Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: „Byliśmy łgarzami” E. Lockhart - dziwna, irytująca i... niezapomniana



Dziwna to była książka. Naprawdę dziwna. Od pierwszych stron czułam coś nieokreślonego, jakby słowa drażniły mnie pod skórą, a między akapitami pełzał niepokój. Jej styl – miejscami irytująco poetycki, fragmentaryczny, wręcz dziwaczny – sprawiał, że nie raz przewracałam oczami. A jednak… nie mogłam się oderwać. Coś mnie trzymało w potrzasku, nawet kiedy chciałam odłożyć ją „na chwilę”.

Byliśmy łgarzami E. Lockhart to opowieść o rodzinie Sinclairów, bogatych, uprzywilejowanych i pozornie idealnych. Każde lato spędzają na prywatnej wyspie Beechwood, niedaleko Massachusetts, gdzie życie przypomina wyidealizowany obrazek: eleganckie posiadłości, kolacje na tarasach z widokiem na ocean i beztroskie dzieci na plaży. Ta perfekcja jest jednak tylko maską, za którą buzują napięcia, konflikty i niewypowiedziane sekrety.

Główna bohaterka, Cadence Sinclair-Eastman, spadkobierczyni rodzinnej fortuny, wraca na wyspę po dwuletniej przerwie. Nie pamięta, co wydarzyło się pewnego lata, które zakończyło się dla niej tragedią. Wypadek odebrał jej wspomnienia, a migreny rozrywają jej głowę. Próbuje poskładać fragmenty układanki z pomocą trójki bliskich jej osób: Mirren, Johnny’ego i Gata, z którymi tworzyła nierozerwalną grupę Łgarzy. Nikt jednak nie mówi prawdy wprost. Wspomnienia są jak potłuczone szkło – ostre, ale niekompletne.

I wtedy nadeszło zakończenie.

Uderzyło z siłą, której absolutnie się nie spodziewałam. Odebrało mi oddech i sprawiło, że wszystkie irytujące wcześniej fragmenty wskoczyły na swoje miejsce, tworząc obraz rozdzierający serce. Historia, która wydawała się opowieścią o snobistycznych nastolatkach, okazała się czymś znacznie głębszym.

Byliśmy łgarzami to książka, którą można kochać albo nienawidzić. Jest w niej jednak coś, co zostaje w czytelniku na długo – ciężar, który nie pozwala o sobie zapomnieć. To nie jest kolejna opowieść o letnich dramatach bogatych dzieciaków. To brutalna historia o stracie, winie, miłości i o tym, jak bardzo potrafimy oszukiwać nie tylko innych, ale przede wszystkim samych siebie.

To nie jest powieść dla każdego. Styl autorki może irytować, bohaterowie wydawać się oderwani od rzeczywistości, a tempo akcji zbyt powolne. Ale jeśli dasz się wciągnąć w tę historię, prawdopodobnie skończysz ją w jeden wieczór, z bijącym sercem i łzami w oczach. A potem długo będziesz patrzeć w sufit, próbując ułożyć w głowie wszystkie okruchy prawdy, które właśnie zostały ci rzucone prosto w twarz.



E. Lockhart
Byliśmy łgarzami / We Were Liars
Przełożył: Janusz Maćczak
Wydawnictwo Poradnia K, 2022 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Miłość w Wiedźminie

„Pochyliła się nad nim, dotknęła go, poczuł na twarzy muśnięcie jej włosów pachnących bzem i agrestem i wiedział nagle, że nigdy nie zapomni tego zapachu, tego miękkiego dotyku, wiedział, że nigdy już nie będzie mógł ich porównać z innym zapachem i innym dotykiem.

Recenzja: „Trzy dzikie psy i prawda" Markus Zusak - książka, która pachnie mokrym futrem

Spodziewałam się, że to będzie wzruszająca książka. Ale nie sądziłam, że trafi mnie prosto w serce. Nie pamiętam, kiedy ostatnio płakałam przy czytaniu – a przy tej opowieści zdarzyło mi się to dwa razy. To książka, która pachnie błotem po deszczu, mokrym futrem i tą poranną ciszą, gdy w domu słychać tylko oddech śpiącego psa. To list miłosny do zwierząt, które zmieniają człowieka od środka, nawet jeśli robią to w sposób nieporadny i nieprzewidywalny. Zusak nie pisze o idealnych psach – pisze o tych prawdziwych: zbyt dzikich, zbyt głośnych, zbyt nieokrzesanych. O Reubenie, Archerze i Frostym – trzech adopciakach, które weszły do jego życia z bagażem lęku, trudnej przeszłości i nieufności. To opowieść pełna śmiechu, złości i bezradności, ale też chwil, które wyciskają łzy wzruszenia. Bo między zniszczonymi meblami, pogryzionymi butami i codziennym „nie daję już rady" pojawiają się momenty, w których wiesz, że właśnie tak wygląda miłość. Nie ta wygładzona z filmów, ale prawdziwa – n...