Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: "Synonim Zła" Ivo Vuco



Autor: Ivo Vuco
Tytuł: "Synonim zła"
Wydawnictwo: Bellona
Data wydania: październik 2012
Liczba stron: 392

Sięgając po pierwszą książkę Ivo Vuco, nie bardzo wiedziałam, czego się spodziewać. Intrygowały mnie jednak słowa autora, umieszczone na okładce: "o zakładniku niespełnionych marzeń." 

Bartek "Bart" Shmidt przylatuje do Nowego Jorku w 1997 roku, w pogoni za własnymi marzeniami. Rozpoczyna pracę na budowie, poznaje przyjaciół i wiedzie dość spokojne, choć imprezowe życie. Pewnego dnia jeden z jego kumpli składa mu wizytę i proponuje udział w interesie. Właśnie tak rozpoczyna się dla Bartka najlepszy okres w życiu. Wraz z przyjaciółmi kradnie markowe samochody, na zlecenie ich właścicieli, w celu wyłudzenia odszkodowania z ubezpieczenia. 

W międzyczasie poznaje piękną Susanę, córkę wpływowego polityka, i zakochuje się w niej. Życie wydaje mu się cudownym snem, a marzenia, jeśli jeszcze się nie spełniły, są na wyciągnięcie ręki. Pierwsza część książki opowiada właśnie o tym - o emigracji w poszukiwaniu lepszego życia, o ciężkiej pracy, o zabawie i działaniu pod wpływem adrenaliny. Mnóstwo tu anegdotek, zabawnych sytuacji, alkoholu, pięknych kobiet i szybkich aut. Ale znajdziemy też prawdziwie męską przyjaźń, ponad podziałami narodowościowymi, i rodzące się uczucie do kobiety, która wydaje się być "tą jedyną".

Jeden z rozdziałów poświęcony jest tragedii z 11 września 2001 roku. Atak na World Trade Center i wydarzenia, rozgrywające się wtedy w Nowym Jorku, są opisane obrazowo i przejmująco, ale epizod ze złotem federalnym trochę mi zaburzył powagę tamtych chwil. Było to dla mnie nieprawdopodobne, ale z drugiej strony w ciągu tych kilku dni po ataku mogło zdarzyć się pewnie wszystko.

Druga część książki to życie bohatera, staczające się w dół po równi pochyłej. Dzień po dniu świat Bartka rozpada się na kawałki. Traci po kolei wszystko co jest dla niego najdroższe, a przeszłość staje z nim twarzą w twarz w najmniej spodziewanym momencie. Splot dramatycznych wydarzeń i bezczynność policji sprawiają, że nasz bohater z ofiary staje się katem. 

Całą fabułę śledzimy z perspektywy Bartka, osadzonego w celi śmierci i czekającego na wyrok. Książka ma być jego ostatecznym rozrachunkiem z przeszłością i swego rodzaju spowiedzią. Poszczególne wydarzenia poprzeplatane są rozmową bohatera z więziennym klawiszem, Stiopą, który dopisuje ostatni rozdział książki. 

Język jest plastyczny, akcja wartka i barwna, chwilami zabawna, chwilami dramatyczna. Początkowo nie mogłam wtopić się  w ten przestępczy światek, przeszkadzały mi niektóre banalne dialogi i sam charakter Bartka, momentami zachowującego się jak jakiś superbohater. Ale im dalej, tym było lepiej. Druga część książki zapiera dech i wyzwala mnóstwo sprzecznych emocji. Żal, gniew, poczucie niesprawiedliwości, beznadziei. Niespełnione marzenia. Zemsta, proces i decyzja, że nie ma już po co żyć. Poddanie się losowi i bierne czekanie na śmierć. Ale też nowa, nieoczekiwana przyjaźń. To wszystko przytłacza, ale jednocześnie w jakimś stopniu intryguje. Jedyną wadą, która rzucała mi się w oczy cały czas, było spłycenie relacji pomiędzy Bartkiem i Susaną. Przez większość książki nie czułam, że jest ona dla bohatera miłością życia.



Ivo Vuco dokonał czegoś znacznie większego niż napisanie dobrej, kryminalnej powieści. Stworzył bohatera, z którym utożsamić się może każdy. W którym dobro przeplata się ze złem. Stworzył "zakładnika niespełnionych marzeń". Gdy człowiek utraci wszystko co ma i nie ma już nic do stracenia, wtedy stać go na wszystko. Myślę, że to najlepsze podsumowanie "Synonimu Zła".

Komentarze

  1. Słyszałem już wiele dobrego o tej książce i od dawna widnieje na mojej liście do kupienia. Czasu brak, ale muszę przyznać, że przykuwa uwagę i robi wrażenie. Głównie właśnie ta kreacja bohaterów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już sama okładka przyciąga wzrok. Jak na polski rynek jest to nietypowa książka, ale jednocześnie tak bardzo prawdziwa (przynajmniej w wymiarze emocjonalnym), że powinno się ją przeczytać. I naprawdę warto :)

      Usuń
  2. Książka fantastyczna... Już dawno nie czytałam książki, która tak mnie wciągnęła. Jednym tchem przeczytałam całą i teraz mam ochotę po nią ponownie sięgnąć. Łzy rozpaczy, pytania dlaczego tak - skoro zapowiadało sie tak pięknie, i poczucie niesprawiedliwości... ale z drugiej strony spełnienie marzeń, pięna miłość i wspaniała przyjaźń pomiędzy ludźmi różnych narodowości i wyznań...
    Aby zrozumieć tą książkę trzeba po prostu przeczytać
    Polecam....

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę czytałam i zgadzam się z twoją recenzją. Fantastyczna powieść warta uwagi.

    OdpowiedzUsuń
  4. książka, która wciąga, czyta sie jednym tchem i szkoda że juz przeczytana :( jest świetna, fantastyczna, polecam czytelnikom, polecam!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka podobna do klipu na YouTube , w wykonani samego p. Vucinic !hahaha

    OdpowiedzUsuń
  6. p. Tomaszu , co z biografią pańską ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka jest super, przez przypadek znalazłem ją na sklepowych półkach za bardzo niską cenę, moją uwagę przykuła nietypowa okładka. Postanowiłem ją kupić i nie żałowałem, książka ma super fabułę, ciągle dzieję się jakaś akcja, jest tam zawarte wszystko co najlepsze. Uważam że każdy kto lubi akcję powinien ją przeczytać ...klasyka�� tylko szkoda ,że nie ma drugiego części ��.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzja: "Szczęśliwa siódemka" Janet Evanovich

Autor: Janet Evanovich Tytuł: "Szczęśliwa siódemka" Tytuł oryginału: "Seven Up" Cykl: Stephanie Plum Tom: 7 Wydawnictwo: Fabryka Słów Data wydania: czerwiec 2013 Liczba stron: 416

Gdy książka rozdziera ci serce...

W ciągu ostatnich dni sięgnęłam po książki, które rozdarły mi serce i po których ciężko mi wrócić do rzeczywistości. Każda z nich jest inna, ale jednocześnie są bardzo do siebie podobne. Poruszają najczulsze struny, o których istnienie nawet siebie nie podejrzewałam. Choć zawsze byłam wrażliwym człowiekiem. O każdej z tych książek wkrótce napiszę Wam więcej. Ale już dziś mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że o żadnej z nich przez długi czas nie zapomnę. "Morze spokoju" pokazało mi, jak powoli odradza się nadzieja, gdy marzenia legną w gruzach i zostaje z nich tylko popiół. "Gwiazd naszych wina" sponiewierało mnie, moje serce pękło nie wiem ile razy podczas czytania. Śmiałam się i płakałam, będąc jednocześnie pełna podziwu dla niezłomności bohaterów. "Hopeless" jeszcze nie skończyłam, ale już zdążyła mocno szarpnąć moim sercem.  W zalewie badziewia, zarówno dla młodzieży jak i dorosłych, te książki są jak diamenty. Lśnią najczystszym blaskiem...

Recenzja: "BLOG. Pisz, kreuj, zarabiaj" Tomek Tomczyk - czyli jestem blogerem, jestem najlepszy i tworzę swoją legendę

Czy można dać czytelnikowi ciekawe i pożyteczne treści, a jednocześnie budować swoją własną markę i tworzyć własną legendę? Czy można bezczelnie się przechwalać i gloryfikować swoją zajebistość sprawiając jednocześnie, że w czytelniku rośnie sympatia do autora? Pewnemu polskiemu blogerowi to się udaje.