Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: "Chuliganka" Izabela Jung



Autor: Izabela Jung
Tytuł: "Chuliganka"
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: czerwiec 2013
Liczba stron: 288

Zawsze z ciekawością podchodzę do debiutów, mając nadzieję, że przyniosą ze sobą choć nutkę oryginalności. Dlatego już pierwsze spojrzenie na "Chuligankę" przekonało mnie, że to może być interesująca historia. Tym bardziej, że jej autorka, Izabela Jung, jest psychologiem kochającym taniec i nurkowanie.

Główna bohaterka, Ewa, jest tuż po trzydziestce. Matka dwóch synów, psycholog freelancer, ma na głowie cały dom. Jej mąż, Adam, jest przystojny, dobrze zarabia i jest tak zwaną "dobrą partią". A jednak ich małżeństwo od dłuższego czasu wisi na włosku.

Przedłużający się remont poddasza zaczyna coraz bardziej męczyć Ewę aż do dnia, gdy wśród mężczyzn z ekipy remontowej pojawia się On. Młody Czeczen, Zeliem, od razu przyciąga uwagę kobiety. Dzieli ich właściwie wszystko. Wiek, wykształcenie, pochodzenie, religia. Okazuje się jednak, że tam, gdzie w grę wchodzi miłość, przestają obowiązywać jakiekolwiek reguły. Ale czy sama miłość wystarczy, żeby pokonać przeciwności losu?

Zeliem to tajemnicza postać, o której tak naprawdę wiemy niewiele. Uciekając z Czeczeni pozostawił rodzinę, a w Polsce wiedzie życie dalekie od ideału. Jest zupełnie inny niż wszyscy mężczyźni, których Ewa spotkała na swej drodze. Często ciepły i czuły, po chwili potrafi być zimny i wyobcowany. Jest przystojny i mroczny, co niezwykle kontrastuje z delikatną urodą Ewy. Jednak ich charaktery są wyjątkowo zgodne - dwa tornada, zdecydowane, zawsze stawiające na swoim, nie potrafiące usiedzieć w miejscu. Zderzenie dwóch tak podobnych do siebie i mocnych osobowości zmienia ich życie na zawsze. 

Przyznam, że dawno żadna książka nie wyzwoliła we mnie takich emocji. Może dlatego, że bohaterka jest zaledwie kilka lat starsza ode mnie, czytanie o jej uczuciach, o dosłownym straceniu głowy dla Zeliema, zadziwiało mnie. Były to emocje nastolatki i przeżywanie ich przez kobietę po trzydziestce było doprawdy zaskakujące. Z rosnącym napięciem śledziłam losy Ewy, jej zatapianie się w miłości i poświęcanie wszystkiego. Nie potrafiłam pojąć tego kompletnego braku własnej dumy i instynktu samozachowawczego, żebrania o najmniejszy skrawek miłości. Ale z każdą kolejną stroną odkrywałam, że ta książka ma dwa oblicza. Jedno złożone z płytkich dialogów, pobieżnych opisów i "motylków w brzuchu" i drugie - głęboką przemianę głównej bohaterki. W moim odczuciu, z psychologicznego punktu widzenia, Izabela Jung odwaliła kawał świetnej roboty. Pokazała, że człowiek jest w stanie się podnieść po miesiącach leżenia na samym dnie. Że coś, co nas pokonało, niespodziewanie może dać nam siłę. 

Bohaterka "Chuliganki" miała życie idealne, pełne komfortu i wygody, ale brakowało jej czegoś niezwykle ważnego - prawdziwej miłości. I gdy ta nagle pojawiła się w zasięgu wzroku, Ewa nie bała się po nią sięgnąć. Ale dopiero świadomość straty i paląca tęsknota sprawiły, że postanowiła postawić swoje życie do góry nogami i znów pójść własną drogą. Musiała uratować samą siebie, dopóki tliła się w niej ta iskierka pragnienia, by czerpać z życia całymi garściami. 

"Jeśli my zapominamy o sobie, to innym zapomnieć na pewno nie damy. I tak oto rosną w siłę kręgi zaklętych kobiet, które swoją pustkę z czasem zapełniają goryczą, zgryzotą, nienawiścią do bliskich, świata za nigdy nieschwytane szczęście. A do siebie - za tchórzostwo, że zabrakło im odwagi, by po nie sięgnąć, choćby było kolczaste. Ale nie... w moim przypadku to nie tak miało być."

"Chuliganka" to nie tylko miłosna historia. To także, a może przede wszystkim, opowieść o kobiecie, która nie zawahała się sięgnąć po dawno zapomniane marzenia i miała odwagę, by ponownie rozwinąć skrzydła. Poruszająca i dająca wiarę, że nawet gdy wydaje się, że wszystko jest skończone, los może zgotować nam niespodziankę. I mówiąca o tym, że na przekór wszelkim przeciwnościom, warto kochać. Aż do utraty tchu.


Komentarze

  1. Na blogach bardzo duzo recenzji tej ksiazki ostatnio widzialam, kto wie, moze ja takze przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie dzisiaj zamierzam rozpocząć "Chuligankę", więc cieszę się, że ta pozycja spodobała Ci się :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa lektura, bardzo miło spędziłam przy niej czas

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam jednym tchem, ponieważ byłam ciekawa zakończenia, czy w końcu bohaterowie postanowią spróbować i podelektować się wspólnym życiem. Pięknie ukazany obraz zauroczenia, fascynacji "innością" i dwóch obliczy miłości - jak w prawdziwym życiu ;) Polecam nie tylko Chuligankom!!! ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzja: „Dywan z wkładką" Marta Kisiel - plasterek na zszargane nerwy

Poczucie humoru Marty Kisiel jest absolutnie kompatybilne z moim, zresztą tak jest niezmiennie od czasów Dożywocia . I już od pierwszych stron Dywanu z wkładką wiedziałam, że znów przepadnę na dobre. Marta Kisiel serwuje nam bowiem koktajl doskonały: z jednej strony pełnoprawny kryminał z denatem i śledztwem, a z drugiej – cudownie ciepłą i przezabawną opowieść o rodzinie, w której każdy ma swoje dziwactwa, wielkie serce i jeszcze większy talent do pakowania się w kłopoty. W centrum tego chaosu stoi Tereska Trawna – kobieta, której nie da się nie pokochać. To księgowa z duszą perfekcjonistki, zakochana w cyfrach, kawie i kasztankach. Jej uporządkowany świat zasad i tabelek w Excelu wywraca się do góry nogami, gdy spokojne życie zamienia się w scenariusz rodem z Ojca Mateusza skrzyżowanego z Rodzinką.pl . U jej boku stoi mąż Andrzej – istny labrador w ludzkim ciele, wcielenie dobroci i anielskiej cierpliwości. Jest też córka Zoja o błyskotliwym umyśle, pijąca herbatę hektolitrami. C...

Ile się zarabia na recenzjach książek?

Zastanawiałeś się kiedyś ile zarabiasz recenzując książki na swoim blogu? Czy wiesz ile warty jest Twój czas? Nie?  To sprawdźmy.

Recenzja: „Światła nad moczarami” Lucie Ortega - opowieść, która szepcze

Nie każda historia musi krzyczeć, by zostać usłyszaną. Niektóre szepczą – jak wiatr nad bagnami, jak echo dawno zapomnianych legend. Światła nad moczarami to właśnie taka opowieść. Subtelna, tajemnicza i przesiąknięta melancholią, która wciąga powoli, ale bez reszty. Lucie Ortega zabiera nas na Pogranicze – do świata zawieszonego między życiem a śmiercią, utkanego ze słowiańskiego folkloru. Tu trafia Lena, która po tragicznym końcu staje się nawką: duchem szukającym odkupienia we mgle. Jej los jest okrutną pułapką: w ciągu siedmiu lat musi zwabić kogoś w bagna i odebrać mu życie, inaczej sama rozwieje się w nicość. Ale jak zabić, gdy wciąż pamięta się, co to znaczy być człowiekiem? Fabuła snuje się jak mgła nad tytułowymi moczarami – jest gęsta, hipnotyzująca i nieprzewidywalna. Ortega nie prowadzi czytelnika za rękę. Zamiast tego, zaprasza go, by zabłądził w świecie, w którym każde światło może być iluzją, a każdy szept – głosem zza grobu. To głęboko poruszająca opowieść o samotności...