Przejdź do głównej zawartości

Zrujnowany świat, a w nim wielka miłość ojca do syna - "Droga" Cormac McCarthy

Szarość. Popiół.  Beznadzieja. Świat bez słońca. Bez jutra. 
A wśród tego wszystkiego wielka miłość ojca do syna. 

To jedna z tych historii, których nigdy nie zapomnę.

Wszystko zaczęło się od filmu. Zupełnym przypadkiem natknęłam się na niego w tv. Zaczęłam oglądać, wiedząc, że jest na podstawie książki, z którą nigdy nie miałam odwagi się zmierzyć. Wciągnął mnie niesamowicie i poruszył najgłębsze struny serca. Wiedziałam, że sięgnięcie po "Drogę" McCarthy'ego pozostało już tylko kwestią czasu.

Świat po nieokreślonej katastrofie. Ziemię pokrywa gruba warstwa popiołu. Słońce, podobnie jak Księżyc, nie są w stanie przebić się przez gęste chmury. Jedynymi kolorami są odcienie szarości. W tym właśnie krajobrazie poznajemy Chłopca i jego Ojca, wędrujących na Południe. Szukających nadziei. Chłopiec nie pamięta dawnego świata. Urodził się krótko po katastrofie. Jego jedynym przewodnikiem i nauczycielem jest Ojciec, kochający go nad życie.

Droga nie jest łatwa. Po katastrofie ujawniły się bowiem wszystkie najgorsze, ludzkie instynkty. Często własne życie kosztuje życie kogoś innego. Ludzkie odruchy, empatia, już nie istnieją. Mimo wszystko mężczyzna stara się zaszczepić w synu iskierkę nadziei. Pozwala mu uwierzyć, że w tym szarym świecie istnieje jeszcze dobro. I podtrzymuje w chłopcu tą wiarę, nawet wtedy, gdy wie, że nadzieja gaśnie z dnia na dzień...

"Droga" to jedna z tych książek, która zostaje w sercu na zawsze. Opublikowana w 2006 roku, zaledwie rok później zdobyła nagrodę Pulitzera. Wizja postapokaliptycznego świata, przedstawiona przez McCarthy'ego, jest niezwykle realna. Czytelnik wędruje z bohaterami, przeżywając ich każdy krok. Chłód, głód, nadzieję, chorobę, żal za utraconym światem. Tęsknotę i ogromną miłość do dziecka. 

Specyficzny sposób budowania zdań sprawia, że mimo bardzo ciężkiego, mrocznego klimatu, od książki nie można się oderwać. Jest wciągająca, przygnębiająca, a jednocześnie porywa i rozdziera serce. Ojciec pragnący przekazać synowi wszystkie najważniejsze prawdy w czasie znacznie krótszym, niż się wydaje. Prawdy, które w obecnym świecie wydają się bezwartościowe. A jednak, jak się okazuje, stają się największym dziedzictwem. 

McCarthy naciąga emocje czytelnika do granic możliwości. Tak, płakałam przy tej książce. Tak, przytłoczyła mnie wizją kresu cywilizacji, która przecież wydaje się niemal niezniszczalna. I ostatecznym ciosem w moją wrażliwość była relacja ojca i syna, wielka, prosta i niezniszczalna miłość między najbliższymi sobie osobami. 

To książka, którą po prostu trzeba przeczytać. Choć ze ściśniętym gardłem, ze łzami w oczach, w napięciu i wśród całego morza przeróżnych emocji . "Droga" to arcydzieło.


Informacje o książce:
Autor: Cormac McCarthy
Tytuł: "Droga"
Tytuł oryginału: "The Road" 
Data wydania: grudzień 2011 (2006)
Liczba stron: 268


Komentarze

  1. Mam na czytniku i od dawna zamierzam przeczytać. Jednak cały czas mam inne pozycje przed "Drogą". Chyba należałoby wreszcie dać tej książce pierwszeństwo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta książka naprawdę jest mroczna i ciężka - chyba nie da się jej przeczytać jednym tchem :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc nawet nie próbowałam czytać jej jednym tchem. To raczej nie ta kategoria książek, nad opowieścią McCarthy'ego trzeba się po prostu pochylić i chłonąć jej piękno.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzja: „Byliśmy łgarzami” E. Lockhart - dziwna, irytująca i... niezapomniana

Dziwna to była książka. Naprawdę dziwna. Od pierwszych stron czułam coś nieokreślonego, jakby słowa drażniły mnie pod skórą, a między akapitami pełzał niepokój. Jej styl – miejscami irytująco poetycki, fragmentaryczny, wręcz dziwaczny – sprawiał, że nie raz przewracałam oczami. A jednak… nie mogłam się oderwać. Coś mnie trzymało w potrzasku, nawet kiedy chciałam odłożyć ją „na chwilę”. Byliśmy łgarzami E. Lockhart to opowieść o rodzinie Sinclairów, bogatych, uprzywilejowanych i pozornie idealnych. Każde lato spędzają na prywatnej wyspie Beechwood, niedaleko Massachusetts, gdzie życie przypomina wyidealizowany obrazek: eleganckie posiadłości, kolacje na tarasach z widokiem na ocean i beztroskie dzieci na plaży. Ta perfekcja jest jednak tylko maską, za którą buzują napięcia, konflikty i niewypowiedziane sekrety. Główna bohaterka, Cadence Sinclair-Eastman, spadkobierczyni rodzinnej fortuny, wraca na wyspę po dwuletniej przerwie. Nie pamięta, co wydarzyło się pewnego lata, które zakończył...

Miłość w Wiedźminie

„Pochyliła się nad nim, dotknęła go, poczuł na twarzy muśnięcie jej włosów pachnących bzem i agrestem i wiedział nagle, że nigdy nie zapomni tego zapachu, tego miękkiego dotyku, wiedział, że nigdy już nie będzie mógł ich porównać z innym zapachem i innym dotykiem.

Recenzja: „Trzy dzikie psy i prawda" Markus Zusak - książka, która pachnie mokrym futrem

Spodziewałam się, że to będzie wzruszająca książka. Ale nie sądziłam, że trafi mnie prosto w serce. Nie pamiętam, kiedy ostatnio płakałam przy czytaniu – a przy tej opowieści zdarzyło mi się to dwa razy. To książka, która pachnie błotem po deszczu, mokrym futrem i tą poranną ciszą, gdy w domu słychać tylko oddech śpiącego psa. To list miłosny do zwierząt, które zmieniają człowieka od środka, nawet jeśli robią to w sposób nieporadny i nieprzewidywalny. Zusak nie pisze o idealnych psach – pisze o tych prawdziwych: zbyt dzikich, zbyt głośnych, zbyt nieokrzesanych. O Reubenie, Archerze i Frostym – trzech adopciakach, które weszły do jego życia z bagażem lęku, trudnej przeszłości i nieufności. To opowieść pełna śmiechu, złości i bezradności, ale też chwil, które wyciskają łzy wzruszenia. Bo między zniszczonymi meblami, pogryzionymi butami i codziennym „nie daję już rady" pojawiają się momenty, w których wiesz, że właśnie tak wygląda miłość. Nie ta wygładzona z filmów, ale prawdziwa – n...