Przejdź do głównej zawartości

"Eter" Aniela Wilk

 
W tej opowieści domek w górach nie jest wymarzoną sielanką. 
 
Młoda, rozczarowana życiem dziewczyna i samotny dziennikarz, starający się uciec od przeszłości, z pozoru zupełnie do siebie nie pasują. A jednak ciągnie ich ku sobie na przekór wszystkiemu. Atmosfera między nimi od samego początku jest ciężka od pożądania. Nie mogą przestać o sobie myśleć. Oboje tłumią swoje uczucia, próbują trzymać się od siebie z daleka. Jednak wzajemne unikanie się to jak walka z wiatrakami. Do ich skomplikowanej relacji dołącza atmosfera panująca w Szklarskiej Porębie. Z jednej strony mała społeczność, gdzie każdy wie wszystko o wszystkim. Z drugiej strony rozlewający się po mieszkańcach strach i wzajemne podejrzenia.
 
Tłem całej historii są majestatyczne Karkonosze. Malownicze, pełne dzikiego piękna. Ale morderstwa, które wstrząsają lokalną społecznością, burzą spokój sennego miasteczka i nie mają nic wspólnego z romantycznością. Aniela Wilk mistrzowsko zaplata wątki i buduje napięcie. Czyta się rewelacyjnie, choć dreszcz niepokoju ciągle pełza po skórze. Jedyne, co mi nie gra, to zakończenie. Misternie budowana historia nagle kończy się jakby ucięta nożem.
 
Jednak to bardzo ciekawa i nieoczywista pozycja. Dla fanów gorących historii z dreszczykiem w tle.
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Recenzja: „Byliśmy łgarzami” E. Lockhart - dziwna, irytująca i... niezapomniana

Dziwna to była książka. Naprawdę dziwna. Od pierwszych stron czułam coś nieokreślonego, jakby słowa drażniły mnie pod skórą, a między akapitami pełzał niepokój. Jej styl – miejscami irytująco poetycki, fragmentaryczny, wręcz dziwaczny – sprawiał, że nie raz przewracałam oczami. A jednak… nie mogłam się oderwać. Coś mnie trzymało w potrzasku, nawet kiedy chciałam odłożyć ją „na chwilę”. Byliśmy łgarzami E. Lockhart to opowieść o rodzinie Sinclairów, bogatych, uprzywilejowanych i pozornie idealnych. Każde lato spędzają na prywatnej wyspie Beechwood, niedaleko Massachusetts, gdzie życie przypomina wyidealizowany obrazek: eleganckie posiadłości, kolacje na tarasach z widokiem na ocean i beztroskie dzieci na plaży. Ta perfekcja jest jednak tylko maską, za którą buzują napięcia, konflikty i niewypowiedziane sekrety. Główna bohaterka, Cadence Sinclair-Eastman, spadkobierczyni rodzinnej fortuny, wraca na wyspę po dwuletniej przerwie. Nie pamięta, co wydarzyło się pewnego lata, które zakończył...

Miłość w Wiedźminie

„Pochyliła się nad nim, dotknęła go, poczuł na twarzy muśnięcie jej włosów pachnących bzem i agrestem i wiedział nagle, że nigdy nie zapomni tego zapachu, tego miękkiego dotyku, wiedział, że nigdy już nie będzie mógł ich porównać z innym zapachem i innym dotykiem.

Recenzja: „Trzy dzikie psy i prawda" Markus Zusak - książka, która pachnie mokrym futrem

Spodziewałam się, że to będzie wzruszająca książka. Ale nie sądziłam, że trafi mnie prosto w serce. Nie pamiętam, kiedy ostatnio płakałam przy czytaniu – a przy tej opowieści zdarzyło mi się to dwa razy. To książka, która pachnie błotem po deszczu, mokrym futrem i tą poranną ciszą, gdy w domu słychać tylko oddech śpiącego psa. To list miłosny do zwierząt, które zmieniają człowieka od środka, nawet jeśli robią to w sposób nieporadny i nieprzewidywalny. Zusak nie pisze o idealnych psach – pisze o tych prawdziwych: zbyt dzikich, zbyt głośnych, zbyt nieokrzesanych. O Reubenie, Archerze i Frostym – trzech adopciakach, które weszły do jego życia z bagażem lęku, trudnej przeszłości i nieufności. To opowieść pełna śmiechu, złości i bezradności, ale też chwil, które wyciskają łzy wzruszenia. Bo między zniszczonymi meblami, pogryzionymi butami i codziennym „nie daję już rady" pojawiają się momenty, w których wiesz, że właśnie tak wygląda miłość. Nie ta wygładzona z filmów, ale prawdziwa – n...