Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: "Pocałunek o północy" Lara Adrian



Autor: Lara Adrian
Tytuł: "Pocałunek o północy"
Tytuł oryginału: "Kiss of Midnight"
Cykl: Rasa Środka Nocy
Tom: 1
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: marzec 2010
Liczba stron: 352


"Pocałunkiem o północy" Lara Adrian rozpoczęła swoją bestsellerową serię. A ja romanse paranormalne czytam właściwie od niedawna, w chwilach, gdy nie mam nastroju na wymagające większego skupienia pozycje. To dla mnie czysty relaks, choć często irytuje mnie krystaliczny podział bohaterów na dobrych i złych. Na szczęście "Pocałunek o północy" jest całkiem ciekawy.

Główną postacią kobiecą jest 28-letnia, rudowłosa Gabrielle Maxwell. Przeszłość Gabrielle kryje wiele mrocznych sekretów - ojca nie znała, a matka została zamknięta w zakładzie psychiatrycznym, gdzie w końcu zmarła. W rezultacie dziewczyna jest sama, a jej najbliższymi jest troje przyjaciół. Największą pasją Gabrielle, a jednocześnie sposobem na życie i zarobek jest fotografia. Gdy pewnego dnia, po wernisażu swoich zdjęć,  świętuje z przyjaciółmi w jednym z klubów, staje się świadkiem morderstwa. I to morderstwa tak dziwnego i przerażającego, że nikt nie chce jej w to uwierzyć. 

Właśnie wtedy w jej życiu pojawia się podający się za policjanta Lucan Thorne. Gabrielle od razu "czuje miętę" do tego przystojnego bruneta o szarych, zimnych oczach. Jednak kiedy dowiaduje się kim on naprawdę jest, ucieka z krzykiem. Okazuje się bowiem, że Lucan to wampir wojownik, legendarny założyciel Zakonu - organizacji, która tropi i eliminuje Szkarłatnych. A Szkarłatni są wampirami, którzy poddali się nałogowi krwi i bez skrupułów zabijają ludzi, narażając Rasę na ujawnienie. Spotkanie Gabrielle całkowicie burzy ułożone życie Lucana. Ten wyniosły, opanowany do granic możliwości wojownik nie potrafi przestać o niej myśleć. 

Gdy okazuje się, że Gabrielle jest Dawczynią Życia, czyli kobietą, która może urodzić dziecko wampira, sprawy jeszcze bardziej się komplikują. Jakby tego było mało, Zakon odkrywa, że Szkarłatni mają przywódcę i wybucha wampirza wojna, w której wszystkie chwyty są dozwolone. Koniec końców mamy happy end - Gabrielle i Lucan zawierają święty związek krwi.

Na pierwszy rzut oka "Pocałunek o północy" niczym nie różni się od innych "wampirzych" romansów. Ale godne uwagi jest pochodzenie wampirów, przedstawione w tej serii. Pierwotne, prastare wampiry to ośmiu Obcych, którzy rozbili się na Ziemi ponad tysiąc lat temu. Byli tak nienasyceni i brutalni, że dali początek nowej rasie. W książce oczywiście znajduje się sporo erotycznych scen, niestety opisanych dość wulgarnymi słowami. Nie widziałam oryginału, więc nie wiem, czy był to zamysł samej autorki, czy efekt polskiego tłumaczenia. 

W całej historii zabrakło mi ciepła i czułości pomiędzy głównymi bohaterami. Momentami miałam wrażenie, że ich relacja opiera się tylko i wyłącznie na niepohamowanej żądzy i nie ma w tym żadnego głębszego uczucia. W dalszych częściach serii Lucan potrafi pokazać łagodniejszą stronę swojej natury, ale z pewnością korzystniejsze byłoby ujawnienie tego w pierwszym tomie. Akcja, poza głównym wątkiem, toczy się w miarę wartko, nawet momentami zaskakuje. Książkę czyta się bardzo szybko i dla chwili relaksu jest jak najbardziej ok.


Informacje o książce dostępne na stronie wydawnictwa Amber: "Pocałunek o północy"


Rasa Środka Nocy na Po prostu książki:
1. "Pocałunek o północy"

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!

Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło". Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki . Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę. Książki są jak rozmowy Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czuje...

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...

Recenzja: „Tajne przez poufne” Magdalena Winnicka - od zgrzytu do mini-zawału z zachwytu!

Bywają takie książki, które zaczynają się od zgrzytu… a kończą nerwowym przewracaniem ostatniej strony i cichym „pani Autorko, jak mogła pani tak zrobić?”. Tak właśnie było z drugim tomem przygód Krystiana i Sary. Początek? Przyznam szczerze – miałam chwilę zwątpienia. Krystian, nasz zimnokrwisty major ABW, zachowuje się jak ktoś, kto chwilowo zostawił mózg we Wrocławiu. Halo, panie majorze – co się stało z twoją żelazną logiką i dystansem? Ale potem... zaskoczyło. I to tak, że przepadłam. Wystarczyło kilkadziesiąt stron, by historia znów mnie porwała – tym razem w upalne rejony Turcji, gdzie nie tylko temperatura, ale i napięcie między bohaterami sięga zenitu. Sara małymi, pozornie niewinnymi krokami zaczyna wchodzić w życie Krystiana. Nie na siłę, nie gwałtownie – tylko z czułością i uporem, który kruszy nawet najbardziej opancerzone serce. A Krystian? Choć udaje, że jeszcze walczy, widać, że przegrał tę bitwę dawno temu. I że to przegrana, która daje mu więcej szczęścia niż jakiekol...