Przejdź do głównej zawartości

"Miłość i medycyna (sądowa)" Alessia Gazzola

"Wyśmiewana przez kolegów zgrywających się na doktora House'a i wykluczona przez tych, którzy czują się bohaterami powieści Patricii Cornwell mogę się uważać za wyrostek robaczkowy medycyny sądowej."

Alice Allevi robi specjalizację z medycyny sądowej. I według większości współpracowników, zupełnie się do tego nie nadaje. Jest uczuciowa i wrażliwa, a do tego roztrzepana. Ale bywa też zawzięta i właśnie ta jej cecha wychodzi na jaw, gdy ginie młoda dziewczyna, Giulia. Alice jest pewna, że doszło do morderstwa. Niestety, nikt nie traktuje jej poważnie. Młoda patolog bierze więc sprawy w swoje ręce i zaczyna wyścig z czasem, chcąc odkryć prawdę.

Gdy Alice poznaje przystojnego Arthura, nie zdaje sobie sprawy, jak skomplikuje się jej życie. Kobieta coraz mocniej angażuje w poszukiwania mordercy Giulii, a jednocześnie poddaje się i odpuszcza walkę o jakiekolwiek uznanie w Instytucie Medycyny Sądowej. Ale czy pozwoli, aby jej marzenia obróciły się w pył?

Alessia Gazzola jest specjalistką w dziedzinie medycyny sądowej. Autorka doskonale wie, o czym pisze  i to od razu rzuca się w oczy. Świetnie potrafi też oddać emocje, jakie targają bohaterką stającą oko w oko z denatem (czy też w tym konkretnym przypadku denatką). Alice jest wrażliwa, na widok trupa ledwo powstrzymuje odruch wymiotny. Ale kocha swoją pracę i nie daje się zniechęcić, przynajmniej do czasu. Jest inteligentna, emocjonalna i ma cięty język. Jednocześnie nie przejmuje się zbytnio problemami, pozwala żeby sobie gdzieś tam krążyły, dopóki życie samo nie zmusi jej do zmierzenia się z nimi. Momentami zachowuje się jak roztrzepana nastolatka, chodząca z głową w chmurach i w takich chwilach bywa mocno irytująca. Jej mentorem jest Claudio Conforti, świetny patolog, oczywiście przystojny i wzbudzający powszechny zachwyt. Pomijając całą otoczkę, Claudio jest dość intrygującym bohaterem, którego niełatwo przejrzeć. 

Najbardziej denerwował mnie wątek miłosny dotyczący Alice i Arthura. Miałam wrażenie, że jakoś za bardzo to wszystko się rozwleka, jest za mało spójne. Zawiódł mnie sam Arthur, bo choć zapowiadał się na ciekawego bohatera, w rezultacie okazał się nieco mdły. Również wątek kryminalny nie był zbyt oryginalny, ale perypetie Alice sprawiały, że nie było nudno. Umiejscowienie akcji w Rzymie oczywiście zaliczam na plus.

Książkę czyta się bardzo dobrze, styl autorki jest lekki i zabarwiony humorem. Nie jest to jakieś wybitne dzieło, ale jak najbardziej nadaje się na letnie popołudnie. Zdziwiły mnie niepochlebne opinie, na które natrafiłam w sieci. Po dłuższym namyśle stwierdziłam, że przynajmniej część z nich wynika z nieznajomości kultury i mentalności Włochów. Bo Alice zachowuje się dokładnie jak typowa Włoszka i dla kogoś, kto nigdy nie miał bliższej styczności z tym krajem, jej zachowanie może momentami wydawać się irracjonalne. Być może moja sympatia do "Miłości i medycyny sądowej" wynika również z tego, że medycyna sądowa, kryminalistyka i kryminologia to moje ulubione przedmioty ze studiów. Jakby nie było, dobrze mi się ją czytało i uważam, że warto było poświęcić tej książce kilka godzin. 

PS. Jeśli w trakcie czytania zdziwi Was zachwyt Alice nad tym, że Arthur wymawia jej imię "Elis", śpieszę z wyjaśnieniem: po włosku imię Alice wymawia się bardziej jak "Alicze", zmiękczając końcówkę :)


Informacje o książce:
Autor: Alissia Gazzola
Tytuł: "Miłość i medycyna (sądowa)"
Tytuł oryginału: "L'allieva"
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: luty 2014
Liczba stron: 352


Komentarze

  1. Od razu widać, że nie jest to książka wysokich lotów i jakieś tam niedociągnięcia ma. Ale intryguje mnie sama bohatera i jej upór, więc chociażby dla niej, a nie wątku miłosnego, po tę książkę sięgnę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sięgnę tylko i wyłącznie ze względu na medycynę sądową, ale nie będę na nią specjalnie polowała. Jak się trafi to wtedy przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Magia wody" Lilith Dorsey - recenzja

Woda. Życiodajny płyn, dzięki któremu istniejemy. Dziś chcę Wam przybliżyć ten fascynujący żywioł dzięki  "Magii wody" Lilith Dorsey, którą otrzymałam z księgarni internetowej TaniaKsiazka.pl . W pierwszej części książki poznajemy znaczenie wody w wymiarze religijnym, zarówno dla rdzennych mieszkańców Ameryk czy Afryki, jak i dla chrześcijan czy Żydów. Wierzenia dotyczące stworzenia świata nieodłącznie związane są z żywiołem wody. W dalszych rozdziałach prym wiedzie folklor, mityczne stwory i święte miejsca. Autorka przeprowadza nas przez ludowe wierzenia ze wszystkich części świata. Mówi Wam coś Nessie? Okazuje się, że takich stworzeń jest więcej. Dużo więcej. Poznajemy również wodnych bogów i boginie oraz miejsca uznawane za święte. Muszę przyznać, że ze względu na moje zainteresowania, właśnie ta część książki podobała mi się najbardziej. Druga część "Magii wody" skupia się na pracy z żywiołem wody. Lilith Dorsey przybliża rodzaje wody, rośliny, kamienie i zwier

Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego

W 1999 roku UNESCO ustanowiło Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego, przypadający na 21 lutego. Miało to na celu upamiętnienie wydarzeń, które rozegrały się w 1952 roku w Bangladeszu. Wtedy właśnie zginęło pięciu studentów, biorących udział w demonstracji, w której domagano się uznania języka bengalskiego językiem urzędowym. W związku z dzisiejszym świętem ruszyła nowa kampania "Język polski jest Ą-Ę" , której celem jest podkreślenie konieczności stosowania polskich znaków. Na stronie kampanii widnieje wielki baner:   "67% Polaków nie używa znaków diakrytycznych przy pisaniu SMS-ów"  I tu muszę przyznać, że zaliczam się do tych 67%. A właściwie zaliczałam się do niedawna. Powód? Mój telefon nie posiadał polskich znaków. Od kiedy używam Galaxy Note II, piszę odręcznie rysikiem i problem zniknął. Ale jest jeszcze jeden argument, przemawiający za niestosowaniem znaków diakrytycznych w sms-ach: wiele telefonów wciąż z jednego smsa z polskimi znakami robi

Miłość w Wiedźminie

„Pochyliła się nad nim, dotknęła go, poczuł na twarzy muśnięcie jej włosów pachnących bzem i agrestem i wiedział nagle, że nigdy nie zapomni tego zapachu, tego miękkiego dotyku, wiedział, że nigdy już nie będzie mógł ich porównać z innym zapachem i innym dotykiem.