Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: "Udręka" Lauren Kate




Autor: Lauren Kate
Tytuł: "Udręka"
Tytuł oryginału: "Torment"
Cykl: Upadli
Tom: 2
Wydawnictwo: MAG
Data wydania: listopad 2010
Liczba stron: 480

"Udręka" jest drugim tomem cyklu Upadli. Luce zostaje przeniesiona do Shoreline - szkoły, w której uczą się nefilim, potomkowie ludzi i upadłych aniołów. Daniel zostawia ją tam samą, bo - jak tłumaczy - musi walczyć z Wygnańcami.

W Shoreline Luce szybko orientuje się, że związek jej i Daniela jest wśród uczniów prawdziwą legendą. Osamotniona i skrępowana dziewczyna szybko znajduje nowych przyjaciół - Shelby i Milesa. Jednocześnie poza całkowitym zauroczeniem Danielem pojawiają się w niej wątpliwości. 

Kiedy Luce odkrywa, że potrafi manipulować Głosicielami i odczytywać ich zawartość, z przestraszonej nastolatki zaczyna zmieniać się kobietę, która świadomie chce pokierować swoim losem, a nie wiecznie podporządkowywać się nakazom. Jej miłość do Daniela się zmienia i Luce nie wie już, co jest prawdą, a co kolejnym kłamstwem, którym upadły anioł próbuje zamydlić jej oczy. Gdy ich związek wisi na włosku, dziewczyna podejmuje decyzję, która może zmienić ich życie... na zawsze.

"Udręka" jest nieco lepsza niż pierwsza część, choć akcja wciąż nie pędzi w zawrotnym tempie. Upór Luce w bezsensownym narażaniu się na niebezpieczeństwa w pewnym momencie zaczyna drażnić, na szczęście w dalszej części książki to się zmienia. Główni bohaterowie wciąż nie wyróżniają się jakoś szczególnie mocno, choć widać już jakieś światełko w tunelu jeśli chodzi o postać Luce. Ten brak uzupełniają za to postacie drugoplanowe, jak choćby Shelby, do której od razu pała się sympatią (mimo jej dość wrednego charakterku). Cała historia toczy się nieco szybszym rytmem, niż w pierwszym tomie, a im bliżej zakończenia, tym bardziej wszystko się kumuluje i w końcu wybucha. Może trochę za szybko, ale mimo wszystko jest lepiej niż w "Upadłych". 

Podoba mi się to, że autorka pokazuje, że pomimo wielkiego zauroczenia powinno się zachować jasny umysł i nie płynąć bezmyślnie z prądem miłości. I że czasem nie powinno się czekać, tylko wziąć sprawy w swoje ręce, bo może się okazać, że tak naprawdę wszystko zależy od nas.

Oczywiście muszę zwrócić na okładkę, która podoba mi się równie mocno jak w przypadku "Upadłych", choć bohaterka powinna być na niej w dżinsach i trampkach - ale wtedy nie byłoby już tak uroczo :)

Książka jest dla młodzieży i taka powinna być główna grupa jej odbiorców. Starszym czytelnikom może nie przypaść do gustu, chyba, że podejdzie się do niej jak do lekkiej lektury, mającej dostarczyć rozrywki i nie skłaniającej do bardzo głębokich przemyśleń.



Fragment książki jest dostępny na stronie wydawnictwa MAG: "Udręka" - fragment.

Komentarze

  1. Zakończyłam swoją przygodę z ta serią właśnie po tej części, ponieważ niestety nie przypadła mi ona do gustu tak jak pierwsza, więc zrezygnowałam z dalszych tomów. Ale okładki są cudowne! Od samego patrzenia zapiera dech :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wytrwałam i muszę przyznać, że "Namiętność" już zdecydowanie bardziej mi się podobała - w końcu akcja się rozpędziła. Teraz zerkam na ostatni tom cyklu, który leży na półce i czeka na przeczytanie. Mam nadzieję, że po dość słabym początku, "Uniesienie" naprawdę mnie zachwyci i to nie tylko okładką :)

      Usuń
  2. Właśnie skończyłam czytać ,,Udrękę" i zabieram się za ,,Namiętność". Dotąd seria bardzo mi się spodobała. W tejże części było ciut mniej nudnych treści, niż w ,,Upadli". Zastanawiam się jakie wrażenie wywrze na mnie ,,Namiętność".
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!

Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło". Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki . Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę. Książki są jak rozmowy Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czuje...

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...

Recenzja: „Tajne przez poufne” Magdalena Winnicka - od zgrzytu do mini-zawału z zachwytu!

Bywają takie książki, które zaczynają się od zgrzytu… a kończą nerwowym przewracaniem ostatniej strony i cichym „pani Autorko, jak mogła pani tak zrobić?”. Tak właśnie było z drugim tomem przygód Krystiana i Sary. Początek? Przyznam szczerze – miałam chwilę zwątpienia. Krystian, nasz zimnokrwisty major ABW, zachowuje się jak ktoś, kto chwilowo zostawił mózg we Wrocławiu. Halo, panie majorze – co się stało z twoją żelazną logiką i dystansem? Ale potem... zaskoczyło. I to tak, że przepadłam. Wystarczyło kilkadziesiąt stron, by historia znów mnie porwała – tym razem w upalne rejony Turcji, gdzie nie tylko temperatura, ale i napięcie między bohaterami sięga zenitu. Sara małymi, pozornie niewinnymi krokami zaczyna wchodzić w życie Krystiana. Nie na siłę, nie gwałtownie – tylko z czułością i uporem, który kruszy nawet najbardziej opancerzone serce. A Krystian? Choć udaje, że jeszcze walczy, widać, że przegrał tę bitwę dawno temu. I że to przegrana, która daje mu więcej szczęścia niż jakiekol...