Przejdź do głównej zawartości

"Egzorcyzmy Dory Wilk" Aneta Jadowska

Gdy jest się wiedźmą z pokręconym drzewem genealogicznym, nic nie jest proste. Triumwirat z diabłem i aniołem też nie ułatwia sprawy. Do tego powiązania z wampirami, kłębiąca się pod skórą wilczyca i krwiożercza babka.. Ech, chyba nie może być już gorzej. Ale czy na pewno? Przecież mówimy o Dorze Wilk. A w jej przypadku słowo "niemożliwe" zazwyczaj nie ma zastosowania. Tym razem i egzorcyzmy mogą nie wystarczyć...

Ściągnięcie Dory z Thornu do Torunia to nie lada wyzwanie. I właśnie dlatego prośba Bogny od początku nie wróżyła nic dobrego. Widok, który Dora zastaje w toruńskim prosektorium tylko to potwierdza. Grasujący po ulicach psychopata sprawia, że wiedźma zdecydowana jest pomóc swoim byłym kolegom z kryminalnego w złapaniu sprawcy. A jednocześnie doskonale zdaje sobie sprawę, że zwyczajna policja na wiele się tu nie zda. Sprawa komplikuje się tak bardzo, że w końcu Dora wraz z Mironem i Joshuą ląduje w gościnie u Baala. I wtedy zaczyna się jazda...

Akcja piątego tomu heksalogii dzieje się głównie w piekielnych kręgach. Jest dużo przemocy, morderczych instynktów, demonów i oczywiście samego Baala. Dora jak zwykle jest na pierwszej linii frontu i tym razem nie będzie jej łatwo wykaraskać się z kłopotów. Tym bardziej, że musi dzielić życiową przestrzeń z pewnym niespodziewanym i nieobliczalnym lokatorem. 

Karmazynowy Książę wysunął się na pierwszy plan. Jest skryty i kipi gniewem, że ktoś ośmielił się podnieść rękę na jego Oblubienicę. Ale zaraz, zaraz... Co właściwie oznacza być Oblubienicą Baala? Dora wreszcie poznaje prawdę i motywy kierujące postępowaniem tego groźnego demona. Baala ogólnie dostajemy bardzo dużo, co mnie osobiście niezmiernie cieszy, bo po prostu go uwielbiam. Kontrast pomiędzy Karmazynowym Księciem, postrachem piekieł, a Baalem robiącym jajecznicę jest ogromny, a jednocześnie w jakiś przedziwny sposób urzekający. 

Miron i Joshua wciąż kręcą się w pobliżu wiedźmy. Miron nareszcie dojrzał i podejmuje decyzje, o jakie jeszcze niedawno nikt by go nie podejrzewał. Pojawia się również kilka dawno niewidzianych postaci, jak Witkacy czy zespół z toruńskiej policji. Ale jest jeden bohater, który zdecydowanie wysunął się naprzód i mocno zaskoczył. To As, sparingowy partner Dory. Jest postacią tak nieprzewidywalną, że czytanie o nim było czystą przyjemnością.

"Egzorcyzmy Dory Wilk" są mroczne (w końcu dzieją się w piekle), przesiąknięte przemocą, krwią i starodawnymi rytuałami. Książkę, jak jej poprzedniczki, czyta się tak intensywnie, że nie sposób się oderwać. O stylu Anety Jadowskiej nie będę się rozpisywać, kto czytał poprzednie tomy ten wie, że to kawał świetnej roboty. Bardzo, bardzo czekam na listopad i ostatni tom heksalogii  i bardzo, bardzo się martwię, że to będzie już koniec. Aneta Jadowska udowodniła, że wspaniałe urban fantasy może być osadzone również w polskich realiach i należy jej się za to owacja na stojąco. 


Informacje o książce:
Autor: Aneta Jadowska
Tytuł: "Egzorcyzmy Dory Wilk"
Cykl: Heksalogia o Wiedźmie
Tom: 5
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: lipiec 2014
Liczba stron: 520

Komentarze

  1. Chyba nie mój klimat. Zresztą to już piąty tom więc może dlategoxd
    Dodaje cię do obserwowanych blogów.
    Pozdrawiam!

    pokolenie-zaczytanych.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez znajomości poprzednich czterech nie da rady się połapać w wydarzeniach ;) Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Gdzieś tam w odległych planach mam poznanie tomu I, a do piątki oj nie wiem czy dotrę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham tą serię miłością od pierwszych stron :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!

Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło". Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki . Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę. Książki są jak rozmowy Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czuje...

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...

Czy Instagram nie zabił rzetelnych opinii? Moja perspektywa

Zadaję sobie to pytanie coraz częściej. Odkąd z końcem marca wróciłam do pisania o książkach – tak naprawdę, spokojnie, z myślą, bez presji lajków – czuję coraz wyraźniej, że dla mnie wciąż najcenniejszym miejscem rozmowy o literaturze jest blog. Miejsce, gdzie słowo może wybrzmieć do końca. Gdzie można napisać więcej niż trzy zdania. Gdzie treść nie musi tańczyć przed okiem algorytmu, by zostać zauważona. Bo Instagram, choć pełen pięknych kadrów, zachwycających półek i okładek, które aż proszą się o zdjęcie, coraz częściej przypomina mi teatr iluzji. Świat, w którym książki muszą być "ładne", by zasłużyć na uwagę. Świat, w którym estetyka wygrywa z wartością. 📸 Gdzie kończy się pasja, a zaczyna strategia? Czasem zastanawiam się, czy niektóre książki zyskują popularność tylko dlatego, że dobrze prezentują się na zdjęciach. Bo mają złocenia, bo ich kolory są spójne z feedem, bo da się je ładnie sfotografować z kawą i świeczką. I czy w tym całym wizualnym hałasie nie giną cich...