Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: "Disney English. Let's sing!"



Autor: praca zbiorowa
Tytuł: "Let's  sing! What Time Is It?"
Seria: Disney English
Wydawnictwo: Olesiejuk
Data wydania: sierpień 2012
Liczba stron: 50

Disney English to seria kolorowych książeczek, które wprowadzają dzieci w świat nauki języka angielskiego wraz z ulubionymi bohaterami bajek Disney'a.

"Let's sing!" to seria składająca się z pięciu tytułów. Wśród nich znajduje się właśnie "What Time Is It?", do której dołączona jest płyta z piosenkami opowiadającymi o czasie. W książeczce znajdują się przydatne zwroty i słówka, takie jak godziny, pory dnia, nazwy dni, miesięcy czy pór roku, a także godziny otwarcia  np. sklepu.

Każdemu rozdziałowi odpowiada wesoła piosenka, do której możemy się ruszać - w ramkach "Rusz się" opisane są czynności jakie można wykonywać przy śpiewaniu konkretnych słów, np. rozkładanie szeroko rąk przy słowie open. Bez wątpienia taki sposób nauki ułatwia przyswajanie nowych słówek. Każda piosenka jest również w wersji karaoke, zatem przy odrobinie wprawy można ją śpiewać samodzielnie.

Dodatkowo w książce znajdują się aktywne zabawy, takie jak samodzielne zrobienie zegara z papierowego talerzyka. Taki zegar pomaga później w nauce odczytywania czasu :)

Wszystkie słówka i zwroty są oczywiście od razu przetłumaczone na język polski, jest też kilka zagadek, do których odpowiedzi umieszczono na końcu książki.

Samo wydanie jest bardzo staranne. Twarda oprawa, odpowiednio duże  litery i czytelne ułożenie tekstu, wzbogacone pięknymi ilustracjami bohaterów bajek. W "What Time Is It?" spotykamy Piotrusia Pana, Kopciuszka i Myszkę Miki wraz z przyjaciółmi.


Książeczka bardzo spodobała się moim córeczkom i wczoraj domagały się, żeby włączyć im piosenki, a także z zapałem oglądały obrazki. 

"Disney English. Let's sing!" to świetna seria, pozwalająca przy zabawie i miłych dla ucha piosenkach nauczyć się przydatnych angielskich wyrazów. A że sama mam sentyment do bajek Walta Disney'a, tym bardziej mi się podoba. Warto jeszcze wspomnieć, że seria przeznaczona jest raczej dla starszych dzieci, które potrafią już same czytać, ale uważam, że i młodsze maluchy będą miały przy niej sporo radości.


Komentarze

  1. Taka książeczka przydałaby się mojej siostrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała seria Disney English jest bardzo ciekawa i naprawdę ją polecam, a jutro pojawi się recenzja "First Readers" :)

      Usuń
  2. Książeczki są świetne, ale maja jeden minus płyty w formacie mp3.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!

Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło". Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki . Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę. Książki są jak rozmowy Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czuje...

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...

Recenzja: „Tajne przez poufne” Magdalena Winnicka - od zgrzytu do mini-zawału z zachwytu!

Bywają takie książki, które zaczynają się od zgrzytu… a kończą nerwowym przewracaniem ostatniej strony i cichym „pani Autorko, jak mogła pani tak zrobić?”. Tak właśnie było z drugim tomem przygód Krystiana i Sary. Początek? Przyznam szczerze – miałam chwilę zwątpienia. Krystian, nasz zimnokrwisty major ABW, zachowuje się jak ktoś, kto chwilowo zostawił mózg we Wrocławiu. Halo, panie majorze – co się stało z twoją żelazną logiką i dystansem? Ale potem... zaskoczyło. I to tak, że przepadłam. Wystarczyło kilkadziesiąt stron, by historia znów mnie porwała – tym razem w upalne rejony Turcji, gdzie nie tylko temperatura, ale i napięcie między bohaterami sięga zenitu. Sara małymi, pozornie niewinnymi krokami zaczyna wchodzić w życie Krystiana. Nie na siłę, nie gwałtownie – tylko z czułością i uporem, który kruszy nawet najbardziej opancerzone serce. A Krystian? Choć udaje, że jeszcze walczy, widać, że przegrał tę bitwę dawno temu. I że to przegrana, która daje mu więcej szczęścia niż jakiekol...