Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: "Kto zabrał mój ser?" Spencer Johnson



Autor: Spencer Johnson
Tytuł: "Kto zabrał mój ser?"
Tytuł oryginału: "Who moved my cheese"
Wydawnictwo: Studio Emka
Data wydania: styczeń 2000
Liczba stron: 90

"Co byś zrobił, gdybyś się nie bał?"

"Kto zabrał mój ser?" to krótkie opowiadanie o Labiryncie, w którym żyją myszy: Nos i Pędziwiatr, i miniaturowi ludzie: Bojek i Zastałek. Wszyscy czworo szukają tytułowego Sera, który jest dla nich pożywieniem i źródłem szczęścia. 

Labirynt to miejsce, w którym prowadzimy nasze poszukiwania - praca, rodzina, zaś ludzie i myszy to personifikacja cech naszej osobowości. I tak Nos bardzo szybko wyczuwa zmiany, Pędziwiatr zaczyna szybko działać, Zastałek nienawidzi zmian, gdyż uważa że są złe, a Bojek powoli przystosowuje się do tego, co nieuniknione, zdając sobie w końcu sprawę, że zmiany mogą przynieść coś lepszego.

Czytając opowieść o poszukiwaniu Sera zdajemy sobie sprawę, jak często uparcie trwamy przy swoim, zamiast iść naprzód. Często tak bardzo przyzwyczajamy się do danej sytuacji, że sądzimy, że nigdy już nic się nie zmieni, a my zawsze będziemy szczęśliwi, mając Sera pod dostatkiem. Nie zauważamy przez to, że z naszym Serem zaczyna być coś nie tak: "Wąchaj często swój Ser, będziesz wiedział, kiedy się psuje." Gdy nadchodzą zmiany, a my się ich nie spodziewamy, trudno jest je zaakceptować i odnaleźć się w nowej sytuacji. Ale gdy tak się stanie i Sera nagle zabraknie, powinniśmy działać, a nie uparcie stać w miejscu wierząc, że Ser sam wróci. Świetnie obrazują to słowa: "Jeśli się nie zmieniasz, to giniesz."

"Kto zabrał mój ser?" to świetnie napisana przypowieść, którą można przeczytać w pół godziny. Jednocześnie jest to błyskotliwa historia, z której płynie wiele mądrości i dobrych rad. W trakcie czytania nieuniknione jest zadanie sobie pytania: kim ja jestem? Nosem, Pędziwiatrem, Zastałkiem, czy Bojkiem? I czy uważnie obserwuję swój Ser, będąc gotowym na zmiany czy uważam, że mój Ser zawsze będzie na swoim miejscu?

"Obserwuj małe zmiany. 
Będziesz gotów na duże, kiedy nadejdą."

Dzięki tej książce można inaczej spojrzeć na siebie i swoje życie oraz zacząć w sposób świadomy wykorzystywać swoje możliwości i sposoby na odnalezienie drogi do sukcesu, czy to w życiu zawodowym czy prywatnym. 

Jasny i alegoryczny przekaz tej historyjki dotrze do każdego czytelnika i pozwoli wytyczyć własną drogę przez Labirynt, na końcu której czeka nowy Ser.

Komentarze

  1. Dawno temu natknęłam się na tę książkę w księgarni i przyciągnęła mój wzrok, bo lubię takie lekko filozoficzne utwory, ale trochę przegięta sprawa z Serem. Mam na myśli, że ja nie utożsamiam mojego szczęścia z serem, bo taki pomysł wydaje mi się idiotyczny. Chociaż rozumiem, że to przypowieść, więc mamy wiele symboli i domysłów drugiego dna.
    Zapraszam do mnie: written-by-bird.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Metaforą szczęścia jest Ser, bo bohaterami tej historyjki są też myszy. I jak wiadomo, dla myszy ser jest czymś najważniejszym, przynajmniej w ogólnym wyobrażeniu. A żeby dokładnie zrozumieć sens tej książki, trzeba po prostu ją przeczytać :) Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Bardzo, hmm dobra książka. Jeśli to właściwe określenie.
    Przeczytana potrafi dać trochę do myślenia. W sensie nie zmieni samo przeczytanie twojego życia, ale kilka przydatnych wskazówek podsunie.
    Pozdrawiam
    Bogdan

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!

Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło". Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki . Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę. Książki są jak rozmowy Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czuje...

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...

Recenzja: „Tajne przez poufne” Magdalena Winnicka - od zgrzytu do mini-zawału z zachwytu!

Bywają takie książki, które zaczynają się od zgrzytu… a kończą nerwowym przewracaniem ostatniej strony i cichym „pani Autorko, jak mogła pani tak zrobić?”. Tak właśnie było z drugim tomem przygód Krystiana i Sary. Początek? Przyznam szczerze – miałam chwilę zwątpienia. Krystian, nasz zimnokrwisty major ABW, zachowuje się jak ktoś, kto chwilowo zostawił mózg we Wrocławiu. Halo, panie majorze – co się stało z twoją żelazną logiką i dystansem? Ale potem... zaskoczyło. I to tak, że przepadłam. Wystarczyło kilkadziesiąt stron, by historia znów mnie porwała – tym razem w upalne rejony Turcji, gdzie nie tylko temperatura, ale i napięcie między bohaterami sięga zenitu. Sara małymi, pozornie niewinnymi krokami zaczyna wchodzić w życie Krystiana. Nie na siłę, nie gwałtownie – tylko z czułością i uporem, który kruszy nawet najbardziej opancerzone serce. A Krystian? Choć udaje, że jeszcze walczy, widać, że przegrał tę bitwę dawno temu. I że to przegrana, która daje mu więcej szczęścia niż jakiekol...