Przejdź do głównej zawartości

Zmiany, ale niekoniecznie na lepsze - iBooks i Aldiko

Dziś będzie krótko i marudnie, bo do tej pory nie przyzwyczaiłam się do zmiany, którą zafundowało mi jakiś czas temu Apple.

Po niedawnej aktualizacji systemu iOS zmienił się wygląd iBooks. Diametralnie. 

Gdzie jest ten oldschoolowy "regał" z półeczkami ja się pytam?! Tak go lubiłam, a teraz mam zbiór okładek na niewidzialnych półkach. Jak na nie patrzę, to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że iBooks straciło swój charakter. Owszem, jest nowocześnie, ale jednocześnie jakoś tak... bez wyrazu. 

Aktualizacje aplikacji zazwyczaj przynoszą pozytywne zmiany. Ale niestety zdarzają się wyjątki. 

Pod względem wyglądu jestem zawiedziona na iBooks. A pod względem funkcjonalności plamę dało jakiś czas temu Aldiko (czytnik na Androida). Wszystko było ładnie, pięknie i po polsku, aż tu nagle - niespodzianka! I po jednej z aktualizacji zniknęła polska wersja. Ostatnio wróciła, ale kiepskie wrażenie pozostało...

Komentarze

  1. Ok... zupełnie nie wiem o czym piszesz :p dlatego lubię tradycyjne książki, bo nie sprawiają mi technicznych problemów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, masz rację :) jedyny problem jaki miewam z papierowymi książkami to zaginające się rogi ;) Ale ebooki też lubię i od czasu do czasu technologia okazuje się nie tak fajna, jak bym chciała.

      Usuń
  2. niestety sama się już też przekonałam, że nie zawsze aktualizacje są pomocne i wychodzą na plus :(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzja: "Szczęśliwa siódemka" Janet Evanovich

Autor: Janet Evanovich Tytuł: "Szczęśliwa siódemka" Tytuł oryginału: "Seven Up" Cykl: Stephanie Plum Tom: 7 Wydawnictwo: Fabryka Słów Data wydania: czerwiec 2013 Liczba stron: 416

Gdy książka rozdziera ci serce...

W ciągu ostatnich dni sięgnęłam po książki, które rozdarły mi serce i po których ciężko mi wrócić do rzeczywistości. Każda z nich jest inna, ale jednocześnie są bardzo do siebie podobne. Poruszają najczulsze struny, o których istnienie nawet siebie nie podejrzewałam. Choć zawsze byłam wrażliwym człowiekiem. O każdej z tych książek wkrótce napiszę Wam więcej. Ale już dziś mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że o żadnej z nich przez długi czas nie zapomnę. "Morze spokoju" pokazało mi, jak powoli odradza się nadzieja, gdy marzenia legną w gruzach i zostaje z nich tylko popiół. "Gwiazd naszych wina" sponiewierało mnie, moje serce pękło nie wiem ile razy podczas czytania. Śmiałam się i płakałam, będąc jednocześnie pełna podziwu dla niezłomności bohaterów. "Hopeless" jeszcze nie skończyłam, ale już zdążyła mocno szarpnąć moim sercem.  W zalewie badziewia, zarówno dla młodzieży jak i dorosłych, te książki są jak diamenty. Lśnią najczystszym blaskiem...

Recenzja: "BLOG. Pisz, kreuj, zarabiaj" Tomek Tomczyk - czyli jestem blogerem, jestem najlepszy i tworzę swoją legendę

Czy można dać czytelnikowi ciekawe i pożyteczne treści, a jednocześnie budować swoją własną markę i tworzyć własną legendę? Czy można bezczelnie się przechwalać i gloryfikować swoją zajebistość sprawiając jednocześnie, że w czytelniku rośnie sympatia do autora? Pewnemu polskiemu blogerowi to się udaje.