Przejdź do głównej zawartości

"Jasna godzina. Dziennik życia i umierania" Nina Riggs


Jedna mała plamka. Tak właśnie zaczęła się historia walki Niny o zdrowie, a jak się wkrótce okazało także o życie. Walki, która po dwóch latach niestety nie skończyła się zwycięstwem. Ale czy o kimś takim jak Nina można w ogóle powiedzieć, że przegrała?

Jasna godzina jest pamiętnikiem, który autorka zaczęła pisać wkrótce po tym, gdy zdiagnozowano u niej raka piersi. Rodzina Niny jest bardzo obciążona genetycznie. I choć kobieta spodziewała się, że takie wieści kiedyś mogą dla niej nadejść, diagnoza w wieku 38 lat była niczym cios w głowę. Kochający mąż, dwóch małych synów, ukochana praca. Tak wiele do stracenia.

Książka podzielona jest na cztery rozdziały. Cztery stadia choroby. Od wiary, że uda się wyzdrowieć, przez nadzieję, że terapie zadziałają, aż po świadomość nieuchronnego odejścia. Niejednokrotnie wzruszenie chwyta za gardło, choć Nina snuje swoją opowieść ze spokojem i niezniszczalną pogodą ducha, nawet w tych najtrudniejszych chwilach. Jednocześnie nie koloryzuje rzeczywistości. Opowiada o życiu z rakiem z zaskakującą wręcz szczerością.

Choć książkę można przeczytać bardzo szybko, nie warto. Jasna godzina jest celebrowaniem życia. Umierająca kobieta pokazuje, jak łapać chwile i oddychać pełną piersią. Udowadnia, że radość z małych rzeczy jest najważniejsza. Śmiech dzieci. Ukochane oczy męża. Zieleń trawy, zapach kwitnących krzewów. Promienie słońca ogrzewające skórę. 

"Tu jest życie, w tej jasnej godzinie."

Dla osób zmagających się z chorobą i dla ich bliskich, ta książka może być niczym balsam na duszę. Wśród bólu i rozpaczy, jest jak jasny promyczek, ogrzewający rozdarte serce. Przepełniona miłością do synów, dla których miała być pamiątką po matce. I dowodem na to, jak bardzo ich kochała. Każdy odnajdzie w niej cząstkę własnego życia. Smutków, radości, nadziei. Kochajmy ten czas, który jest nam dany. Innego już możemy nie dostać.

"Mój głos: Muszę kochać ten czas tak samo jak każdy inny. Jego głos: Tak bardzo się boję, że brak mi tchu. 
A jednak tak właśnie żyjemy - brak nam tchu, ale kochamy ten czas. Każdy dzień jest obietnicą. Tylko w ten sposób możemy przetrwać od nocy do nocy."




Nina Riggs
Jasna godzina. Dziennik życia i umierania/The Bright Hour. A Memoir of Living and Dying
Wydawnictwo Literackie, 2017


Komentarze

  1. Ja nie mogę czytać takich książek - okropnie je przeżywam :( Próbuje, ale źle na tym wychodzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. Dla mnie takie książki też są ciężkie, ale jednocześnie dają mi nadzieję, że każdą, nawet najgorszą sytuację, można przeżyć na własnych warunkach. I do końca zachować godność.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzja: "Lights Out" Navessa Allen - obsesja, czarny humor i puszysty kot

Są okładki, które po prostu krzyczą: „będziesz się świetnie bawić”. Okładka Lights Out jest właśnie taka. Hipnotyzująca, mroczna i niepokojąco piękna, przywodząca na myśl genialny klimat serialu Miłość, śmierć i roboty . To obietnica mieszanki piękna i grozy, fascynacji i niepokoju. A to, co w środku? Czyste, cudowne szaleństwo. Główną siłą tej historii jest bez wątpienia Aly. To nie jest kolejna księżniczka czekająca na ratunek. To kobieta pewna siebie, świadoma swoich pragnień i nieszablonowa, której po prostu nie da się nie polubić. Obok niej Josh – facet z bagażem traum, zaborczy i momentami niebezpieczny, a jednocześnie tak czarujący, że trudno mieć mu cokolwiek za złe. Ta mieszanka jego słabości i siły przyciąga jak magnes. Tym, co wyróżnia Lights Out , jest genialne przeplatanie mroku z absurdem. Navessa Allen serwuje nam sceny pełne napięcia i erotyzmu, by za chwilę rozbroić nas absurdalnym humorem, przy którym trudno nie śmiać się na głos. A wisienką na tym dziwacznym torcie j...

Recenzja: "Leave Me Behind" K. M. Moronova - tam, gdzie miłość jest równie niebezpieczna co nienawiść

Są książki, które czytasz. I są takie, które przeżywasz całym sobą. Leave Me Behind to ta druga opcja. Brutalna, bezkompromisowa i uzależniająca historia, która od pierwszych stron wciąga jak wir i nie puszcza aż do samego końca. Sięgając po dark romance K. M. Moronovej, wiedziałam, czego się spodziewać. Dostałam dokładnie to – w najczystszej i najmocniejszej formie. Nell Gallows – jedyna ocalała z owianego złą sławą oddziału Riøt – trafia do jednostki Malum, gdzie każdy patrzy na nią jak na wroga. To bohaterka wykuta z gniewu i bólu, a jednocześnie poruszająco ludzka w swojej kruchości. Kibicujemy jej z zaciśniętymi zębami, nawet gdy jej decyzje ranią nie tylko ją, ale i nas. Wtedy na scenę wkracza on. Bones. Żołnierz, dla którego Nell jest uosobieniem wszystkiego, czym gardzi. Ich relacja to prawdziwa burza: pierwotny gniew i nienawiść ścierają się z magnetycznym przyciąganiem, którego żadne z nich nie jest w stanie powstrzymać. Zapomnijcie o słodkiej opowieści. To zderzenie dwóch ś...

Recenzja: "Lato w wielkim mieście" Alex Aster - romans w sercu Nowego Jorku

Niektóre historie od pierwszych stron otulają nas atmosferą miejsca, w którym się rozgrywają. A  Lato w wielkim mieście to powieść, która pachnie Nowym Jorkiem – gorącym latem, długimi spacerami między wieżowcami, szumem klimatyzatorów i rozmowami toczącymi się w kawiarni na rogu. To właśnie tutaj, w sercu miasta, spotykają się dwie postacie, które na pozór wcale do siebie nie pasują, a jednak od pierwszej chwili czujemy, że coś ich połączy. To klasyczne enemies to lovers z dodatkiem motywu fake dating , ale podane w taki sposób, że nie czujemy wtórności schematu. Parker – milioner, który na pierwszy rzut oka wpisuje się w stereotyp bogatego prezesa – szybko pokazuje, że za tą maską kryje się człowiek złożony, pełen sprzeczności, zranień i ukrytej wrażliwości. Elle – scenarzystka, która oficjalnie pozostaje w cieniu, choć ma na koncie sukcesy, o jakich inni mogą tylko marzyć – jest jego zupełnym przeciwieństwem. Ona – anonimowa, nieco chaotyczna i kreatywna. On – poukładany, opan...