Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: "Piernikowe makabreski" Joanne Fluke, Laura Levine, Leslie Meier



Autor: Joanne Fluke, Laura Levine, Leslie Meier
Tytuł: "Piernikowe makabreski"
Tytuł oryginału: "Gingerbread Cookie Murder"
Wydawnictwo: Bellona
Data wydania: październik 2012
Liczba stron: 440

"Piernikowe makabreski" to książka składająca się z trzech powieści. Autorki makabresek to mistrzynie kryminału, tym razem wypełniające karty książki zapachem pierniczków.

Pierwsza powieść to "Pierniczkowe makabreski", napisane przez Joanne Fluke. Główną bohaterką jest Hanna Swensen, zapewne doskonale znana czytelnikom kryminałów tej autorki. Gdy pewnego wieczoru Hanna nie może znieść głośnej muzyki i laserowego pokazu swego sąsiada Ernie'go, postanawia odwiedzić go i powiedzieć co myśli o takim zakłócaniu spokoju. Okazuje się jednak, że muzyka i światełka żyją własnym życiem, gdyż Ernie leży z roztrzaskaną głową, a wokół niego leżą pokruszone pierniczkowe Mikołaje. Hanna szybko zdaje sobie sprawę, jak wiele osób mogło nie cierpieć sąsiada. Prywatne śledztwo, które prowadzi, doprowadza ją do nieoczekiwanych wniosków. 

"Pierniczkowe makabreski" są świetnie napisane, choć można domyślić się, kto może być ewentualnym zabójcą. Jednak niesamowity zapach przeróżnych słodkości wręcz wylewa się z poszczególnych rozdziałów, a zamieszczone przepisy aż zachęcają do ich wypróbowania. Właśnie to jest charakterystyczną cechą kryminalnych powieści Joanne Fluke.

"Czy pierniki mogą być niebezpieczne" Laury Levine podobało mi się najbardziej. Jaine Austen przylatuje na święta na Florydę, do swoich rodziców. Nudne przedstawienie "Pierniczek, który uratował gwiazdkę" nieoczekiwanie zmienia się w lokalną sensację, gdy na scenie ginie doktor Preston McCay. Potencjalnych zabójców jest bez liku, a Jaine czuje, ze musi wziąć sprawę w swoje ręce. Oprócz rozwikłania tajemnicy śmierci doktora, kobieta musi poradzić sobie ze swoimi nadopiekuńczymi i nieco zwariowanymi rodzicami, a także z kotem Prozakiem, notorycznie zwanym przez mamę Jaine Zoloftem. 

Ta powieść jest pełna humoru i tajemnic, dzięki którym do samego końca nie wiadomo, kto może być winny. Jaine ma typowo kobiece dylematy - skutki świątecznego obżarstwa objawiają się dodatkowymi kilogramami i cellulitem, który spędza jej sen z powiek. Przynajmniej do chwili, w której sięga po kolejną ciągutkę...

"Rewolwer i stare pierniczki" autorstwa Leslie Meier rozgrywają się w zasypanym śniegiem niewielkim miasteczku. Tuż przed świętami znika mały Nemo, a dziennikarka Lucy Stone nie może pogodzić się z dramatem chłopca, któremu zaledwie dzień wcześniej kupiła piernikowego ludzika. Lucy rozpoczyna własne śledztwo, a gdy odkrywa w lesie zwłoki ojczyma Nemo, wie że życie dziecka może wisieć na włosku. Ścigając się z czasem i jednocześnie przygotowując rodzinne święta kobieta walczy o odnalezienie chłopca. 

W ostatniej powieści mamy do czynienia nie tylko z niezłą akcją, ale również ze spostrzeżeniami dotyczącymi kryzysu i biedy. Na końcu znajdziemy również dwa przepisy, w tym na czekoladowy suflet, który musi smakować po prostu bosko.

"Piernikowe makabreski" to świetna lektura, zwłaszcza na zimowe wieczory, gdy jesteśmy w trakcie pieczenia pierniczków. Trzy różne powieści pozwalają oderwać się na chwilę od rzeczywistości, pozostając jednak w świątecznym klimacie. Polecam i ostrzegam - po przeczytaniu na pewno nabierzecie ochoty na słodkości :)

Komentarze

  1. Ostatnio nie ciągnie mnie do słodkiego, więc chyba jestem bezpieczna. :P
    Każda z tych historii wydaje się być ciekawa. Zwłaszcza tę drugą chętnie bym przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie teraz prześladuje ten suflet czekoladowy i chyba go w końcu upiekę ;)

      Usuń
  2. zachęciłaś mnie do wpisania książki na moją listę, chociaż troszeczkę obawiam się, że nie jest w moich klimatach. ale 3 opowieści może być dużym plusem . :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyta się bardzo przyjemnie, mimo, że to kryminały. Sporo humorystycznych scen i słodkich wypieków zdecydowanie umila lekturę, także myślę, że nie masz się czego obawiać :)

      Usuń
  3. Jak bede miala na okolo siebie slodkosci i inne przysmaki to siegne po te ksiazke :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna recenzja! Przewrotny tytuł również zachęca do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Magia wody" Lilith Dorsey - recenzja

Woda. Życiodajny płyn, dzięki któremu istniejemy. Dziś chcę Wam przybliżyć ten fascynujący żywioł dzięki  "Magii wody" Lilith Dorsey, którą otrzymałam z księgarni internetowej TaniaKsiazka.pl . W pierwszej części książki poznajemy znaczenie wody w wymiarze religijnym, zarówno dla rdzennych mieszkańców Ameryk czy Afryki, jak i dla chrześcijan czy Żydów. Wierzenia dotyczące stworzenia świata nieodłącznie związane są z żywiołem wody. W dalszych rozdziałach prym wiedzie folklor, mityczne stwory i święte miejsca. Autorka przeprowadza nas przez ludowe wierzenia ze wszystkich części świata. Mówi Wam coś Nessie? Okazuje się, że takich stworzeń jest więcej. Dużo więcej. Poznajemy również wodnych bogów i boginie oraz miejsca uznawane za święte. Muszę przyznać, że ze względu na moje zainteresowania, właśnie ta część książki podobała mi się najbardziej. Druga część "Magii wody" skupia się na pracy z żywiołem wody. Lilith Dorsey przybliża rodzaje wody, rośliny, kamienie i zwier

Miłość w Wiedźminie

„Pochyliła się nad nim, dotknęła go, poczuł na twarzy muśnięcie jej włosów pachnących bzem i agrestem i wiedział nagle, że nigdy nie zapomni tego zapachu, tego miękkiego dotyku, wiedział, że nigdy już nie będzie mógł ich porównać z innym zapachem i innym dotykiem.

Ile się zarabia na recenzjach książek?

Zastanawiałeś się kiedyś ile zarabiasz recenzując książki na swoim blogu? Czy wiesz ile warty jest Twój czas? Nie?  To sprawdźmy.