Przejdź do głównej zawartości

"Gwiazd naszych wina" (2014) - Może "okay" będzie naszym "zawsze"?

 
"Cholernie trudno zachować godność, gdy wschodzące słońce jest zbyt jaskrawe 
dla Twoich gasnących oczu."
Hazel


Czasami zdarza się, że człowiek zupełnym przypadkiem trafia na historie, które trafiają go prosto w serce. Tak było ze mną, z opowieścią Johna Greena "Gwiazd naszych wina" i z filmem nakręconym na jej podstawie. Wszystko zaczęło się od trailera. Później była książka, a na końcu film. Film, który na zawsze zapadł mi w pamięć.

Hazel Lancaster ma szesnaście lat i... umiera. Rak sieje spustoszenie w jej organizmie, a płuca odmawiają współpracy. Właśnie dlatego nieodłącznym towarzyszem dziewczyny jest Philip, butla z tlenem. Zmuszona do uczestnictwa w grupie wsparcia, Hazel nieoczekiwanie spotyka Augustusa Watersa. Chłopaka, który na zawsze odmieni jej życie.

Wbrew pozorom to nie jest film o umieraniu. To opowieść o radości życia, o łapaniu ulotnych chwil. Życie z wyrokiem śmierci nie jest łatwe, ale nie jest też niemożliwe. Dzięki Augustusowi, Hazel powoli wychodzi ze swojej skorupy i uczy się żyć - najpełniej i najpiękniej, jak się da. Zarówno książka, jak i film, oswajają raka. Pokazują życie z chorobą. Odchodzenie. I ból, z jakim muszą zmierzyć się ci, którzy pozostają.

"Świat nie jest instytucją zajmującą się spełnianiem życzeń."

"Gwiazd naszych wina" wywołuje wielkie emocje. Zaczęłam płakać po jakichś 20 minutach od rozpoczęcia i nie przestałam do samego końca. Główni bohaterowie sprawdzili się w stu procentach. Shailene Woodley i Ansel Elgort jako Hazel i Augustus dali prawdziwy popis swoich aktorskich umiejętności. Byli prawdziwi, przejmujący, chwytający za serce. Oprócz samej fabuły olbrzymim plusem jest muzyka. "All Of The Stars" Eda Sheerana leci na sam koniec filmu, gdy pojawiają się napisy, a ty nie jesteś w stanie się podnieść. Tylko siedzisz, wciąż zatopiony w historii Hazel i Gusa, a po twojej twarzy płyną łzy. I nawet kinowe światła nie ośmielają się zapalić...


"Gwiazd naszych wina" to niezwykła opowieść o tym, jak ważne jest "tu i teraz". Jak istotne jest przeżycie swojego życia najpełniej, jak to tylko możliwe. Najodważniej. Ta historia pokazuje, że nie należy się bać swoich marzeń. Że trzeba mieć odwagę, by po nie sięgnąć. Nikt z nas nie wie, ile czasu mu jeszcze pozostało. Dlatego postarajmy się wyciskać z życia wszystko. Bo tylko to jest ważne. Dziś jesteś, jutro już może cię nie być...

"Niektóre nieskończoności są większe od innych. (...) 
W ciągu tych nielicznych dni dałeś mi prawdziwą wieczność."

***
The Fault in Our Stars, 2014


Cytaty pochodzą z książki: "Gwiazd naszych wina" John Green

Komentarze

  1. Książkę czytałam dawno, dawno temu. Prawdopodobnie (zakrawając o pewne) będąc jeszcze w gimnazjum. Pamiętam, że książka zrobiła na mnie duże wrażenie, podobnie jak ekranizacja. Z perspektywy czasu książkę uważam, za zwyczajnie dobrą, choć nie złą. Nie rozumiem też tego modnego teraz hejtu na Greena. Owszem, jego książki nie są wybitne, ale są skierowane głównie do młodych, to do nich mają przemówić, wpoić im pewne prawidła oraz wartości. Chętnie dałabym w przyszłości je moim dzieciom :)

    Pozdrawiam oraz zaczytanego dnia życzę!
    dziewczyna z książkami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem w temacie jeśli chodzi o hejt na Greena. Wiadomo, że to nie jest literatura dla bardzo wymagających czytelników, ale tak jak piszesz ma trafiać do konkretnej grupy odbiorców. I moim zdaniem na tym polu się sprawdza. Mnie Gwiazd naszych wina chwyciło za serce, choć do wieku nastoletniego już mi daleko. Ale ze mnie jest bardzo wrażliwy człowiek :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzja: „Byliśmy łgarzami” E. Lockhart - dziwna, irytująca i... niezapomniana

Dziwna to była książka. Naprawdę dziwna. Od pierwszych stron czułam coś nieokreślonego, jakby słowa drażniły mnie pod skórą, a między akapitami pełzał niepokój. Jej styl – miejscami irytująco poetycki, fragmentaryczny, wręcz dziwaczny – sprawiał, że nie raz przewracałam oczami. A jednak… nie mogłam się oderwać. Coś mnie trzymało w potrzasku, nawet kiedy chciałam odłożyć ją „na chwilę”. Byliśmy łgarzami E. Lockhart to opowieść o rodzinie Sinclairów, bogatych, uprzywilejowanych i pozornie idealnych. Każde lato spędzają na prywatnej wyspie Beechwood, niedaleko Massachusetts, gdzie życie przypomina wyidealizowany obrazek: eleganckie posiadłości, kolacje na tarasach z widokiem na ocean i beztroskie dzieci na plaży. Ta perfekcja jest jednak tylko maską, za którą buzują napięcia, konflikty i niewypowiedziane sekrety. Główna bohaterka, Cadence Sinclair-Eastman, spadkobierczyni rodzinnej fortuny, wraca na wyspę po dwuletniej przerwie. Nie pamięta, co wydarzyło się pewnego lata, które zakończył...

Recenzja: "Nowe oblicze Greya" E L James

Autor: E L James Tytuł: "Nowe oblicze Greya" Tytuł oryginału: "Fifty Shades Freed" Cykl: Pięćdziesiąt Odcieni Tom: 3 Wydawnictwo: Sonia Draga Data wydania: styczeń 2013 Liczba stron: 688 Trzeci tom najbardziej kontrowersyjnej i bestsellerowej serii 2012 roku, kończący historię nieoczekiwanej miłości zwykłej dziewczyny Anastasii Steele i milionera Christiana Greya, miał polską premierę 4 dni temu. Przypuszczam, że sprzedaje się równie szybko, jak pozostałe dwa tomy. A może nawet szybciej.  Ana i Christian rozpoczęli wspólne życie pod jednym dachem i okazało się ono nie lada wyzwaniem. Po bajecznym ślubie i miesiącu miodowym spędzonym w  Europie, muszą stawić czoła codzienności. Dwa zupełnie inne spojrzenia na świat prowadzą do konfliktów i kłótni. W rezultacie Greyowie doprowadzają się nawzajem do białej gorączki. Anastasia nie może przyzwyczaić się do wszechobecnej ochrony i prób kontrolowania jej na każdym kroku, Christian zaś nie ...

Recenzja: „Trzy dzikie psy i prawda" Markus Zusak - książka, która pachnie mokrym futrem

Spodziewałam się, że to będzie wzruszająca książka. Ale nie sądziłam, że trafi mnie prosto w serce. Nie pamiętam, kiedy ostatnio płakałam przy czytaniu – a przy tej opowieści zdarzyło mi się to dwa razy. To książka, która pachnie błotem po deszczu, mokrym futrem i tą poranną ciszą, gdy w domu słychać tylko oddech śpiącego psa. To list miłosny do zwierząt, które zmieniają człowieka od środka, nawet jeśli robią to w sposób nieporadny i nieprzewidywalny. Zusak nie pisze o idealnych psach – pisze o tych prawdziwych: zbyt dzikich, zbyt głośnych, zbyt nieokrzesanych. O Reubenie, Archerze i Frostym – trzech adopciakach, które weszły do jego życia z bagażem lęku, trudnej przeszłości i nieufności. To opowieść pełna śmiechu, złości i bezradności, ale też chwil, które wyciskają łzy wzruszenia. Bo między zniszczonymi meblami, pogryzionymi butami i codziennym „nie daję już rady" pojawiają się momenty, w których wiesz, że właśnie tak wygląda miłość. Nie ta wygładzona z filmów, ale prawdziwa – n...