Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: "Malowany człowiek. Księga I" Peter V. Brett



Autor: Peter V. Brett
Tytuł: "Malowany człowiek. Księga I"
Tytuł oryginału: "The Painted Man"
Cykl: Cykl Demonów
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: listopad 2008
Liczba stron: 504


Peter V. Brett zadebiutował ponad trzy lata temu z wielkim hukiem. "Malowany człowiek" natychmiast wdarł się na listy bestsellerów, zdobywając rzesze sympatyków. Wybił się tym, że przedstawił zupełnie nową wizję świata. 

Wracając z wieczornego spaceru wyobraź sobie, że to ostatnia noc, w którą możesz wyjść z domu. Że już nigdy więcej nie zobaczysz gwiazd, a i księżyc pozostanie tylko mglistym wspomnieniem. Wyobraź sobie huk i głuche wycie, gdy co noc demony usiłują wedrzeć się do twego domu. Taki właśnie świat przedstawia nam Peter V. Brett. Świat, gdzie noc należy już tylko do demonów. Gdzie jedynym celem ludzkości jest przetrwanie za bezpiecznymi runami.

I w tym właśnie świecie żyje troje ludzi - Arlen, Leesha i Rojer. Arlen, którego matkę rozszarpały demony na oczach sparaliżowanego ze strachu ojca. Leesha, której matka zgotowała piekło na ziemi. I mały Rojer, którego rodzice zginęli w ataku demonów, które wdarły się do ich domu.  Każde z nich boleśnie doświadczyło obecności demonów, również tych ukrytych w ludzkich sercach. I każde z nich zdecydowało się stawić czoła swoim koszmarom i lękom. Arlen opuścił rodzinne strony i został Posłańcem. Cały swój czas postanowił poświęcić na znalezienie sposobu na pokonanie demonów. Leesha zamieszkała u starej zielarki i została jej uczennicą. A Rojerem zaopiekował się minstrel, od którego chłopiec, okaleczony przez demony, uczy się sztuczek i gry na skrzypcach. 

Losy tej trójki czyta się jednym tchem. Choć na początku są to zupełnie inne historie, z czasem zazębiają się i splatają. Przerażający świat okazuje się być światem po nieokreślonej zagładzie, po której cywilizacja cofnęła się o całe setki lat. Ludzie żyją w miastach - twierdzach z murami, na których namalowano potężne runy lub w małych wioskach, gdzie widnieją na ścianach każdego domu. W nocy nikt nie wychodzi na zewnątrz, bo tylko owe runy chronią ludzi przed żądnymi krwi bestiami.

Świat "Malowanego człowieka" porywa i wciąga. I mimo, że książka jest momentami przewidywalna, to i tak zasługuje na miano jednej z najlepszych pozycji, jakie pojawiły się w ciągu ostatnich lat. Bardzo polecam!



Więcej informacji można znaleźć na stronie Fabryki Słów: "Malowany człowiek. Księga I"

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!

Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło". Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki . Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę. Książki są jak rozmowy Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czuje...

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...

Recenzja: „Tajne przez poufne” Magdalena Winnicka - od zgrzytu do mini-zawału z zachwytu!

Bywają takie książki, które zaczynają się od zgrzytu… a kończą nerwowym przewracaniem ostatniej strony i cichym „pani Autorko, jak mogła pani tak zrobić?”. Tak właśnie było z drugim tomem przygód Krystiana i Sary. Początek? Przyznam szczerze – miałam chwilę zwątpienia. Krystian, nasz zimnokrwisty major ABW, zachowuje się jak ktoś, kto chwilowo zostawił mózg we Wrocławiu. Halo, panie majorze – co się stało z twoją żelazną logiką i dystansem? Ale potem... zaskoczyło. I to tak, że przepadłam. Wystarczyło kilkadziesiąt stron, by historia znów mnie porwała – tym razem w upalne rejony Turcji, gdzie nie tylko temperatura, ale i napięcie między bohaterami sięga zenitu. Sara małymi, pozornie niewinnymi krokami zaczyna wchodzić w życie Krystiana. Nie na siłę, nie gwałtownie – tylko z czułością i uporem, który kruszy nawet najbardziej opancerzone serce. A Krystian? Choć udaje, że jeszcze walczy, widać, że przegrał tę bitwę dawno temu. I że to przegrana, która daje mu więcej szczęścia niż jakiekol...