Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: "Pod szczęśliwą kocią gwiazdą" Grażyna Strumiłło-Miłosz



Autor: Grażyna Strumiłło-Miłosz
Tytuł: "Pod szczęśliwą kocią gwiazdą"
Wydawnictwo: Dreams
Data wydania: lipiec 2011 (wyd. III)
Liczba stron: 120

"Pod szczęśliwą kocią gwiazdą" po raz pierwszy została wydana w 1996 roku. Od tamtej pory ciągle zaskarbia sobie sympatię małych czytelników, zauroczonych przygodami niefrasobliwej kotki Frygi. Jak pisze na wstępie autorka książki, Fryga istniała naprawdę. Choć czytając jej przygody, aż trudno w to uwierzyć. Jak jeden tak mały kotek może wpakować się w tak wiele kłopotów? Odpowiedź właściwie jest prosta - przez ciekawość.

Fryga urodziła się w ciemnej piwnicy, wraz z dwójką rodzeństwa. Jej spokojne, choć nieco nudne życie kończy się w dniu, w którym dozorca zabija deskami okienko, przez które wyszła mama kotków. Fryga w poszukiwaniu ratunku przedostaje się na schody i tam znajduje ją Ola. Dziewczynka zabiera kotkę do domu i w krótkim czasie zwierzak staje się członkiem rodziny.

I psoci. Ciągle psoci, pakując się w kłopoty. A to wejdzie do pralki, w której po chwili zostaje włączone pranie, a to zaśnie w piekarniku, gdzie wkrótce zaczyna się piec obiad. Przez przypadek płoszy z domu złodziei. Wraz z pieskiem Kubą gubi się w lesie i poznaje leśne zwierzęta. Jako pasażerka na gapę wyjeżdża na wakacje do Chorwacji, gdzie poznaje rodzinę żółwi i przeżywa huragan. Tych przygód jest naprawdę wiele.

Fryga kocha swoich opiekunów, a oni kochają ją. Troszczą się o nią, martwią, opiekują. Ale w tych ciepłych opowieściach pojawia się również bardzo ważny temat okrucieństwa wobec zwierząt. Gdy kilku chłopców wyrzuca kotkę z trzeciego piętra, Fryga ledwo uchodzi z życiem. Pod koniec opowieści okazuje się jednak, że chłopcy ponieśli konsekwencje swego czynu i jest im strasznie wstyd. Uważam, że w dzieciach od najmłodszych lat powinno się wzmacniać empatię i wyczulać je na krzywdę zwierzaków. Dlatego bardzo mnie cieszy poruszenie tej kwestii w takiej książce jak ta. 

"Pod szczęśliwą kocią gwiazdą" dzieli się na kilkanaście krótkich rozdziałów i dzięki temu idealnie nadaje się na czytanie dzieciom przed snem. Każdy z nich kończy się, pozostawiając niedosyt i ciekawość: jaką przygodę przeżyje kotka jutro? Narracja prowadzona w pierwszej osobie, z punktu widzenia samej Frygi, bardzo ułatwia odbiór i wzmacnia emocje, jakie towarzyszą czytaniu jej perypetii. Język jest prosty i łatwy do zrozumienia nawet dla kilkuletnich dzieci.


Książka jest pięknie wydana. Twarda oprawa i przyjemna dla oka czcionka, a do tego piękne i intrygujące ilustracje. Fryga po jednej ze swoich przygód straciła pół ogonka, do tego ma oczka w dwóch różnych kolorach. Jedno oko jest żółte, a drugie niebieskie. Jej wygląd świetnie oddała ilustratorka Agata Krzyżanowska, a więcej ilustracji możecie zobaczyć na jej stronie - tutaj.

Opowieść o Frydze to bardzo wartościowa i mądra pozycja, która zdecydowanie wyróżnia się na tle innych. Zostaje w pamięci na długo i po latach dla wielu dzisiejszych maluchów może stać się ukochaną książką z dzieciństwa. 

Komentarze

  1. Ja nie jestem już dawno dzieckiem a z chęcią przeczytam każdą ksiązkę o kotach, których jestem wielką miłośniczką :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama bym zajrzała chętnie. Miałam trzy koty, została Krecia. Wiem, co koty potrafią zmajstrować. W wakacje wzywałam straż pożarną do sąsiadki, bo wyszła z domu zostawiając uchylone okno. Kot niecnota usiłował się przez nie wydostać (II piętro)
    i zawisł mając przód za oknem resztę w domu. Na szczęście skończyło się chwilowym paraliżem. Strażacy na wezwanie stawili się natychmiast. :-))

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja nigdy nie miałam kota, ale przygody Frygi przeczytałam z przyjemnością. I jak widzę, te zwierzaczki faktycznie potrafią wpakować się w niezłe tarapaty :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oo lubię niesforne zwierzaki. Już kot Filemon był moim ulubieńcem. Choć w realnym świecie to psy są u mnie na pierwszym miejscu. Ale po książkę chętnie sięgnę:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytajcie książki pani Strumiłło-Miłosz i pana Jana Grabowskiego.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzja: „Efekt pandy" Marta Kisiel - gdy wyjazd do spa zamienia się w chaos

Jeśli Dywan z wkładką był cudownie absurdalnym połączeniem rodzinnego chaosu i kryminału, to Efekt pandy udowadnia, że nawet w spokojnym spa można wpaść w sam środek zamieszania. Gdziekolwiek bowiem pojawia się rodzina Trawnych, spokój staje się pojęciem czysto teoretycznym. Tym razem Marta Kisiel wysyła swoje bohaterki do spa – w składzie gwarantującym wybuchową mieszankę: Tereska, Mira, Zoja, Pindzia i niezapomniana Briżit. Matka Tereski to kobieta z klasą, temperamentem i językiem, którego nie sposób sklasyfikować. Mieszanka polskiego, francuskiego i rosyjskiego brzmi w jej ustach jak osobna, absolutnie niepowtarzalna symfonia. Każda scena z Briżit to perełka pełna wdzięku, chaosu i czystej błyskotliwości. Cały ten wyjazd to girl power w najczystszej postaci. Kobiety różnych pokoleń, każda z własnym bagażem emocji i doświadczeń, razem tworzą drużynę, którą chce się mieć po swojej stronie w każdej życiowej katastrofie (i podczas masażu tajskiego). Kisiel bawi się konwencją, żongluj...

Recenzja: „Dywan z wkładką" Marta Kisiel - plasterek na zszargane nerwy

Poczucie humoru Marty Kisiel jest absolutnie kompatybilne z moim, zresztą tak jest niezmiennie od czasów Dożywocia . I już od pierwszych stron Dywanu z wkładką wiedziałam, że znów przepadnę na dobre. Marta Kisiel serwuje nam bowiem koktajl doskonały: z jednej strony pełnoprawny kryminał z denatem i śledztwem, a z drugiej – cudownie ciepłą i przezabawną opowieść o rodzinie, w której każdy ma swoje dziwactwa, wielkie serce i jeszcze większy talent do pakowania się w kłopoty. W centrum tego chaosu stoi Tereska Trawna – kobieta, której nie da się nie pokochać. To księgowa z duszą perfekcjonistki, zakochana w cyfrach, kawie i kasztankach. Jej uporządkowany świat zasad i tabelek w Excelu wywraca się do góry nogami, gdy spokojne życie zamienia się w scenariusz rodem z Ojca Mateusza skrzyżowanego z Rodzinką.pl . U jej boku stoi mąż Andrzej – istny labrador w ludzkim ciele, wcielenie dobroci i anielskiej cierpliwości. Jest też córka Zoja o błyskotliwym umyśle, pijąca herbatę hektolitrami. C...

Recenzja: „Zabić wampirzego najeźdźcę" Carissa Broadbent - kiedy serce mówi głośniej niż rozkaz

Zabić wampirzego najeźdźcę to opowieść, która udowadnia, że w świecie Królestw Nyaxii nie ma prostych granic między światłem a mrokiem, dobrem a złem, ani między tym, co boskie, a tym, co ludzkie. Carissa Broadbent po raz kolejny pokazuje, że potrafi tworzyć historie, które nie tylko wciągają, ale zostają w głowie na długo po ostatniej stronie. Tym razem poznajemy Sylinę – Arachessenkę, akolitkę bogini Acaeji. Dla świata zewnętrznego Siostry są sektą. Dla niej – rodziną. To tam, od dziesiątego roku życia, uczyła się poświęcenia, dyscypliny i tłumienia wszystkiego, co ludzkie. A jednak nawet po piętnastu latach Sylina czuje, że nie do końca pasuje. Że pod powłoką spokoju i posłuszeństwa wciąż tli się coś niebezpiecznie bliskiego… emocjom. I właśnie ten wewnętrzny konflikt czyni ją tak fascynującą bohaterką. Sylina balansuje na granicy między tym, czego się nauczyła, a tym, kim naprawdę jest. Ma w sobie mroczny humor i dystans do samej siebie, który objawia się w najmniej spodziewanych m...