Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: "Santa Olivia" Jacqueline Carey



Autor: Jacqueline Carey
Tytuł: "Santa Olivia"
Tytuł oryginału: "Santa Olivia"
Wydawnictwo: Piąty Peron
Data wydania: marzec 2012
Liczba stron: 392


“Mówili, że figura Matki Boskiej Bolesnej zapłakała krwawymi łzami w dniu, gdy zaraza zawitała do Santa Olivia. Mówili, że Bóg odwrócił twarz od rodzaju ludzkiego. Mówili też, że święci pamiętają to, o czym Bóg zdążył zapomnieć, jeśli chodzi o ludzkie cierpienie.”

Santa Olivia - niewielkie miasteczko na pograniczu Stanów Zjednoczonych Ameryki i Meksyku. Miasteczko zdziesiątkowane przez zarazę, a następnie odcięte od świata. Z powodu tajemniczych, meksykańskich oddziałów El Segundo, po fali zarazy postanowiono utworzyć strefę buforową pomiędzy oboma państwami. A Santa Olivia znalazło się w samym jej środku. Wkrótce wybudowano wojskową bazę, nazwaną Posterunkiem 12 i o istnieniu Santa Olivia świat zapomniał.

Pozbawieni obywatelstwa i wszelkich praw mieszkańcy żyją z dnia na dzień, pozbawieni nadziei. Nikt nie może wyjechać z miasteczka i nikt nie może do niego przybyć, poza cyklicznie zmieniającymi się żołnierzami.  Ale pewnego dnia pojawia się tajemniczy Martin i zdobywa serce miejscowej kobiety Carmen Garron i jej 6-letniego syna Tommy'ego. Mężczyzna nie jest zwyczajnym człowiekiem, charakteryzuje go nadludzka siła, szybkość i niezdolność do odczuwania strachu. Niestety, wkrótce Martin musi uciekać, zostawiając Carmen, noszącą pod sercem owoc ich miłości.

Loup Garron okazuje się być równie niezwykła jak jej ojciec. Chroniona przez matkę i brata dorasta świadoma swej inności. Po śmierci Carmen, dziewczyna trafia do kościelnego sierocińca i tam poznaje kilka innych sierot. Santitos wkróce poznają jej tajemnicę i stają się jej przyjaciółmi. Korzystając ze swych umiejętności i pomocy pozostałych sierot, Loup w przebraniu patronki miasteczka, świętej Olivii, rozpoczyna swą misję i mści krzywdy mieszkańców. Ale splot nieszczęśliwych wydarzeń sprawia, że dziewczyna postanawia stoczyć walkę, w której stawką jest nie tylko przywrócenie miasteczku wiary w lepsze jutro. Loup stawia na szali swój los, wiedząc, że nawet jeśli wygra starcie, to jednocześnie przegra własne życie.

Jacqueline Carey to autorka bestsellerowej trylogii "Kusziel". Wykreowany przez nią świat, przesycony erotyką i intrygami, przyniósł jej światową sławę. W swojej najnowszej serii Carey pokazuje czytelnikom miejsce zgoła inne, pełne rozpaczy i beznadziei. I ta rzeczywistość wciąga już od pierwszych stron. Styl autorki jest naprawdę bardzo dobry. Krótkie i treściwe zdania ułatwiają przyswajanie tekstu i budują klimat. Jednak przeszkadzały mi przekleństwa pojawiające się w niespodziewanych momentach i nieadekwatnych sytuacjach. Chwilami miałam wrażenie, że były wciskane wręcz na siłę. Trzecioosobowa narracja jest niemal pozbawiona emocji i świetnie komponuje się z treścią powieści. Również ilość opisów jest dobrze wyważona, dając ogólny zarys wyglądu Santa Olivia, ale jednocześnie zostawiając pole dla wyobraźni. Ciekawym zabiegiem jest też nieokreślenie czasu, w którym osadzone zostały wydarzenia. Na początku ma się wrażenie, że wszystko rozgrywa się w przeszłości. Jednak kilka napomknień uzmysławia nam, że tłem powieści jest współczesność. 

Sama fabuła jest interesująca i nietuzinkowa. Połączenie elementów fantastyki i antyutopii z elementami typowymi dla powieści obyczajowych daje świetny efekt. Wielu wydarzeń można się domyślić, ale wiele też zaskakuje. Bardzo dobrze pokazany, choć w Polsce wciąż kontrowersyjny, jest wątek miłosny. Homoseksualny związek w pewnym momencie dominuje treść, ale subtelność i wyczucie autorki są wręcz mistrzowskie. Akcja właściwie przez cały czas toczy się w jednym tempie i trudno mi określić, czy jest to zaleta czy wada. Faktem jest jednak, że od książki nie można się oderwać. 

"Santa Olivia" to historia o bardzo głębokim przekazie. Doskonale pokazuje, jak łatwo jest zniewolić ludzi, mamiąc ich odpowiednimi kłamstwami. I jak ludzie pozbawieni nadziei poddają się i przestają walczyć o lepszy los. Ale to też opowieść o sile przyjaźni i odwadze bycia innym niż wszyscy. O tym, jak wiele można poświęcić, dążąc do spełnienia marzeń, niekoniecznie swoich. I o tym, że prawdziwa miłość i prawdziwa lojalność nie znają żadnych granic.


Fragment "Santa Olivia" dostępny jest tutaj.

Komentarze

  1. Jak na razie mnie nie kusi więc sobie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka naprawdę bardzo ciekawa. Mówi o odwadze i pokonywaniu swoich lęków. Polecam ją bardzo gorąco.
    Każdy znajdzie tu coś dla siebie, nawet wątek miłosny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka jest naprawdę dobra choć jest kilka niedociągnięć jak dla mnie za mało rozbudowany jest opis otaczającego świata a ,charakterystyka bohaterów też jest uboga co do wątku miłosnego ;) hmmm... byłam dość zaskoczona ale muszę przyznać że był całkiem interesujący i dość wzruszający . Jeśli ktoś przeczyta opis z tyłu książki to może być bardzo zawiedziony i zdziwiony jej treścią ale mimo wszystko jest warta przeczytania i na pewno jeszcze nie raz do niej wrócę :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!

Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło". Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki . Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę. Książki są jak rozmowy Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czuje...

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...

Recenzja: „Tajne przez poufne” Magdalena Winnicka - od zgrzytu do mini-zawału z zachwytu!

Bywają takie książki, które zaczynają się od zgrzytu… a kończą nerwowym przewracaniem ostatniej strony i cichym „pani Autorko, jak mogła pani tak zrobić?”. Tak właśnie było z drugim tomem przygód Krystiana i Sary. Początek? Przyznam szczerze – miałam chwilę zwątpienia. Krystian, nasz zimnokrwisty major ABW, zachowuje się jak ktoś, kto chwilowo zostawił mózg we Wrocławiu. Halo, panie majorze – co się stało z twoją żelazną logiką i dystansem? Ale potem... zaskoczyło. I to tak, że przepadłam. Wystarczyło kilkadziesiąt stron, by historia znów mnie porwała – tym razem w upalne rejony Turcji, gdzie nie tylko temperatura, ale i napięcie między bohaterami sięga zenitu. Sara małymi, pozornie niewinnymi krokami zaczyna wchodzić w życie Krystiana. Nie na siłę, nie gwałtownie – tylko z czułością i uporem, który kruszy nawet najbardziej opancerzone serce. A Krystian? Choć udaje, że jeszcze walczy, widać, że przegrał tę bitwę dawno temu. I że to przegrana, która daje mu więcej szczęścia niż jakiekol...