Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: "Przystań Posłuszeństwa" Marina Anderson



Autor: Marina Anderson
Tytuł: "Przystań posłuszeństwa"
Tytuł oryginału: "Haven of Obedience"
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: luty 2013
Liczba stron: 240

"Przystań Posłuszeństwa" to kolejna erotyczna powieść wydana w Czerwonej Serii. Jak wypada na tle innych tego typu książek? Całkiem nieźle. Ale po kolei.

Natalie Bowen to kobieta sukcesu. Właścicielka pisma dla kobiet, które w ciągu kilku miesięcy wspięło się na sam szczyt. Natalie lubi dominować zarówno w kontaktach zawodowych, jak i prywatnych. I właśnie to sprawia, że jej kolejne związki rozpadają się jak domki z kart. Paradoksalnie, nadzieja dla kobiety przychodzi w momencie, gdy odsuwa się od niej jej najlepsza przyjaciółka. Wściekła Natalie próbuje dowiedzieć się, dlaczego Jane nie ma dla niej czasu i wtedy przyjaciółka opowiada jej o Przystani Posłuszeństwa. Elegancki kurort położony w malowniczej, angielskiej wiosce kryje w sobie tajemnice, niedostępne dla przypadkowych osób.

Natalie, dzięki poleceniu Jane, zapisuje na kurs. Przez dwa weekendy ma się seksualnie otworzyć i nauczyć, jak czerpać przyjemność z uległości. Od samego początku przychodzi jej to z ogromnym trudem. Sytuacji nie ułatwia fakt, że jej osobisty instruktor, Simon, fascynuje ją do granic możliwości. Czy Natalie będzie potrafiła się przełamać i całkowicie poddać woli mężczyzny? I czy dzięki temu odnajdzie szczęście i odniesie sukces również w prywatnym życiu?

"Przystań Posłuszeństwa" to bardzo odważna i kontrowersyjna książka, utrzymana w mrocznym klimacie BDSM. Czyta się ją zaskakująco łatwo, choć nieraz szokuje. Autorka skupiła się głównie na seksualnych doznaniach, ale między wierszami przewija się też wewnętrzna przemiana Natalie. Bycie uległą jest bardzo trudne dla kobiet takich jak Natalie i wymaga przełamania siebie i przede wszystkim ogromnego zaufania do partnera. Marinie Anderson udało się subtelnie uchwycić zmianę, zachodzącą w umyśle i nastawieniu głównej bohaterki. Plusem powieści są też ludzcy bohaterowie, których ogranicza natura i którzy nie są seksualnymi cyborgami, mogącymi uprawiać seks zawsze i wszędzie. Niepokoił mnie natomiast fakt, że przez całą książkę autorka ani razu nie wspomniała o jakimkolwiek zabezpieczeniu. 

Na tylnej okładce jest informacja, że książka zawiera śmiałe sceny erotyczne. Rzeczywiście, osoby delikatniejsze powinny zastanowić się przed sięgnięciem po "Przystań..." Tu nie ma tematów tabu, sceny erotyczne bywają wulgarne. Seks wylewa się z każdej strony i nie są to bynajmniej subtelne, romantyczne uniesienia. Natomiast dla osób odważnych, niebojących się kontrowersji i mocnych wrażeń, książka będzie stanowić miłą rozrywkę. Zabrakło mi w niej jedynie głębszych emocji, choć już od pierwszych stron wiedziałam, że z romansem "Przystań Posłuszeństwa" ma niewiele wspólnego. Ogólnie uważam, że jeśli ma się świadomość czego dotyczy ta książka, to jest ona warta uwagi.


Komentarze

  1. czytałam i ta część mi się ... podobała :) polecam także odważnym osobom...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze mi się czytało i generalnie oceniam "Przystań..." na plus, choć uważam, że trzeba po nią sięgać świadomie, wiedząc z czym wiąże się tematyka BDSM.

      Usuń
  2. Pomimo tych scen erotycznych, ciekawi mnie ta pozycja, ale boje sie ja przeczytac i mam pewne opory.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie jesteś pełnoletnia, to sobie daruj. Będąc nastolatką lepiej przeczytać jakąś lżejszą książkę :)

      Usuń
  3. najpierw sięgnęłam po Greya i pomimo wielu mankamentów podobał mi się, dlatego po przeczytaniu wszystkich części sięgnęłam po 'trzy oblicza pożądania' i... strasznie się zawiodłam. postanowiłam wtedy, że dam sobie spokój z tego typu książkami, ale Twoja recenzja mnie zaciekawiła, może złamię dane sobie słowo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Trzy oblicza pożądania" to zupełnie nie moja bajka. Jednak przy obecnym wysypie książek o tematyce erotycznej można znaleźć kilka ciekawych pozycji. Trylogia Crossfire Sylvii Day, cykl Sinners on Tour Olivii Cunning - te podobały mi się najbardziej. "Edukacja Kopciuszka" jest bardzo lekkim erotykiem, natomiast "Przystań Posłuszeństwa" zdecydowanie odważnym. Generalnie jest z czego wybierać :)

      Usuń
    2. O tak cykl Olivi zdecydowanie jest fajny :) Crossfire również, chociaz trochę inny klimat niż "Przystań". Właśnie skończyłam czytać, i żałuje, że nie ma kolejnych części- dla mnie rewelacja. Odważna, mówiąca wprost o realiach BDSM ale takiego.. ludzkiego. Nie było tam scen dzikich tortur, czy dziwnych, nierealnych gierek. Jak dla mnie super, polecam tym którzy tematyka się interesują chociaz trochę

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!

Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło". Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki . Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę. Książki są jak rozmowy Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czuje...

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...

Recenzja: „Tajne przez poufne” Magdalena Winnicka - od zgrzytu do mini-zawału z zachwytu!

Bywają takie książki, które zaczynają się od zgrzytu… a kończą nerwowym przewracaniem ostatniej strony i cichym „pani Autorko, jak mogła pani tak zrobić?”. Tak właśnie było z drugim tomem przygód Krystiana i Sary. Początek? Przyznam szczerze – miałam chwilę zwątpienia. Krystian, nasz zimnokrwisty major ABW, zachowuje się jak ktoś, kto chwilowo zostawił mózg we Wrocławiu. Halo, panie majorze – co się stało z twoją żelazną logiką i dystansem? Ale potem... zaskoczyło. I to tak, że przepadłam. Wystarczyło kilkadziesiąt stron, by historia znów mnie porwała – tym razem w upalne rejony Turcji, gdzie nie tylko temperatura, ale i napięcie między bohaterami sięga zenitu. Sara małymi, pozornie niewinnymi krokami zaczyna wchodzić w życie Krystiana. Nie na siłę, nie gwałtownie – tylko z czułością i uporem, który kruszy nawet najbardziej opancerzone serce. A Krystian? Choć udaje, że jeszcze walczy, widać, że przegrał tę bitwę dawno temu. I że to przegrana, która daje mu więcej szczęścia niż jakiekol...