Przejdź do głównej zawartości

"Rozmowy o startupach" Jessica Livingstone


Są tacy ludzie, którzy śpią po 3-4 godziny dziennie permanentnie przez okres 2-3 lat. A poza snem nieustannie pracują. Jedni stwierdzą, że to szaleństwo, inni nazwą to wyzyskiem, niszczeniem zdrowia i życia. Ale to po prostu pasja. A z nią nie da się walczyć.

Właśnie pasję i bezgraniczne poświęcenie zobaczymy w zbiorze wywiadów Jessiki Livingstone pod tytułem "Rozmowy o startupach". Zobaczymy budowanie zespołów i przekonywanie inwestorów oraz całego świata do swoich pomysłów, do swoich marzeń. I przede wszystkim zobaczymy wielkie sukcesy.

Sama książka opiera się na rozmowach z 33 osobami ściśle związanymi ze startupami z różnych dziedzin. Jedni określają siebie jako hakerów, maniaków komputerowych inni za zwykłych ludzi, którym się poszczęściło. Jednak wszyscy bez wyjątku uważają się za kogoś kto rozwiązał problemy innych ludzi za pomocą technologii i zespołu ogarniętego pasją tworzenia.

Być może jest to spowodowane faktem, że jestem związany z branżą IT, ale na mnie ta książka zrobiła ogromne wrażenie i dosłownie napompowała energią. Czytając ja czułem na skórze ciepłe słońce Kalifornii oraz rozedrganą atmosferę tworzenia czegoś nowego i niezwykłego, czegoś co zmieni nasz świat.

Jedyną wadą jaką znalazłem w tej książce to zbytnia obszerność 2-3 wywiadów (m.in z Wozniakiem), które powodowały u mnie lekkie znużenie.

Najciekawsze jest jednak to, że były takie wywiady, które doskonale wpasowałyby się w realia Polski, w której teraz żyjemy oraz mentalność nas Polaków, która charakteryzuje się w dużej mierze nieufnością, skrytością, niechęcią do dzielenia się pomysłami i czymś co nazwałbym "zrób to sam".

Z pewnością wrócę do tej książki bo oprócz pozytywnego kopa daje też masę praktycznych wskazówek dla przedsiębiorców z branży IT.


Informacje o książce:
Autor: Jessica Livingstone
Tytuł: "Rozmowy o startupach"
Tytuł oryginału: "Founders at Work: Stories of Startups' Early Days"
Wydawnictwo: Thinkmedia
Data wydania: 2010
Liczba stron: 640

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!

Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło". Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki . Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę. Książki są jak rozmowy Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czuje...

Czy Instagram nie zabił rzetelnych opinii? Moja perspektywa

Zadaję sobie to pytanie coraz częściej. Odkąd z końcem marca wróciłam do pisania o książkach – tak naprawdę, spokojnie, z myślą, bez presji lajków – czuję coraz wyraźniej, że dla mnie wciąż najcenniejszym miejscem rozmowy o literaturze jest blog. Miejsce, gdzie słowo może wybrzmieć do końca. Gdzie można napisać więcej niż trzy zdania. Gdzie treść nie musi tańczyć przed okiem algorytmu, by zostać zauważona. Bo Instagram, choć pełen pięknych kadrów, zachwycających półek i okładek, które aż proszą się o zdjęcie, coraz częściej przypomina mi teatr iluzji. Świat, w którym książki muszą być "ładne", by zasłużyć na uwagę. Świat, w którym estetyka wygrywa z wartością. 📸 Gdzie kończy się pasja, a zaczyna strategia? Czasem zastanawiam się, czy niektóre książki zyskują popularność tylko dlatego, że dobrze prezentują się na zdjęciach. Bo mają złocenia, bo ich kolory są spójne z feedem, bo da się je ładnie sfotografować z kawą i świeczką. I czy w tym całym wizualnym hałasie nie giną cich...

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...