Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: "P.S. Kocham Cię" Cecelia Ahern



Autor: Cecelia Ahern
Tytuł: "P.S. Kocham Cię"
Tytuł oryginału: "PS I love you"
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2008 (filmowa okładka)
Liczba stron: 456

W przypadku "P.S. Kocham Cię" najpierw obejrzałam film, a później przeczytałam książkę. Jednak tak naprawdę są to dwie różne historie, mimo, że główny wątek jest taki sam. Film jest typowo amerykański, natomiast w książce można odnaleźć całe piękno Irlandii.

Główną bohaterką jest Holly, którą poznajemy tuż po tym, jak zmarł jej ukochany mąż, a ona nie potrafi się po tym pozbierać. Ich miłość była jak z bajki. Dom w Dublinie był ich ostoją, a oni sami byli dla siebie wszystkim. I to niemal idealne życie zawaliło się w ciągu kilku chwil, gdy okazało się, że Gerry ma nieoperacyjnego guza mózgu. 

Kiedy Holly zostaje sama, nie może poradzić sobie z pustką. Ale właśnie wtedy, gdy myśli, że więcej już nie zniesie, dostaje pierwszy list od... Gerry'ego. Mężczyzna, który był niepoprawnym optymistą i uwielbiał żarty, przygotował dla żony dziesięć takich listów i zaplanował, że Holly ma je dostawać po jego śmierci co miesiąc. W każdym z nich jest polecenie, które kobieta musi wykonać. Czasami są to zaledwie błahostki, na które zabrakło im czasu w codziennym życiu, jak choćby kupno lampy nocnej. A czasami poważniejsze zadania, jak wymarzona podróż do Hiszpanii. Wszystkie listy kończą się tak samo, dopiskiem: "P.S. Kocham Cię".

Z pomocą przyjaciół i ekscentrycznej, ale bardzo kochającej rodziny, Holly wykonuje polecenia z listów i uczy się żyć na nowo. Przez blisko rok Holly co miesiąc czeka na nowy list, jednocześnie bojąc się chwili, w której przestaną przychodzić. Ale gdy dostaje ostatni list okazuje się, że najgorsze jest już za nią i właśnie dzięki Gerry'emy potrafi się z nim pożegnać, jednocześnie zachowując go w sercu na zawsze.

Książka jest niezwykle zabawna i jednocześnie wzruszająca. Cecelia Ahern pokazuje nam, jak łatwo jest wszystko stracić i udowadnia, że można to przetrwać. Miłość Holly i Gerry'ego jest piękna i prawdziwa. Uczucia targające Holly po jego śmierci poruszały mnie i wzruszały do łez. W otoczeniu przyjaciół i rodziny zaledwie trzydziestoletnia kobieta musi nauczyć się żyć bez człowieka, który miał być przy niej na zawsze. Jest to ciężka droga, ale możliwa do pokonania. 

"P.S. Kocham Cię" niesie ze sobą jeszcze jedno ważne przesłanie: prawdziwa miłość nigdy nie umiera.

Film z Hilary Swank i Gerardem Butlerem wszedł na ekrany polskich kin w lutym 2008 roku. Nie będę się rozpisywać na jego temat, ale tak jak napisałam na początku: to dwie odrębne opowieści. A jednak płakałam zarówno na seansie w kinie, jak i przy czytaniu książki.

"P.S. Kocham Cię" wzrusza, jednocześnie tchnąc optymizmem. I daje nadzieję, że nawet po najgorszej burzy wyjdzie słońce. 

Komentarze

  1. Może to nie jest arcydzieło, ale mam do tej książki szczególny sentyment. Do filmu z resztą także. Obydwie historie wzruszają mnie tak samo. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzja: „Dywan z wkładką" Marta Kisiel - plasterek na zszargane nerwy

Poczucie humoru Marty Kisiel jest absolutnie kompatybilne z moim, zresztą tak jest niezmiennie od czasów Dożywocia . I już od pierwszych stron Dywanu z wkładką wiedziałam, że znów przepadnę na dobre. Marta Kisiel serwuje nam bowiem koktajl doskonały: z jednej strony pełnoprawny kryminał z denatem i śledztwem, a z drugiej – cudownie ciepłą i przezabawną opowieść o rodzinie, w której każdy ma swoje dziwactwa, wielkie serce i jeszcze większy talent do pakowania się w kłopoty. W centrum tego chaosu stoi Tereska Trawna – kobieta, której nie da się nie pokochać. To księgowa z duszą perfekcjonistki, zakochana w cyfrach, kawie i kasztankach. Jej uporządkowany świat zasad i tabelek w Excelu wywraca się do góry nogami, gdy spokojne życie zamienia się w scenariusz rodem z Ojca Mateusza skrzyżowanego z Rodzinką.pl . U jej boku stoi mąż Andrzej – istny labrador w ludzkim ciele, wcielenie dobroci i anielskiej cierpliwości. Jest też córka Zoja o błyskotliwym umyśle, pijąca herbatę hektolitrami. C...

Ile się zarabia na recenzjach książek?

Zastanawiałeś się kiedyś ile zarabiasz recenzując książki na swoim blogu? Czy wiesz ile warty jest Twój czas? Nie?  To sprawdźmy.

Recenzja: „Światła nad moczarami” Lucie Ortega - opowieść, która szepcze

Nie każda historia musi krzyczeć, by zostać usłyszaną. Niektóre szepczą – jak wiatr nad bagnami, jak echo dawno zapomnianych legend. Światła nad moczarami to właśnie taka opowieść. Subtelna, tajemnicza i przesiąknięta melancholią, która wciąga powoli, ale bez reszty. Lucie Ortega zabiera nas na Pogranicze – do świata zawieszonego między życiem a śmiercią, utkanego ze słowiańskiego folkloru. Tu trafia Lena, która po tragicznym końcu staje się nawką: duchem szukającym odkupienia we mgle. Jej los jest okrutną pułapką: w ciągu siedmiu lat musi zwabić kogoś w bagna i odebrać mu życie, inaczej sama rozwieje się w nicość. Ale jak zabić, gdy wciąż pamięta się, co to znaczy być człowiekiem? Fabuła snuje się jak mgła nad tytułowymi moczarami – jest gęsta, hipnotyzująca i nieprzewidywalna. Ortega nie prowadzi czytelnika za rękę. Zamiast tego, zaprasza go, by zabłądził w świecie, w którym każde światło może być iluzją, a każdy szept – głosem zza grobu. To głęboko poruszająca opowieść o samotności...