Przejdź do głównej zawartości

Czytnik ebooków dla każdego - Aldiko

Jeżeli zdecydowaliśmy się na czytanie ebooka to niezbędne jest nam odpowiednie urządzenie. Typowe czytniki oparte na e-papierze mają dobre czasy życia na baterii, nie męczą oczu (bo nie świecą), ale... są tylko czarno-białe i mają przez to ograniczone możliwości. 

Produkty Apple i działający na nich iBooks są przede wszystkim bardzo drogie co oczywiście przekłada się na odpowiednie doznania estetyczne. 

No i na końcu mamy cały szereg aplikacji na system Android, pod kontrolą którego działa większość dostępnych na rynku telefonów komórkowych (smartfonów) i tabletów.


Aplikacja, którą my wybraliśmy na komórki i androidowy tablet to Aldiko. Kilka dni temu zainstalowaliśmy dla niej aktualizację, która bardzo miło mnie zaskoczyła pod względem wizualnym. Samo Aldiko to taki klon(gorszy?) iBooks. W przeglądzie biblioteczka ma regał z ebookami niemal identyczny jak w oprogramowaniu Apple. Ma wbudowany sklepik, który raczej nie przyda się czytelnikom z Polski. Ale najciekawsza opcja, która przeszła metamorfozę w ostatnim czasie to lista "ostatnio czytanych książek", gdzie pojawiło się pole z informacją ile stron danej książki przeczytaliśmy i ile procent całej książki to stanowi. Jest to bardzo miły dla oka ranking w naszej elektronicznej biblioteczce.


Komentarze

  1. Szczerze ci powiem, ze już wolę uzbierać trochę wiecej kasy i kupić wersje papierową.

    OdpowiedzUsuń
  2. jakiś czas temu miałam w planach zakup czytnika, ale kupiłam tablet właśnie z funkcją czytania ebookow :( więc już odpuściłam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W tym tygodniu stałam się szczęśliwą posiadaczką Pocketbooka 622 Touch. Na razie przeczytałam tylko jedną książkę na czytniku, ale już wiem, że te urządzenie bardzo często będzie towarzyszyło mi w moim życiu. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja znów mam iriver story hd i jestem na maxa zadowolona. Nie wyobrażam sobie życia bez mojego czytnika ;) Polecam wszystkim, którzy czytają. Nie zastąpi to prawdziwej książki i jej zapachu, ale jak dla mnie jest wygodniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  5. mam czytnik, ale właśnie taki czarno-biały, niemęczący oczu. jestem bardzo zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Byłam na NIE dla czytników, wolałam papier - zdecydowanie. Jednak ilość czytanych przeze mnie książek wkrótce doprowadziłaby do zagracenia mieszkania. E-ink-owy Kindle rozwiązał ten problem. Przyzwyczaiłam się do niego tak, że czasem łapię za prawy górny róg niby chcąc przewracać kartkę. To doskonała alternatywa, dla osób, które chcą zachować trochę z papierowego charakteru, ale korzystać z wygody. Teraz nawet opasły tom mieści mi się do małej torebki ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Najlepiej mieć jedno i drugie ;) czytnik Pocketbook 9,7 cali mam od dwóch lat i bardzo sobie chwalę. Ostatnio dokupiłam tablet prestigio. Męczy wzrok i nadaje się raczej do okazjonalnego czytania książek. Do ebooków przekonałam się bez problemów - częste promocje, nie zajmuje miejsca, no i książkę masz od ręki.

    OdpowiedzUsuń
  8. Może to mało na czasie, ale ja przynajmniej na razie pozostaje fanką wersji papierowej książek. Chociaż doceniam pozytywne aspekty posiadania czytnika :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja przekonałam się do ebooków. Dalej kocham papierowe książki, ale ebooki mają tą przewagę, że często są znacznie tańsze i mogę mieć je w każdej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  10. O właśnie, cena. Mam nie byle jaką frajdę, kiedy kupuję książkę za 10 zł, której papierowy odpowiednik w księgarni oscyluje w granicach 40 zł.

    OdpowiedzUsuń
  11. Tylko dlaczego po ostatniej aktualizacji Aldiko 'zgubilo' jezyk polski?!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!

Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło". Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki . Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę. Książki są jak rozmowy Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czuje...

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...

Recenzja: „Tajne przez poufne” Magdalena Winnicka - od zgrzytu do mini-zawału z zachwytu!

Bywają takie książki, które zaczynają się od zgrzytu… a kończą nerwowym przewracaniem ostatniej strony i cichym „pani Autorko, jak mogła pani tak zrobić?”. Tak właśnie było z drugim tomem przygód Krystiana i Sary. Początek? Przyznam szczerze – miałam chwilę zwątpienia. Krystian, nasz zimnokrwisty major ABW, zachowuje się jak ktoś, kto chwilowo zostawił mózg we Wrocławiu. Halo, panie majorze – co się stało z twoją żelazną logiką i dystansem? Ale potem... zaskoczyło. I to tak, że przepadłam. Wystarczyło kilkadziesiąt stron, by historia znów mnie porwała – tym razem w upalne rejony Turcji, gdzie nie tylko temperatura, ale i napięcie między bohaterami sięga zenitu. Sara małymi, pozornie niewinnymi krokami zaczyna wchodzić w życie Krystiana. Nie na siłę, nie gwałtownie – tylko z czułością i uporem, który kruszy nawet najbardziej opancerzone serce. A Krystian? Choć udaje, że jeszcze walczy, widać, że przegrał tę bitwę dawno temu. I że to przegrana, która daje mu więcej szczęścia niż jakiekol...