Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: "Płomień Crossa" Sylvia Day




Autor: Sylvia Day
Tytuł: "Płomień Crossa"
Tytuł oryginału: "Reflected in You"
Cykl: Crossfire
Tom: 2
Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: luty 2013
Liczba stron: 378

Trylogia Crossfire (w polskim przekładzie Dotyk Crossa) nie budzi aż tak skrajnych emocji jak Pięćdziesiąt Odcieni, choć często obie pozycje są do siebie porównywane. Ale po przeczytaniu drugiego tomu muszę stwierdzić, że E L James przy Sylvii Day wypada dość blado.

Eva i Gideon próbują stworzyć udany związek na przekór własnym, zadawnionym ranom. Zderzenie dwóch zaborczych osobowości wiele ich kosztuje, ale postanawiają walczyć o siebie nawzajem. Powoli wszystko zaczyna się układać, choć żadne z nich nie przywykło do kompromisów. Gideon stopniowo pokazuje swoje łagodniejsze oblicze, a Eva stara się okiełznać chorobliwą zazdrość. Ich relacja zdaje się zmierzać w dobrym kierunku, aż nagle wszystko zaczyna się walić.

Gideon ma coraz więcej tajemnic, a Eva nie jest w stanie znieść niepewności. Emocjonalna huśtawka wykańcza ich do granic możliwości. Niszczą się wzajemnie, ale nie potrafią od siebie odejść. Aż w końcu splot wydarzeń prowadzi do nieoczekiwanego finału. Czy Evę i Gideona łączy tylko namiętna obsesja i nieokiełznane pożądanie? Czy dwoje zranionych rozbitków o pokaleczonych duszach może połączyć również miłość, która nie zna żadnych granic? 

Drugi tom trylogii jest znacznie lepszy niż pierwszy. Świetny styl Sylvii Day zyskał na wyrazistości i stracił na wulgarności, co jest niewątpliwie dużym plusem. Erotycznych scen jest moim zdaniem zbyt wiele, ale przynajmniej między nimi toczy się dość wartka akcja. Wplecenie wątku kryminalnego i narastające napięcie sprawiały, że nie mogłam się oderwać od książki. Autorka nieco więcej miejsca poświęciła postaciom drugoplanowym, takim jak Cary czy rodzice Evy i stopniowo zaczęła ujawniać przeszłość Gideona, rzucając więcej światła na niektóre wątki rozpoczęte w "Dotyku Crossa".

Muszę przyznać, że "Płomień Crossa" wyzwala wiele emocji. Przeżycia bohaterów, ich uczucia względem siebie, ból, niepewność, pustka - to wszystko splata się, tworząc momentami dramatyczną i przejmująco smutną całość. Sylvia Day stworzyła dwa mocne i wiarygodne portrety psychologiczne. Być może obsesja pomiędzy Evą i Crossem jest nieco wyolbrzymiona, ale za tą desperacką potrzebą bliskości kryje się dużo więcej. Myślę, że oryginalny tytuł "Reflected in You" zdecydowanie bardziej oddaje charakter tej książki. Główni bohaterowie odbijają się w sobie jak w lustrze, czym doprowadzają się do obłędu. Jednak finał jest tak zaskakujący, że od razu pojawia się pytanie: jak daleko można się posunąć w imię miłości? 

Pierwszy tom Crossfire rozbudzał ciekawość. Drugi wyzwala całą karuzelę emocji. Jak będzie z trzecim? Wiele mówi sam tytuł: "Entwined with You". W świetle wydarzeń z "Płomienia Crossa" można się domyślać, że będzie interesująco. Na zakończenie tej historii pozostaje nam poczekać do czerwca. Ogólnie polecam, choć zagorzałe miłośniczki Greya mogą się nie odnaleźć w historii Evy i Gideona. Tu jest po prostu... trudniej. I zdecydowanie mniej bajkowo.

Crossfire na Po prostu książki:
1. "Dotyk Crossa"
2. "Płomień Crossa"
3. "Wyznanie Crossa"

Komentarze

  1. Hmm... cały czas zastanawiałam się czy w ogóle warto sięgać po tę trylogię. Jednak Twoja recenzja utwierdziła mnie w tym, że jednak warto dać jej szansę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwszym tomie miałam nieco mieszane uczucia. Ale drugi utwierdził mnie w przekonaniu, ze to naprawdę warta uwagi trylogia. Także serdecznie polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. zgadzam się z wami, ja jestem właśnie po przeczytaniu dwójki i już nie mogę doczekać się kolejnej części. Mnie postacie Gideona i Evy urzekły....
    A tak a propo świetna recenzja

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie, zgadzam się, że Sylvia Day pisze lepiej od EL James. Druga część Crossa na początku trochę mnie drażniła, podobnie jak początek pierwszej, ale z każdą stroną wciągała mnie coraz bardziej, a samo zakończenie mistrzowskie.
    A o co mi chodzi z tą drażliwością? Mam wrażenie, że problemy Evy i Gideona, powodujące ich nagłe fochy są za bardzo wyolbrzymiane. Ale jeśli się do tego przyzwyczaimy, to całość jest całkiem smakowita.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszą część "Crossa" czytałam po angielsku i była ok. Teraz czytam drugą po polsku i jestem po prostu zniechęcona - nie wiem czy to wina tłumaczenia, ale nie ma tu tego "czegoś" co powoduje,że trudno mi się od książki oderwać.Reakcje bohaterów są dla mnie po prostu sztuczne i wydumane. A na kwiatki typu :
    "- Evo- wymruczał, półleżąc na siedzeniu z drapieżną swawolnością zwinnej pantery, która, która zgrabnie zapędziła myszkę do swej nory" mogę tylko wywrócić oczami.
    Skoro jednak piszecie, że zakończenie jest ciekawe.....
    A tak a propos tłumaczeń "holly shit" zamienić na "o święty Barnabo" to jest wyczyn. Kto tak w Polsce mówi? ( to z Greya..)

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam trylogie Greya, natomiast Crossfire mnie rozwaliła. Trochę lepsza jest ta druga. Pierwszą podstawową różnicą jest to ze Eva nie jest cnotka i wiecznie się nie rumieni i nie odzywa jest to raczej kobieta która wie czego chce i potrafi o to walczyć. Gideon i Christian hmmm obu bym schrupała haha i w tym przypadku różnicy nie ma, obaj są władczy piekielnie seksowni obsesyjnie zazdrośni i szaleńczo zakochani . W Crossie zdecydowanie lepiej ujęte i opisane są postacie drugoplanowe i ich psychika po wydarzeniach mających miejsce w ich przeszłości. Historia w Crossie jest bardziej skomplikowana ,pociągająca i ciekawa. Warto przeczytać obie trylogie bo są świetne ale ja troszkę wolę Crossa i czekam do czerwca na ostatnią cześć :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam i 3 cz. Greya, i obecnie mam za soba 2cz. Crossfire, czekam na 3cz. Nie ma co porównywać tych książek, może mają podłoże, zakubione dusze, szukające milosci, namiętności i ciepła, ale Gideon i Eve,bardzo sie róznią od Christina i Anastazi. Bohaterzy sa w podobnym wieku i nękaja ich podobne demony przeszłości. Sceny sa inaczej opisane niż w Grey, polecam i zachęcam do przeczytania i chcę powiedzieć, zeby czytający/ca nie probowali szukać tego co znależli u Greya. Polecam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Crossfire jest o wiele lepszą trylogią od 50 twarzy. Nie mam też wątpliwości, że Sylvia Day jest znacznie bardziej utalentowaną pisarką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam calą trylogię Greya i obie cześci Crossfire. Historia Anastazji i Christina wciągnęła mnie niesamowicie. Czyta się ją jednym tchem. Zgadzam sie,że język nie jest zbyt bogaty, ale wolę to od cągle powtarzajacych się słów " kutas" i "ruchanie" w książkach Sylvii Day. Jest tyle pięknych słów na określenie seksu i intymnych części ciała, tymczasem autorka używa tu wulgaryzmów. To mnie zniechęcało do czytania. Historia Gideona i Eve wciągnęła mnie dopiero w drugiej części. Pierwsza kończy się dość zwyczajnie, bez jakiegokolwiek napięcia i ciekawości: co dalej z losami bohaterów? Sięgając po drugą część nie spodziewałam sie zbyt wiele tymczasem byłam mile zaskoczona. Świetne zakończenie. Mniej wulgaryzmów. Już nie mogę się doczekać trzeciej części.

      Usuń
  9. Wlasnie szperam w necie by dowiedziec sie kto zgapial od kogo. Ksiazka ``50TWARZY GREYA'' a ksiazka '' DOTYK CROSSA'' to dwie niewiele rozniace sie powiesci. Pytanie tylko kto od kogo odpisywal. Nie znosze takiej duplikacji jestem w polowie powiesci pani Day i mam juz dosc. Jak mozna tak bezczelnie odpisac powiesc od powiesci? Wszystko by sie zgadzalo pan grey jak i pan cross to zamozne osoby na szczycie wlasnych firm, osoby z urazami z dziecinstwa, ich kochanki dochodza na tekst '' zrob to dla mnie mala'' Gdzie pani sylvia nie wiele bujala wyobraznia zrzynajac cytaty od pani James, jedynie wyobraznia ja niesamowicie pnosi w kwestii bogactwa przeklenstw. Zaś zaskakuje mnie sposób szybkosci przygody bohaterow pani Day. Nie ma tu miejsca by poznac lepiej bohaterow, wiecej przeklenstw niz opisow ich samych. Uwazam taka podrobe za dno, odpisywac mozna na sprawdzianach ale nie powiesci.DNO DNO DNO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmm moim zdaniem zbyt skupiła się Pani na szukaniu podobieństw.Gdyby iśc podobny tokiem myślenia pewnie ktoś kto lubi Harlequiny albo książki o podobnej tematyce np. wojenne załamałby się po 2-giej i więcej takowych nie tknął. Przede wszystkim trylogia o Greyu jest książką bardzo powierzchownąnatomiast Crossa coś sobą reprezentuje. Jeśli chce Pani książkę, która naświetli Pani jak bardzo jedno zdarzenie może spaprać komuś życie polecam "Ujarzmić bestię" Emily Maguire.

      Usuń
  10. oj zakończenie płomienia crossa jest bardzo ciekawe, przez co nie mogę się doczekać 3 części, Dotyk crossa przynudnawy ale płomień crossa już zdecydowanie mniej, szczególnie od połowy zaczyna się dziać

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobra recenzja!!Należy jednak dodać : Po przeczytaniu pierwszej części Greya EL James tak zjechanej publicznie postanowiłam dąć jej szansę, gdyż nie było tak tragicznie jak wszyscy pisali, fakt niedoświadczenia pisarskiego EL James wyłaniał się na każdym kroku, ale mnie świetna fabuła i śmiałe opisy erotyczne wciągnęły:)Problem pojawił się z kontynuacją owej trylogii ponieważ autorka kierowana nieoczekiwanym rozgłosem jaki książka wywołała skupiła się nie na jej jakości a na kasie jaką dzięki niej zarobi. Jak dla mnie wiele a nawet zbyt wiele nierozwiniętych wątków przytłoczyło. W sumie gdyby ktoś o książce napisał Harlequin tylko dla dorosłych nie oczekiwałabym wzniosłości a tak spodziewałam się oprócz zajadłej rypanki(przepraszam za określenie) czegoś więcej.I tu należy pochwalić Sylvię Day:) Polecam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. zdecydowanie polecam, równa się z Greyem, mogę nawet pokusić się o stwierdzenie ze Cross jest lepszy :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. ksiązka świetna ! zdecydowanie lepsza jak 50 twarzy greya !

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego

W 1999 roku UNESCO ustanowiło Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego, przypadający na 21 lutego. Miało to na celu upamiętnienie wydarzeń, które rozegrały się w 1952 roku w Bangladeszu. Wtedy właśnie zginęło pięciu studentów, biorących udział w demonstracji, w której domagano się uznania języka bengalskiego językiem urzędowym. W związku z dzisiejszym świętem ruszyła nowa kampania "Język polski jest Ą-Ę" , której celem jest podkreślenie konieczności stosowania polskich znaków. Na stronie kampanii widnieje wielki baner:   "67% Polaków nie używa znaków diakrytycznych przy pisaniu SMS-ów"  I tu muszę przyznać, że zaliczam się do tych 67%. A właściwie zaliczałam się do niedawna. Powód? Mój telefon nie posiadał polskich znaków. Od kiedy używam Galaxy Note II, piszę odręcznie rysikiem i problem zniknął. Ale jest jeszcze jeden argument, przemawiający za niestosowaniem znaków diakrytycznych w sms-ach: wiele telefonów wciąż z jednego smsa z polskimi znakami robi

"Księga Azraela" Amber V. Nicole

Wrzuciłam "Księgę Azraela" na półkę w Legimi i kilka razy ją omijałam, bo nie chciałam zaczynać roku od książki mającej niemal 750 stron. Ale gdy pewnego dnia zaczęłam jej słuchać, nie mogłam się oderwać. Przełączałam się z audiobooka na ebook, nie mogąc się doczekać CO BĘDZIE DALEJ? A działo się, oj działo... Tysiąc lat temu Dianna, tuląc w ramionach umierającą siostrę, błagała o jej ocalenie każdego, kto chciał wysłuchać. Nie spodziewała się jednak, że odda swoje życie prawdziwemu potworowi. Od wieków wykonuje rozkazy Kadena, by jej siostra mogła wieść w miarę spokojne i szczęśliwe życie. Aż pewnego dnia pojawia się on, król bogów, od wieków uważany jedynie za legendę. Samkiel, który obecnie przyjął imię Liam, nie spocznie, póki nie pokona swych wrogów. A tak się składa, że Dianna jest jednym z nich. Jednak niespodziewane wydarzenie sprawia, że ta dwójka musi zacząć razem pracować, aby ocalić świat i wszystkie wymiary. Najwięksi wrogowie, nienawidzący się z całego serca. Có

"Magia wody" Lilith Dorsey - recenzja

Woda. Życiodajny płyn, dzięki któremu istniejemy. Dziś chcę Wam przybliżyć ten fascynujący żywioł dzięki  "Magii wody" Lilith Dorsey, którą otrzymałam z księgarni internetowej TaniaKsiazka.pl . W pierwszej części książki poznajemy znaczenie wody w wymiarze religijnym, zarówno dla rdzennych mieszkańców Ameryk czy Afryki, jak i dla chrześcijan czy Żydów. Wierzenia dotyczące stworzenia świata nieodłącznie związane są z żywiołem wody. W dalszych rozdziałach prym wiedzie folklor, mityczne stwory i święte miejsca. Autorka przeprowadza nas przez ludowe wierzenia ze wszystkich części świata. Mówi Wam coś Nessie? Okazuje się, że takich stworzeń jest więcej. Dużo więcej. Poznajemy również wodnych bogów i boginie oraz miejsca uznawane za święte. Muszę przyznać, że ze względu na moje zainteresowania, właśnie ta część książki podobała mi się najbardziej. Druga część "Magii wody" skupia się na pracy z żywiołem wody. Lilith Dorsey przybliża rodzaje wody, rośliny, kamienie i zwier