Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: "Porzuceni" Meg Cabot



Autor: Meg Cabot
Tytuł: "Porzuceni"
Tytuł oryginału: "Abandon"
Cykl: Porzuceni
Tom: 1
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: maj 2011
Liczba stron: 336 

"Porzuceni" byli pierwszą tego typu książką, wykorzystującą mitologię grecką, jaką przeczytałam. Była to miła odmiana od wampirów, wilkołaków i upadłych aniołów, na których jeszcze do niedawna w dużej mierze opierała się literatura młodzieżowa.

Na samym początku poznajemy Pierce - córkę dyrektora generalnego wielkiego koncernu naftowego (w dodatku koncernu odpowiedzialnego za katastrofę w Zatoce Meksykańskiej). Dziewczyna z tak zwanego "dobrego domu", której właściwie niczego w życiu nie brakuje. Ma przyjaciół, świetnie się uczy i nagle to wszystko zmienia się w w ciągu kilku chwil, gdy, przewracając się, uderza się w głowę i wpada do basenu. Cała historia zaczyna się dwa lata po tym tragicznym wydarzeniu, wskutek którego dziewczyna przeżyła śmierć kliniczną. Pierce mimo upływu czasu wciąż nie potrafi dojść od siebie. Jej stopnie lecą drastycznie w dół, jej najbliższa przyjaciółka popełnia samobójstwo, aż wreszcie prestiżowa szkoła postawia pozbyć się samej Pierce. W ten sposób dziewczyna przeprowadza się do nowego domu, na wyspę Isla Huesos, gdzie dorastała jej matka. Wydawałoby się, że dzięki temu zaczyna się dla niej nowe życie - nowa szkoła okazuje się całkiem przyjazna, a młodzi ludzie mieszkający na wyspie nie traktują jej jak dziwadła.

Jednak jest coś, co spędza Pierce sen z powiek i zakłóca spokój. Mimo wielu wysiłków, wciąż nie może zapomnieć o tym, co wydarzyło się, gdy umarła. Nie potrafi zapomnieć o mężczyźnie, którego wtedy spotkała. I który wciąż ratuje ją z różnorakich opresji. W dodatku ciągle nosi na szyi piękny diament, który od niego dostała. Krok po kroku Pierce dowiaduje się, kim jest tajemniczy John. Jego niebezpieczny, Podziemny Świat nie tylko przeraża, ale też przyciąga i fascynuje. Jednak okazuje się, że największe niebezpieczeństwo wcale nie kryje się w królestwie zmarłych. Jest tuż obok Pierce, niemal od dnia jej narodzin i ujawnia się w najmniej spodziewanym momencie. Miłość Pierce i Johna przechodzi więc kolejne próby. Czy wyjdzie z tej walki zwycięska czy ulegnie i rozsypie się w proch, przynosząc tylko ból i rozczarowanie? 

Meg Cabot napisała "Porzuconych" niezwykle lekkim stylem, odkrywając tajemnice rozważnie i powoli. Jednocześnie książka jest tak wciągająca, że pochłonęłam ją w ciągu 3 godzin. Fenomenalnie wykorzystany motyw Persefony i Hadesa jest jak powiew świeżości. Również wyobrażenie Podziemnego Świata zasługuje na dużego plusa, a przypuszczam, że autorka ujawniła nam zaledwie jego mały kawałek.

Jedyne, co mnie drażniło, to wymieszanie mitologii greckiej z rzymską w przypadku bogiń zemsty. Skoro mamy Persefonę i Hadesa, to powinniśmy mieć też Erynie, a nie Furie. Być może to zaledwie szczegół, na który większość osób nie zwróci uwagi. Jednak takiego fanatyka mitologii jak ja nieco to irytowało. Postacie będące bohaterami drugiego planu, takie jak Alex i jego ojciec, jak najbardziej zasługują na uwagę. Jest coś intrygującego w tych dwóch mężczyznach i chciałabym dowiedzieć się więcej o ich historii. W końcu te smutne oczy wujka Chrisa muszą kryć w sobie jakąś tajemnicę.

Podsumowując to bardzo przemyślana książka, mająca w sobie i miłość i nienawiść, tajemnicę i czarne charaktery. Umiejętność stopniowego odkrywania niewidomych Meg Cabot opanowała doskonale. Świetnym posunięciem było też rozpoczęcie każdego kolejnego rozdziału cytatami z "Boskiej komedii" Dantego.

Polecam fanom mitologii greckiej w nowoczesnej wersji :) I z niecierpliwością czekam na "The Underworld", którego amerykańska premiera zaplanowana jest na 8 maja 2012. 


Na stronie wydawnictwa Amber można znaleźć informacje o książce, a także jej zwiastun i fragmenty: "Porzuceni"

A zainteresowanych zapraszam do przeczytania mitu, na którym opiera się fabuła "Porzuconych": Demeter i Persefona (Kora)


Porzuceni na Po prostu książki:
1. "Porzuceni"
2. "Świat Podziemi"


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Magia wody" Lilith Dorsey - recenzja

Woda. Życiodajny płyn, dzięki któremu istniejemy. Dziś chcę Wam przybliżyć ten fascynujący żywioł dzięki  "Magii wody" Lilith Dorsey, którą otrzymałam z księgarni internetowej TaniaKsiazka.pl . W pierwszej części książki poznajemy znaczenie wody w wymiarze religijnym, zarówno dla rdzennych mieszkańców Ameryk czy Afryki, jak i dla chrześcijan czy Żydów. Wierzenia dotyczące stworzenia świata nieodłącznie związane są z żywiołem wody. W dalszych rozdziałach prym wiedzie folklor, mityczne stwory i święte miejsca. Autorka przeprowadza nas przez ludowe wierzenia ze wszystkich części świata. Mówi Wam coś Nessie? Okazuje się, że takich stworzeń jest więcej. Dużo więcej. Poznajemy również wodnych bogów i boginie oraz miejsca uznawane za święte. Muszę przyznać, że ze względu na moje zainteresowania, właśnie ta część książki podobała mi się najbardziej. Druga część "Magii wody" skupia się na pracy z żywiołem wody. Lilith Dorsey przybliża rodzaje wody, rośliny, kamienie i zwier

Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego

W 1999 roku UNESCO ustanowiło Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego, przypadający na 21 lutego. Miało to na celu upamiętnienie wydarzeń, które rozegrały się w 1952 roku w Bangladeszu. Wtedy właśnie zginęło pięciu studentów, biorących udział w demonstracji, w której domagano się uznania języka bengalskiego językiem urzędowym. W związku z dzisiejszym świętem ruszyła nowa kampania "Język polski jest Ą-Ę" , której celem jest podkreślenie konieczności stosowania polskich znaków. Na stronie kampanii widnieje wielki baner:   "67% Polaków nie używa znaków diakrytycznych przy pisaniu SMS-ów"  I tu muszę przyznać, że zaliczam się do tych 67%. A właściwie zaliczałam się do niedawna. Powód? Mój telefon nie posiadał polskich znaków. Od kiedy używam Galaxy Note II, piszę odręcznie rysikiem i problem zniknął. Ale jest jeszcze jeden argument, przemawiający za niestosowaniem znaków diakrytycznych w sms-ach: wiele telefonów wciąż z jednego smsa z polskimi znakami robi

Miłość w Wiedźminie

„Pochyliła się nad nim, dotknęła go, poczuł na twarzy muśnięcie jej włosów pachnących bzem i agrestem i wiedział nagle, że nigdy nie zapomni tego zapachu, tego miękkiego dotyku, wiedział, że nigdy już nie będzie mógł ich porównać z innym zapachem i innym dotykiem.