Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: "Metro 2033" Dmitry Glukhovsky



Autor: Dmitry Glukhovsky
Tytuł: "Metro 2033"
Tytuł oryginału: "Метро 2033"
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: luty 2010
Liczba stron: 592



Ciemność zawsze skrywa tajemnice, ciemność budzi lęk, ciemność tworzy przerażające legendy, ciemność zabija, ale ciemność jest też łaskawa i chroni ludzi przed śmiercią czyhającą na powierzchni ziemi.

Garstka ludzi schroniła się przed promieniowaniem i skażeniem w tunelach moskiewskiego metra i próbuje wieść normalne życie, normalne na tyle, na ile pozwalają im wszechpanujące ciemności. Mieszkańcy metra uprawiają grzyby i hodują świnie, handlują i walczą między sobą. Poszczególne stacje tworzą odrębne państwa-miasta będące ze sobą w sojuszach i sporach. Przemieszczanie zaś między stacjami możliwe jest tylko w przypadku posiadania  paszportu lub odpowiedniej ilości naboi, które w mroku stały się podstawowym środkiem płatniczym.

W takim otoczeniu poznajemy Artema, chłopaka mieszkającego na stacji WOGN słynącej z produkcji "grzybowej herbatki". Stacja znajduje się na przyczółku poszarpanej sieci moskiewskiego metra i coraz częściej jest atakowana przez tajemniczych "czarnych", mutantów, pomioty powierzchni, skażenia i promieniowania.

Artem po spotkaniu z obrońcą granic metra jakim jest Hunter rusza w podróż, która może uratować jego dom, jego ukochaną stację i jego bliskich. Nie będzie jednak łatwo, bo tunele okrywa mrok, a w mroku czai się mnóstwo zagrożeń.

"Metro 2033" to klasyczna "powieść drogi". Główny bohater wyrusza w pełną niebezpieczeństw podróż, aby wypełnić swoje przeznaczenie. Rozwija przy tym swoją osobowość, z dziecka przeradza się w twardego, dojrzałego człowieka i jak to często bywa wraca do punktu wyjścia.

Bardzo ciekawy jest koloryt poszczególnych stacji czy też światów, które przedstawia nam Glukhovsky. Widzimy karykaturę współczesnych trendów politycznych, widzimy wszelkiego rodzaju mutacje ludzi i zwierząt wywołane globalną wojną i skażeniem będącym jej skutkiem, widzimy zaszczutych ludzi bez jakiejkolwiek nadziei, widzimy strach, który tworzy w ludzkich umysłach przedziwne historie.

Mnie osobiście było bardzo ciężko oderwać się od lektury "Metra 2033". Książka dosłownie wciąga czytelnika w mrok. Bardzo cieszę się, że na polskim rynku są kolejne pozycje umieszczone w tym fascynującym uniwersum.

Polecam.

Komentarze

  1. książka wydaje się ciekawa, ale mi póki co znudziły się antyutopie.. to przez ten ich nadmiar. może sięgnę po "Metro 2033" kiedyś, gdy fascynacja gatunkiem trochę minie. boję się, że teraz książka nie spodobałaby mi się i nie chcę tego ryzykować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój kolega gorąco polecał mi tę książkę. Z początku nie chciałam się za nią zabierać, ale mnie przekonałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie na moją wrażliwość, ale mój mąż uwielbia całą serię

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ją w mojej domowej biblioteczne i tak jakos sie złozylo, ze jeszcze nie przeczytalam, ale po twojej recenzji musze to zrobic koniecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój kolega tak zachwala te książki, że muszę w końcu je przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawy tekst i książka - przyjemnie się do niej wraca po takim czasie, co również zauważyliśmy w recenzji (http://altmundi.pl/2015/05/przyszlosc-w-podziemiach-uniwersum-metro-2033/). Miło jest znów poczuć klimat Metra. Oprócz tego, że jest to ciekawa książka, prawdziwie fenomenalny pozostaje fakt, że jest to uniwersum bardzo otwarte, takie, które rozwijane jest przez całą społeczność pisarzy i młodych twórców. Prawdziwie niesamowita rzecz :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!

Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło". Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki . Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę. Książki są jak rozmowy Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czuje...

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...

Recenzja: „Tajne przez poufne” Magdalena Winnicka - od zgrzytu do mini-zawału z zachwytu!

Bywają takie książki, które zaczynają się od zgrzytu… a kończą nerwowym przewracaniem ostatniej strony i cichym „pani Autorko, jak mogła pani tak zrobić?”. Tak właśnie było z drugim tomem przygód Krystiana i Sary. Początek? Przyznam szczerze – miałam chwilę zwątpienia. Krystian, nasz zimnokrwisty major ABW, zachowuje się jak ktoś, kto chwilowo zostawił mózg we Wrocławiu. Halo, panie majorze – co się stało z twoją żelazną logiką i dystansem? Ale potem... zaskoczyło. I to tak, że przepadłam. Wystarczyło kilkadziesiąt stron, by historia znów mnie porwała – tym razem w upalne rejony Turcji, gdzie nie tylko temperatura, ale i napięcie między bohaterami sięga zenitu. Sara małymi, pozornie niewinnymi krokami zaczyna wchodzić w życie Krystiana. Nie na siłę, nie gwałtownie – tylko z czułością i uporem, który kruszy nawet najbardziej opancerzone serce. A Krystian? Choć udaje, że jeszcze walczy, widać, że przegrał tę bitwę dawno temu. I że to przegrana, która daje mu więcej szczęścia niż jakiekol...