Przejdź do głównej zawartości

"Zanim się pojawiłeś" Jojo Moyes



"Są zwyczajne godziny i są godziny ułomne, kiedy czas zatrzymuje się i potyka, kiedy życie – prawdziwe życie – wydaje się toczyć gdzieś dalej."


Louisa Clark ma 27 lat i właśnie straciła pracę. Zamknięcie małej kawiarni, w której pracowała od kilku lat sprawiło, że jest częstym gościem biura pośrednictwa. Małe miasteczko na angielskiej prowincji nie ma zbyt wiele do zaoferowania i gdy wydaje się, że dla Lou nie ma już nadziei, nagle pojawia się oferta pracy - opieka nad niepełnosprawnym mężczyzną.

Ku swemu zdumieniu Louisa, mimo braku doświadczenia, dostaję tę pracę i poznaje 35-letniego Willa Treynora, który jest sparaliżowany od szyi w dół i może jedynie w ograniczonym zakresie poruszać palcami. Spotkanie Lou i Willa jest niczym zderzenie dwóch światów. Ona pochodzi z biednej rodziny, wciąż mieszka z rodzicami, dziadkiem oraz siostrą i jej małym synkiem w niewielkim domku. Nigdy im się nie przelewało, ale zawsze w rodzinie Clarków pełno było miłości. Przed nim świat stał otworem. Był wspólnikiem w jednej z londyńskich firm, podróżował, kochał sporty ekstremalne i dziewczyny. Wypadek drogowy dwa lata temu odebrał mu wszystko i sprawił, że całkowicie zależny od innych musiał wrócić do rodzinnego domu, w którym było wszystko oprócz miłości i domowego ciepła.

"Kiedy wpada się po uszy w zupełnie nowe życie - albo zostaje się wepchniętym do cudzego, tak, że równie dobrze można by stać, przyciskając twarz do okna mieszkania tego człowieka - człowiek musi się na nowo zastanowić nad tym, kim jest. Albo jak widzą go inni."

Gburowaty, sarkastyczny, zniechęcający do siebie wszystkich Will stara się robić wszystko, byle uprzykrzyć Lou spędzane z nim godziny. Nie spodziewa się jednak, że dziewczyna nosząca odjazdowe ciuchy, która często najpierw mówi, a potem myśli, zupełnie zmieni jego życie i stanie się promykiem słońca rozjaśniającym jego ponure dni. Ale czy to wystarczy, by zmienić jego decyzję o odejściu? 

"Kolor koszuli sprawiał, że jego oczy miały szczególnie żywą barwę. Nagle wydawało się, jakby był w nich okruch słońca."

Jojo Moyes stworzyła historię, która choć przepełniona ciepłem i humorem, podejmuje trudny temat jakim jest eutanazja. Lou przebywając z Willem stopniowo zaczyna rozumieć, że oprócz cierpienia, które wbrew pozorom niesie ze sobą porażenie czterokończynowe, Will nie może pogodzić się z jednym. Że już nie może decydować o sobie. Że całe jego życie jest zależne od innych i często nawet nikt nie pyta go o zdanie. Dla kogoś, kto brał z życia całymi garściami taka sytuacja jest nie do zniesienia. Poznając bliżej Louisę, Will odkrywa, że drzemie w niej ogromny potencjał i postanawia zrobić wszystko, by wypchnąć ją z małego miasteczka i dać szansę, by rozwinęła skrzydła. Staje się jej przewodnikiem w odkrywaniu samej siebie i własnych możliwości. Lou dzięki niemu zaczyna zupełnie inaczej patrzeć na swoje życie, stopniowo rozumiejąc, że ani obecny chłopak, ani mieszkanie z rodzicami, ani nawet pozostanie w rodzinnym mieście nie są tym, czego zawsze pragnęła.

"Człowiek ma tylko jedno życie. I właściwie ma obowiązek wykorzystać je najlepiej, jak się da."

W pewnej chwili zaczęłam się zastanawiać, czy opowieść o tej trudnej miłości skręci na tory banału i przewidywalności. Czy stanie się kolejną historią, w której "miłość zwycięża wszystko". Zaskoczyło mnie, że Jojo Moyes odważnie wyszła poza schemat. Udowodniła, że choć miłość nie zawsze potrafi pokonać wszelkie przeszkody, to zawsze daje siłę. Jest niczym wiatr dmuchający w żagle naszego życia. Ostatnie rozdziały spędziłam z zapasem chusteczek, bo wzruszenie ściskało za gardło tak mocno, że nie dało się tego wytrzymać. Narracja prowadzona z perspektywy Lou tylko to potęgowała. Po zamknięciu książki przez dłuższą chwilę nie mogłam dojść do siebie. Czy to był "happy end"? Nie wiem. Ale wciąż brzmią mi w głowie słowa Willa:

"Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj."



"Me Before You" Jojo Moyes
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 11.09.2013
 

Komentarze

  1. Książka cierpliwie czeka na mojej półce, ale coś czuję, że już niebawem w końcu po nią sięgnę. To będzie dobre... Tak, takie jak lubię.
    Pozdrawiam
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepsza książka jaką czytałam. Powiedzieć, że to książka o miłości to jak nie powiedzieć nic. Znalazłam tu wszystko: śmiech i łzy, cierpienie i radość, nadzieję i poczucie totalnej porażki, problemy codzienne i takie o których wielu nie chce rozmawiać. Zwiastun filmu skłonił mnie do kupna i przeczytania książki. Żałuję tylko, że tak późno sie o niej dowiedziałam, wyobraźnia podkładała mi twarze aktorów. Ale i tak cudownie sie czytało. Ta historia wciąż siedzi mi w głowie. Już zamówiłam kontynuację przygód Lou...

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepsza książka jaką czytałam. Powiedzieć, że to książka o miłości to jak nie powiedzieć nic. Znalazłam tu wszystko: śmiech i łzy, cierpienie i radość, nadzieję i poczucie totalnej porażki, problemy codzienne i takie o których wielu nie chce rozmawiać. Zwiastun filmu skłonił mnie do kupna i przeczytania książki. Żałuję tylko, że tak późno sie o niej dowiedziałam, wyobraźnia podkładała mi twarze aktorów. Ale i tak cudownie sie czytało. Ta historia wciąż siedzi mi w głowie. Już zamówiłam kontynuację przygód Lou...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!

Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło". Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki . Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę. Książki są jak rozmowy Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czuje...

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...

Recenzja: „Tajne przez poufne” Magdalena Winnicka - od zgrzytu do mini-zawału z zachwytu!

Bywają takie książki, które zaczynają się od zgrzytu… a kończą nerwowym przewracaniem ostatniej strony i cichym „pani Autorko, jak mogła pani tak zrobić?”. Tak właśnie było z drugim tomem przygód Krystiana i Sary. Początek? Przyznam szczerze – miałam chwilę zwątpienia. Krystian, nasz zimnokrwisty major ABW, zachowuje się jak ktoś, kto chwilowo zostawił mózg we Wrocławiu. Halo, panie majorze – co się stało z twoją żelazną logiką i dystansem? Ale potem... zaskoczyło. I to tak, że przepadłam. Wystarczyło kilkadziesiąt stron, by historia znów mnie porwała – tym razem w upalne rejony Turcji, gdzie nie tylko temperatura, ale i napięcie między bohaterami sięga zenitu. Sara małymi, pozornie niewinnymi krokami zaczyna wchodzić w życie Krystiana. Nie na siłę, nie gwałtownie – tylko z czułością i uporem, który kruszy nawet najbardziej opancerzone serce. A Krystian? Choć udaje, że jeszcze walczy, widać, że przegrał tę bitwę dawno temu. I że to przegrana, która daje mu więcej szczęścia niż jakiekol...