Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: "Zapach spalonych kwiatów" Melissa de la Cruz




Autor: Melissa de la Cruz
Tytuł: "Zapach spalonych kwiatów"
Tytuł oryginału: "The Witches of East End"
Cykl: The Beauchamp Family
Tom: 1
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: październik 2011
Liczba stron: 304


"Zapach spalonych kwiatów" przyciągnął moją uwagę, gdy tylko pojawił się w sprzedaży. W dużej mierze przez samo nazwisko autorki, gdyż czytam inny jej cykl - "Błękitnokrwiści". Niemniej sam opis treści spodobał mi się i postanowiłam ją kupić.

Historia rozgrywa się w małym, zapomnianym przez świat miasteczku North Hampton. W dużym, starym domu mieszkają trzy kobiety - matka i dwie córki. Jak się wkrótce okazuje, są czarownicami. Niestety wyrok wydany na nie przez tajemniczą Radę zakazuje im używania mocy. 

Wszystkie panie Beauchamp poznajemy na przyjęciu zaręczynowym najmłodszej z nich - radosnej Frei. Jej narzeczony, Bran Gardiner, to przystojny i bogaty trzydziestolatek. Freya jest w nim zakochana po uszy, dlatego sama nie może zrozumieć, dlaczego tak bardzo pociąga ją jego młodszy brat, Killian. Sytuacja, która zdarzy się między nimi w czasie tego przyjęcia spowoduje pojawienie się tytułowego zapachu spalonych kwiatów i pociągnie za sobą szereg komplikacji. Druga z sióstr, Ingrid, pracuje w miejscowej bibliotece. Książki są jej wielką pasją i poświęca się swojej pracy, praktycznie rezygnując z prywatnego życia. Zamknięta w sobie i zdystansowana, ma zaledwie kilkoro przyjaciół. Jednak przychodzące do niej listy, które ukrywa przed matką i siostrą, kryją w sobie pewną tajemnicę. Najstarsza z rodu, Joanna, odnajduje radość życia gdy w jej domu pojawia się mały Tyler. Spędza z nim całe dnie, zapominając o trapiących ją smutkach i upiorach z przeszłości. 

Jednak gdy w North Hampton zaczynają się dziać dziwne rzeczy, panie Beauchamp postanawiają zignorować nałożony na nie zakaz używania mocy i biorą sprawy w swoje ręce. Wynika z tego pasjonująca opowieść o szalonych uczuciach, mrokach przeszłości i odwadze bycia tym, kim się naprawdę jest.

Książkę czyta się szybko i z dużą przyjemnością. Akcja nie przeciąga się, ale potrafi zwolnić w wymagających tego momentach lub zawrócić o 180 stopni. Autorka powoli odkrywa tajemnice czarownic i ich przeszłość, splatając wszystko w płynną całość. Dla mnie przysłowiową wisienką na torcie było powiązanie całej historii z mitologią nordycką. Również samo zakończenie uważam za jeden z najmocniejszych punktów tej książki. 

Polecam ją nie tylko wielbicielom tajemnic okraszonych wybuchami namiętności, ale także tym, którzy szukają odrobiny magii w dzisiejszym szarym świecie.


Opis książki na stronie wydawnictwa Znak: "Zapach spalonych kwiatów"

Komentarze

  1. Ja uważam, że książka przykuwa swoją okładką, a jej opis kompletnie nie oddaje treści. Tobie udało się to lepiej. Tym bardziej, że zanim ją przeczytałam to tej autorki nie znałam. Mnie ta historia aż tak nie porwała bo spodziewałam się czego innego niż dostałam, a zakończenie owszem mocne ale przede wszystkim sugerujące, że może pojawić się kontynuacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety często jest tak, że opis na okładce dość znacząco różni się od treści książki. A kontynuacja z pewnością się pojawi, bo "The Witches of East End" były zapowiadane jako pierwszy tom cyklu o rodzinie Beauchamp.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!

Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło". Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki . Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę. Książki są jak rozmowy Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czuje...

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...

Recenzja: „Tajne przez poufne” Magdalena Winnicka - od zgrzytu do mini-zawału z zachwytu!

Bywają takie książki, które zaczynają się od zgrzytu… a kończą nerwowym przewracaniem ostatniej strony i cichym „pani Autorko, jak mogła pani tak zrobić?”. Tak właśnie było z drugim tomem przygód Krystiana i Sary. Początek? Przyznam szczerze – miałam chwilę zwątpienia. Krystian, nasz zimnokrwisty major ABW, zachowuje się jak ktoś, kto chwilowo zostawił mózg we Wrocławiu. Halo, panie majorze – co się stało z twoją żelazną logiką i dystansem? Ale potem... zaskoczyło. I to tak, że przepadłam. Wystarczyło kilkadziesiąt stron, by historia znów mnie porwała – tym razem w upalne rejony Turcji, gdzie nie tylko temperatura, ale i napięcie między bohaterami sięga zenitu. Sara małymi, pozornie niewinnymi krokami zaczyna wchodzić w życie Krystiana. Nie na siłę, nie gwałtownie – tylko z czułością i uporem, który kruszy nawet najbardziej opancerzone serce. A Krystian? Choć udaje, że jeszcze walczy, widać, że przegrał tę bitwę dawno temu. I że to przegrana, która daje mu więcej szczęścia niż jakiekol...