Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: "Zorganizowany menedżer. Koniec z odkładaniem spraw na później" Ken Blanchard, Steve Gottry


Jest ciepłe popołudnie. Promienie słońca ogrzewają przez szybę oparte o biurko ramię. Wskazówki zegara zbliżają się by wskazać godzinę 17.  Godzinę końca pracy. Ty jednak nie oddałeś szefowi rezultatu zleconej na dziś pracy. Ba nawet nie rozpocząłeś tej pracy.


Wszystkim zdarza się robić coś na "ostatnią chwilę". Można nawet powiedzieć że "zdarza" to bardzo łagodne określenie. Zazwyczaj wszystko zostawiane jest na "ostatnią chwilę" i jeżeli szczęśliwym trafem uda się wykonać tą pracę na czas to jest ona zazwyczaj słabej jakości.

Z tym właśnie problemem starają się rozprawić Ken Blanchard i Steve Gottry w "Zorganizowanym menedżerze". Jak zwykle u Blancharda książeczka jest krótka. Jak zwykle opiera się na jednej historyjce. Historyjce opartej na problemach pewnego menedżera, któremu z pomocą przychodzi jakiś trener/mentor. Jak zwykle u Blancharda poznajemy kolejne punkty pewnego zorganizowanego stylu zarządzania sobą. I jak zwykle pod koniec bohater przyjmuje rolę swojego mentora.

Co do punktów to poznajemy zasadę "trzech P", gdzie tak naprawdę to nie są "P". Autorzy próbują w książce oddać swoje nauki w sposób zabawny poprzez przezywanie swojego bohatera, pewnego rodzaju humor sytuacyjny itp. Niestety, albo humor ten nie wpasowuje się w gusta polskiego czytelnika, albo tłumacz nie potrafił prawidłowo oddać sensu książki. W każdym razie książka mnie nie bawiła.

Co do treningu, któremu poddają nas Blanchard i Gottry to mam dziwne odczucie, że jest niepełny (być może jestem spaczony "nawykami" Coveya) i że forma przekazu tego, o czym zdołali napisać, mogłaby być jeszcze krótsza i prostsza (wyobrażam sobie prostą infografikę, która lepiej przemawiałaby do odbiorcy).

Ogólnie książki nie mogę określić jako złą, bo da się ją czytać, ale po kilku pozycjach Blancharda opartych na tym samym schemacie czytanie tego autora staje się najzwyczajniej nudne.

I to by było tyle. That's all folks!


Informacje o książce:
Autor: Ken Blanchard, Steve Gottry
Tytuł: "Zorganizowany menedżer. Koniec z odkładaniem spraw na później"
Tytuł oryginału: "The On-Time, On-Target Manager: How a "Last-Minute Manager" Conquered Procrastination"
Wydawnictwo: Onepress
Data wydania: październik 2006
Liczba stron: 160

Komentarze

  1. Uuu coś takiego by mi się bardzo przydało :) Ale wolałabym, żeby miało przy okazji lepszą recenzję ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!

Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło". Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki . Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę. Książki są jak rozmowy Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czuje...

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...

Recenzja: „Tajne przez poufne” Magdalena Winnicka - od zgrzytu do mini-zawału z zachwytu!

Bywają takie książki, które zaczynają się od zgrzytu… a kończą nerwowym przewracaniem ostatniej strony i cichym „pani Autorko, jak mogła pani tak zrobić?”. Tak właśnie było z drugim tomem przygód Krystiana i Sary. Początek? Przyznam szczerze – miałam chwilę zwątpienia. Krystian, nasz zimnokrwisty major ABW, zachowuje się jak ktoś, kto chwilowo zostawił mózg we Wrocławiu. Halo, panie majorze – co się stało z twoją żelazną logiką i dystansem? Ale potem... zaskoczyło. I to tak, że przepadłam. Wystarczyło kilkadziesiąt stron, by historia znów mnie porwała – tym razem w upalne rejony Turcji, gdzie nie tylko temperatura, ale i napięcie między bohaterami sięga zenitu. Sara małymi, pozornie niewinnymi krokami zaczyna wchodzić w życie Krystiana. Nie na siłę, nie gwałtownie – tylko z czułością i uporem, który kruszy nawet najbardziej opancerzone serce. A Krystian? Choć udaje, że jeszcze walczy, widać, że przegrał tę bitwę dawno temu. I że to przegrana, która daje mu więcej szczęścia niż jakiekol...