Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: „Mgły z Donlonu” Magdalena Kubasiewicz - mroczny klimat, który uzależnia!



Magdalena Kubasiewicz niezmiennie zachwyca. Jej pióro ma w sobie niezwykłą magię, która otula czytelnika cieniem i mgłą, sprawiając, że w pewnym momencie Donlon przestaje być fikcją – staje się miejscem, w którym naprawdę przebywasz. To nie tylko czytanie, to prawdziwe zanurzenie!

Ava Carey, która w Cieniach z Donlonu była intrygującą, choć nieco zdystansowaną postacią, w tej części z całą mocą udowadnia, że zasługuje na uwagę. Co więcej, dogania w moim sercu Jagodę – choć ta wciąż pozostaje moją ukochaną bohaterką, Ava ma w sobie coś, co każe mi patrzeć na nią z rosnącym podziwem. Jest bardziej impulsywna i porywcza niż Jaga, a jednocześnie nie traci wewnętrznej determinacji, która czyni ją tak autentyczną.

Ogromnym plusem było również dłuższe pojawienie się Caleba, co dodało fabule oddechu i subtelnych emocji. Jednak to Arthur całkowicie mnie zaskoczył. W pierwszym tomie patrzyłam na niego z lekką rezerwą, chwilami nawet niechętnie. Tutaj natomiast… zawojował moje serce. Porywczy? Zdecydowanie. Ale też niezwykle zaangażowany, lojalny i – co mnie ujęło najbardziej – chwilami rozbrajająco emocjonalny. To postać, której obecność wprowadzała do fabuły cudowne iskrzenia.

Donlon w tej części staje się bohaterem samym w sobie. Miasto pogrążone w mgłach jest żywe, niepokojące i niemal organiczne. Każdy budynek kryje historię, każdy zaułek niesie tajemnicę. Uwielbiam, jak Kubasiewicz potrafi budować atmosferę – bez nachalnych opisów, za to z gęstą, przeszywającą aurą, która wciska się w każdy zakamarek wyobraźni.

Intryga jest wielopoziomowa. To nie jest kryminał, który daje się rozwiązać na pięćdziesiątej stronie. To misternie utkany labirynt, w którym co rusz napotykasz zaskoczenia, a jednak wszystko układa się w spójną całość.

Mgły z Donlonumroczniejsze i bardziej intensywne niż Cienie. Klimat miasta pogrążonego w tytułowej mgle jest niemal namacalny. To powieść, od której nie mogłam się oderwać – z tych, które czyta się z przyspieszonym biciem serca, powtarzając sobie „jeszcze jeden rozdział”, aż nagle robi się środek nocy.

Kubasiewicz nie tylko prowadzi intrygę z mistrzowską precyzją, ale i sprawia, że emocje bohaterów stają się emocjami czytelnika. Śmiałam się, wstrzymywałam oddech, a momentami czułam ciepło w sercu, którego zupełnie się nie spodziewałam.

To książka, która zostaje z Tobą długo po zamknięciu ostatniej strony. I tylko jedna myśl nie daje spokoju: chcę więcej.


Magdalena Kubasiewicz
Mgły z Donlonu
Tom 2 Cienie Avy Carey
Wydawnictwo SQN, 2025



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!

Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło". Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki . Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę. Książki są jak rozmowy Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czuje...

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...

Czy Instagram nie zabił rzetelnych opinii? Moja perspektywa

Zadaję sobie to pytanie coraz częściej. Odkąd z końcem marca wróciłam do pisania o książkach – tak naprawdę, spokojnie, z myślą, bez presji lajków – czuję coraz wyraźniej, że dla mnie wciąż najcenniejszym miejscem rozmowy o literaturze jest blog. Miejsce, gdzie słowo może wybrzmieć do końca. Gdzie można napisać więcej niż trzy zdania. Gdzie treść nie musi tańczyć przed okiem algorytmu, by zostać zauważona. Bo Instagram, choć pełen pięknych kadrów, zachwycających półek i okładek, które aż proszą się o zdjęcie, coraz częściej przypomina mi teatr iluzji. Świat, w którym książki muszą być "ładne", by zasłużyć na uwagę. Świat, w którym estetyka wygrywa z wartością. 📸 Gdzie kończy się pasja, a zaczyna strategia? Czasem zastanawiam się, czy niektóre książki zyskują popularność tylko dlatego, że dobrze prezentują się na zdjęciach. Bo mają złocenia, bo ich kolory są spójne z feedem, bo da się je ładnie sfotografować z kawą i świeczką. I czy w tym całym wizualnym hałasie nie giną cich...