Przejdź do głównej zawartości

Ile powinno się mówić o książce?



Jest strona, która rzuca wyzwanie użytkownikom internetu. Możesz wygrać, jeżeli wytrzymasz 2 minuty nic nie robiąc i tylko przyglądając się ekranowi monitora. Mało komu to się udaje. Ta sama przyczyna leży u podstaw choroby znanej jako TLDR. Pogadajmy o tej przypadłości...

TLDR to inaczej Too Long Didn't Read (za długie, nie doczytałem). Ludziom brakuje cierpliwości, musi być więc szybko, musi być zwięźle i idziemy dalej. Ale czy łatwo coś przekazać w takiej postaci? Oczywiście nie! Trzeba jednak znaleźć swój własny sposób, bo inaczej robi się cholernie nudno. Ostatnio przyłapałem Dominikę jak o tym mówiła: "Dwie minuty i Goodbye" :)

Komentarze

  1. Mi nie przeszkadza długo - byle interesująco i z sensem ;) skracanie na siłę swoich odczuć na przykład po lekturze książki to moim zdaniem zupełne nieporozumienie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, ja nie przepadam za tradycyjnymi recenzjami w formie filmowej. Jeśli ktoś mi opowiada o swoich emocjach i mnie zainteresuje, to jestem w stanie obejrzeć nawet dłuższy materiał. Ale streszczanie książki, a później jeszcze "opowiadanie" samej recenzji jest koszmarnie nudne. W takiej formie wolę poczytać, a nie oglądać :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzja: "BLOG. Pisz, kreuj, zarabiaj" Tomek Tomczyk - czyli jestem blogerem, jestem najlepszy i tworzę swoją legendę

Czy można dać czytelnikowi ciekawe i pożyteczne treści, a jednocześnie budować swoją własną markę i tworzyć własną legendę? Czy można bezczelnie się przechwalać i gloryfikować swoją zajebistość sprawiając jednocześnie, że w czytelniku rośnie sympatia do autora? Pewnemu polskiemu blogerowi to się udaje.

Miłość w Wiedźminie

„Pochyliła się nad nim, dotknęła go, poczuł na twarzy muśnięcie jej włosów pachnących bzem i agrestem i wiedział nagle, że nigdy nie zapomni tego zapachu, tego miękkiego dotyku, wiedział, że nigdy już nie będzie mógł ich porównać z innym zapachem i innym dotykiem.

Recenzja: „Trzy dzikie psy i prawda" Markus Zusak - książka, która pachnie mokrym futrem

Spodziewałam się, że to będzie wzruszająca książka. Ale nie sądziłam, że trafi mnie prosto w serce. Nie pamiętam, kiedy ostatnio płakałam przy czytaniu – a przy tej opowieści zdarzyło mi się to dwa razy. To książka, która pachnie błotem po deszczu, mokrym futrem i tą poranną ciszą, gdy w domu słychać tylko oddech śpiącego psa. To list miłosny do zwierząt, które zmieniają człowieka od środka, nawet jeśli robią to w sposób nieporadny i nieprzewidywalny. Zusak nie pisze o idealnych psach – pisze o tych prawdziwych: zbyt dzikich, zbyt głośnych, zbyt nieokrzesanych. O Reubenie, Archerze i Frostym – trzech adopciakach, które weszły do jego życia z bagażem lęku, trudnej przeszłości i nieufności. To opowieść pełna śmiechu, złości i bezradności, ale też chwil, które wyciskają łzy wzruszenia. Bo między zniszczonymi meblami, pogryzionymi butami i codziennym „nie daję już rady" pojawiają się momenty, w których wiesz, że właśnie tak wygląda miłość. Nie ta wygładzona z filmów, ale prawdziwa – n...