Książka faktycznie nie jest reprezentatywna dla twórczości Dukaja. Polecam więc i inne jego książki, naprawdę warto, a nie są one tylko dla fanów fantastyki!

    OdpowiedzUsuń
  6. jak rozumiecie zakończenie?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzja: "Ostra gra" Olivia Cunning

Autor: Olivia Cunning Tytuł: "Ostra gra" Tytuł oryginału: "Rock Hard" Cykl: Sinners on Tour Tom: 2 Wydawnictwo: Amber Data wydania: luty 2013 Liczba stron: 368 Na tle innych tego typu książek, Olivia Cunning ze swoim rockowym pomysłem wypada dość interesująco. Dlatego po całkiem miłym doświadczeniu z "Za sceną", sięgnęłam po drugi tom serii o Sinnersach. Tym razem fabuła skupia się na postaci wokalisty zespołu, Seda Lionhearta. Korzystający z uroków życia mężczyzna, w głębi serca wciąż tęskni za swoją dawną miłością, Jessicą - piękną studentką prawa. Kiedy Sed i Jess nieoczekiwanie spotykają się w trakcie wieczoru kawalerskiego gitarzysty Sinnersów, Briana, uczucia między nimi wybuchają na nowo. Początkowa nienawiść przeplata się z namiętnością i szaleńczym pożądaniem.  Jednak ich spotkanie prowokuje poważną bójkę członków zespołu z ochroniarzami w pewnym klubie. Skutkiem są poważne problemy zdrowotne jednego z Sinne...

Recenzja: "Wzgarda" Paulina Hendel - mrok, zagadka i bohaterowie z krwi i kości

Są takie książki, które idealnie trafiają w czytelniczy gust, łącząc w sobie to, co najlepsze z różnych gatunków. Mroczna fantastyka z gęstym klimatem, a do tego wciągająca kryminalna zagadka? Dla mnie to połączenie idealne. I właśnie to znalazłam we Wzgardzie Pauliny Hendel, książce, która okazała się jednym z moich najprzyjemniejszych literackich odkryć ostatnich miesięcy. To moje pierwsze, ale na pewno nie ostatnie spotkanie z twórczością tej autorki. Od pierwszych stron rzuca ona czytelnika w świat pełen tajemnic, które nie dają o sobie zapomnieć. Akcja powieści toczy się na wyspie, która w przeszłości była kolonią karną. I chociaż dziś żyją tu obok siebie ludzie, ogry i ziemowi, nad tym miejscem wciąż unosi się cień dawnych grzechów i brutalności. Główną osią fabuły staje się zaginięcie pracownika Czarnej Kompanii. Jednocześnie w tle wciąż powraca mroczna tajemnica z przeszłości: opuszczony dom, w którym przed laty doszło do makabrycznej zbrodni – jedyna nierozwiązana sprawa na k...

Recenzja: "The Love Hypothesis" Ali Hazelwood - hipoteza udanej komedii romantycznej

Są książki, które przychodzą dokładnie wtedy, gdy najbardziej ich potrzebujemy. I chociaż od premiery The Love Hypothesis Ali Hazelwood minęły już cztery lata, a ja sięgnęłam po nią dopiero teraz, była dla mnie takim właśnie tytułem – lekką, pełną humoru i uroku historią, która od pierwszych stron wciągnęła mnie w świat bohaterów i pozwoliła oderwać się od rzeczywistości. Największym atutem tej powieści są postacie. Olive, ze swoją niezdarnością i tendencją do nadmiernego analizowania wszystkiego, od razu wzbudza sympatię. Nie sposób się na nią złościć, bo jej niepewność i nieporadność są po prostu urocze. Adam z kolei – chmurny, zdystansowany profesor – wbrew pozorom bardzo szybko daje się polubić. To klasyczne zestawienie „ona i on – zupełnie różni, a jednak coś między nimi iskrzy” sprawdza się tutaj znakomicie, a chemia między bohaterami jest wyczuwalna w każdym dialogu i drobnym geście. Motyw fake dating od samego początku prowadzi do szeregu zabawnych sytuacji, które sprawiają, ...