Przejdź do głównej zawartości

Moje starsze blogowe "dziecko", czyli Bajkowy Zakątek i konkurs na Blog Roku 2012


Kilka lat przed pierwszym wpisem na Po prostu książki, w mojej głowie narodził się pomysł na stworzenie w Internecie niezwykłego miejsca. Zakątka, w którym magia dawnych opowieści na nowo będzie czarować i zapadać w serca. Tak właśnie powstał:

Zaczęło się od polskich legend i ludowych baśni. Później zaczęłam pisać o zapomnianych polskich tradycjach. Następnie wpadłam na pomysł snucia opowieści z całego świata, a w ciągu ostatnich kilku miesięcy pojawiły się magiczne ciekawostki. 

Ja tworzę teksty, Mariusz robi obrazki, choć czasem też zdarza mu się coś napisać. Ostatnio wynikła z tego dość zabawna historia, o której napisał na Wolnym tempie. Okazało się, że mój mąż stał się twórcą nowej polskiej legendy o dębie Bartku... ;) 

Gdy zobaczyłam konkurs na Blog Roku 2012, nie zwróciłam na niego większej uwagi. Nie miałam zamiaru zgłaszać książkowego bloga w momencie, gdy nie istnieje nawet roku. Jednak dziś, tuż przed godziną 11, znów rzuciło mi się w oczy logo konkursu. I stwierdziłam, że zgłoszę właśnie Bajkowy Zakątek. A ponieważ nie robię tam żadnych wpisów odbiegających od tematu szeroko pojętej mitologii, postanowiłam napisać o nim tutaj. Zajrzyjcie, poczytajcie. Jeśli Wam się spodoba, możecie oddać swój głos. Będzie nam bardzo miło. Sms kosztuje 1,23 zł, ale dochód zostanie przeznaczony na dzieciaczki. A konkretnie na obozy integracyjno- rehabilitacyjne. Nasza strona w konkursie jest TUTAJ

A tymczasem zapraszamy Was do fascynującego świata dawnych wierzeń, duchów, diabłów, wąpierzy, wondżinów i śpiewających wydm Sahary :) Wystarczy kliknąć na powyższy obrazek z kogutem.


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!

Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło". Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki . Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę. Książki są jak rozmowy Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czuje...

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...

Czy Instagram nie zabił rzetelnych opinii? Moja perspektywa

Zadaję sobie to pytanie coraz częściej. Odkąd z końcem marca wróciłam do pisania o książkach – tak naprawdę, spokojnie, z myślą, bez presji lajków – czuję coraz wyraźniej, że dla mnie wciąż najcenniejszym miejscem rozmowy o literaturze jest blog. Miejsce, gdzie słowo może wybrzmieć do końca. Gdzie można napisać więcej niż trzy zdania. Gdzie treść nie musi tańczyć przed okiem algorytmu, by zostać zauważona. Bo Instagram, choć pełen pięknych kadrów, zachwycających półek i okładek, które aż proszą się o zdjęcie, coraz częściej przypomina mi teatr iluzji. Świat, w którym książki muszą być "ładne", by zasłużyć na uwagę. Świat, w którym estetyka wygrywa z wartością. 📸 Gdzie kończy się pasja, a zaczyna strategia? Czasem zastanawiam się, czy niektóre książki zyskują popularność tylko dlatego, że dobrze prezentują się na zdjęciach. Bo mają złocenia, bo ich kolory są spójne z feedem, bo da się je ładnie sfotografować z kawą i świeczką. I czy w tym całym wizualnym hałasie nie giną cich...