Przejdź do głównej zawartości

"Na krawędzi nigdy" J.A. Redmerski

Miłość Orfeusza była tak wielka, że zszedł po swoją ukochaną Eurydykę do świata podziemnego. Camryn i Andrew spotykają się przypadkiem, by wkrótce przekonać się, że nie potrafią bez siebie żyć. Jak wiele będą w stanie poświęcić dla swojej miłości?

Camryn ma zaledwie dwadzieścia lat. I czuje, że jej obecne życie powoli ją wykańcza. Wie, że pewnego dnia nie będzie w stanie wziąć oddechu od codzienności. Dlatego pod wpływem chwili wsiada do przypadkowego autobusu.

Andrew żyje, jakby jutra miało nie być, a przeszłość traktuje jak zamknięty rozdział. Chwyta dzień, nie myśląc o konsekwencjach, niczego nie planując.

Tych dwoje spotyka się przypadkiem gdzieś w drodze donikąd. I postanawiają razem zrobić coś szalonego, co nie mieści się w utartych schematach. Wyruszają w podróż przez Stany, nie licząc ani kilometrów, ani dni. Ta podróż zmienia ich życie i uczy siebie nawzajem. Jednak oboje dźwigają ciężki bagaż z przeszłości. Czy ich miłość zdoła pokonać to, co wydaje się nieuniknione?

"Na krawędzi nigdy" to powieść drogi. Nie ma tu utartych schematów, nie ma niepotrzebnych słów. Jest zmierzenie się z szarą codziennością. Zmierzenie się z życiem, ze wszystkimi jego odcieniami. Z radością, szczęściem, z bólem. Camryn szybko zdobyła moją sympatię, będąc bohaterką odważną i pewną swoich przekonań. Mimo ciężkich doświadczeń nie daje się zamknąć w bańce powszedniości. Zawsze pragnęła czegoś więcej i znalazła w sobie siłę, by spróbować spełnić swoje marzenia. Choć nawet nie przypuszczała, kogo los postawi na jej drodze. Andrew ma dwadzieścia pięć lat i na pierwszy rzut oka jest złym chłopcem. Umięśniona sylwetka i liczne tatuaże, w połączeniu z magnetycznymi, zielonymi oczami, sprawiają, że Camryn na jego widok przechodzą ciarki. Jednak optymizm Andrew przyciąga, jego pragnienie chwytania każdej chwili jest zaraźliwe, podobnie jak spontaniczność, z jaką podejmuje decyzje. Gdy ich ścieżki się splatają, oboje zdają sobie sprawę, że nie będzie już nikogo innego. 

Jak to w życiu bywa, los szykuje im niespodzianki, które nie zawsze są mile widziane. Autorka zręcznie żongluje uczuciami zarówno bohaterów, jak i czytelników. Camryn i Andrew są postaciami mocno skomplikowanymi, choć świetnie się uzupełniającymi. Mimo lekkiego stylu, powieść nie należy do banalnych lektur. Ma głębokie przesłanie, które dodatkowo potęguje podróż bohaterów i ich odkrywanie, jak intensywne może być życie. Nawiązanie do historii Orfeusza i Eurydyki sprawia, że poza nutką romantyzmu odkrywamy, jak wielka jest miłość Cam i Andrew i że w ich słowniku nie istnieje słowo "niemożliwe".

"Na krawędzi nigdy" przepełnione jest swoistą magią, która bije już z urzekającej, klimatycznej okładki. Rozkwitające uczucie rozwija się powoli, emocje są odpowiednio dozowane, a tajemnica snuje się niemal przez całą książkę. To opowieść o tym, że mimo najcięższych doświadczeń możesz spotkać kogoś, kto znów rozpali w twoim życiu światło. O tym, że warto podążać za swoimi marzeniami i iść swoją własną drogą, nawet wbrew wszystkiemu i wszystkim. O tym, że nie można pozwolić, by inni zamknęli cię w ich własnych wyobrażeniach. I o tym, że nigdy nie wiadomo, kiedy spotkasz swojego Orfeusza lub Eurydykę. Dlatego zawsze trzeba mieć oczy szeroko otwarte i czerpać z życia całymi garściami. Póki wciąż możesz balansować na krawędzi...


Informacje o książce:
Autor: J.A. Redmerski
Tytuł: "Na krawędzi nigdy"
Tytuł oryginału: "The Edge of Never"
Cykl: Na krawędzi nigdy
Tom: 1
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: styczeń 2014
Liczba stron: 500

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Pierwszy tom bardzo mi się podobał, drugi to lekki zawód. Jestem ciekawa jakie będzie "Song of the Fireflies" :)

      Usuń
  2. Czytałam różne recenzje tej książki, część z nich była dość negatywna i odrzuciło mnie od tej pozycji. Jednak Ty mnie na nowo przekonałaś, że można. Intrygują mnie te postacie, więc głównie ze względu na nie przeczytam tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się zwykle nie sugeruję opiniami i jeśli chcę coś przeczytać, to czytam, a recenzje czytam już po fakcie, żeby porównać wrażenia :) "Na krawędzi nigdy" przypadło mi do gustu, bo jest nieco inne niż typowe romanse, mniej banalne. I nie zapomina się o tej historii od razu po zamknięciu książki.

      Usuń
  3. Mam zamiar przeczytać tę książkę, bo zapowiada się super. Po Twojej recenzji zrobię to na pewno jeszcze dzisiaj ;) Urzekła mnie również okładka, która jako pierwsza zwróciła moją uwagę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko uważaj, bo wciąga i ciężko się oderwać ;) A okładka jest cudowna, idealnie pasuje do treści.

      Usuń
  4. Słyszałam o tej książce same dobre opinie, ale za to kontynuacja ponoć do bani :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, kontynuacja nie powala. Ale pierwszy tom jest świetny i w dodatku jest zamkniętą całością :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!

Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło". Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki . Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę. Książki są jak rozmowy Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czuje...

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...

Recenzja: „Tajne przez poufne” Magdalena Winnicka - od zgrzytu do mini-zawału z zachwytu!

Bywają takie książki, które zaczynają się od zgrzytu… a kończą nerwowym przewracaniem ostatniej strony i cichym „pani Autorko, jak mogła pani tak zrobić?”. Tak właśnie było z drugim tomem przygód Krystiana i Sary. Początek? Przyznam szczerze – miałam chwilę zwątpienia. Krystian, nasz zimnokrwisty major ABW, zachowuje się jak ktoś, kto chwilowo zostawił mózg we Wrocławiu. Halo, panie majorze – co się stało z twoją żelazną logiką i dystansem? Ale potem... zaskoczyło. I to tak, że przepadłam. Wystarczyło kilkadziesiąt stron, by historia znów mnie porwała – tym razem w upalne rejony Turcji, gdzie nie tylko temperatura, ale i napięcie między bohaterami sięga zenitu. Sara małymi, pozornie niewinnymi krokami zaczyna wchodzić w życie Krystiana. Nie na siłę, nie gwałtownie – tylko z czułością i uporem, który kruszy nawet najbardziej opancerzone serce. A Krystian? Choć udaje, że jeszcze walczy, widać, że przegrał tę bitwę dawno temu. I że to przegrana, która daje mu więcej szczęścia niż jakiekol...