Przejdź do głównej zawartości

"Młody" Magdalena Kozak


Vesper został Lordem. To, co wydawało się ogromnym zaszczytem, już po chwili okazało się nie lada kłopotem. Utrzymanie własnego rodu, udawanie, że się nie istnieje, a do tego dość specyficzna współpraca z pozostałymi lordami – czyli same problemy. Vesper, przy pomocy starych kompanów, próbuje jakoś wszystko ogarnąć. Z różnym skutkiem. Lordowie patrzą na nowy nabytek Kapituły z politowaniem. Ale wkrótce okazuje się, że Innanici są jedynymi, którzy mogą uratować całą wampirzą społeczność. I wtedy zaczyna się prawdziwa zabawa… 

Na powrót Vespera przyszło nam czekać prawie dziesięć lat. Wydawało się, że historia się domknęła, a Magdalena Kozak raczej nie wspominała, że planuje kontynuowanie przygód Lorda Nikta. Aż tu nagle, wiosną, ni stąd ni zowąd, pojawiła się zapowiedź Młodego. A ja byłam zachwycona. Ogromny plus należy się Fabryce Słów za okładkę spójną ze starym wydaniem nocarskiego cyklu. 

Mam wrażenie, że wydźwięk tej części jest lżejszy niż poprzednich tomów. Zdecydowanie Magdzie Kozak wyostrzył się też dowcip, bo momentami niemal płakałam ze śmiechu. Akcja płynie wartko, jest spójna i nawet nie pamiętając dokładnie wydarzeń z dawnej trylogii, nie było mi trudno znów wejść w świat wampirów. Nowi bohaterowie są świetnie nakreśleni, każdy z nich od razu zapada w pamięć, nawet jeśli początkowo trudno określić czy darzymy ich sympatią czy raczej wolelibyśmy ich ukatrupić. Cała historia skupia się na jednej konkretnej sprawie, dzięki czemu nie mamy miliona wątków, na których trzeba się koncentrować. 

Dla mnie był to wspaniały powrót do jednej z moich ulubionych książkowych serii. Dobrze było znów spotkać starych znajomych i poznać nowych. Z niecierpliwością czekam na więcej.



Magdalena Kozak
Młody

Komentarze

  1. Takie serie wolę zaczynać od samego początku. Może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym przypadku zdecydowanie trzeba zacząć od początku :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!

Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło". Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki . Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę. Książki są jak rozmowy Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czuje...

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...

Recenzja: „Tajne przez poufne” Magdalena Winnicka - od zgrzytu do mini-zawału z zachwytu!

Bywają takie książki, które zaczynają się od zgrzytu… a kończą nerwowym przewracaniem ostatniej strony i cichym „pani Autorko, jak mogła pani tak zrobić?”. Tak właśnie było z drugim tomem przygód Krystiana i Sary. Początek? Przyznam szczerze – miałam chwilę zwątpienia. Krystian, nasz zimnokrwisty major ABW, zachowuje się jak ktoś, kto chwilowo zostawił mózg we Wrocławiu. Halo, panie majorze – co się stało z twoją żelazną logiką i dystansem? Ale potem... zaskoczyło. I to tak, że przepadłam. Wystarczyło kilkadziesiąt stron, by historia znów mnie porwała – tym razem w upalne rejony Turcji, gdzie nie tylko temperatura, ale i napięcie między bohaterami sięga zenitu. Sara małymi, pozornie niewinnymi krokami zaczyna wchodzić w życie Krystiana. Nie na siłę, nie gwałtownie – tylko z czułością i uporem, który kruszy nawet najbardziej opancerzone serce. A Krystian? Choć udaje, że jeszcze walczy, widać, że przegrał tę bitwę dawno temu. I że to przegrana, która daje mu więcej szczęścia niż jakiekol...