Przejdź do głównej zawartości

Szaleństwo na punkcie Greya


W ostatnich dniach zaciekawiło mnie istne medialne szaleństwo wokół książki "50 twarzy Greya" autorstwa E. L. James. Gdzie nie spojrzę, tam widzę tą charakterystyczną okładkę. Na czym polega fenomen tej książki?


Na pewno "50 twarzy Greya" ma genialną promocję. Na Gazeta.pl ukazało się niedawno kilka filmików z czytanymi fragmentami i reakcjami ludzi. Można je zobaczyć tutaj. Dodatkowo książka jest wychwalana przez zachwycone czytelniczki i miażdżona przez krytyków, co jak wiadomo, zawsze podkręca sprzedaż.

Poza tym wydaje mi się, że wiele kobiet z chęcią znalazłoby się na miejscu bohaterki, panny Steele, ale niekoniecznie chcą się do tego przyznać i często pozostaje to tylko w sferze ich erotycznych fantazji. Może w tym tkwi właśnie sekret? E.L. James odważnie przecież mówi, że napisała książkę o swoich własnych fascynacjach.

W USA książka wywołała skandal, biblioteki odmawiają zakupienia jej do swoich zbiorów, duchowni ją potępiają, doszło nawet do spalenia kilku egzemplarzy. Ciężko mi oceniać jej treść, zrobię to dopiero w recenzji, ale już teraz nie potrafię zrozumieć, dlaczego seksualność jest aż tak szokująca.

I jeszcze jedno - dosłowne tłumaczenie tytułu "50 shades of Grey", czyli "50 odcieni szarości" bardziej przypadłoby mi do gustu, chociaż rozumiem, że chodzi tu głównie o nazwisko głównego bohatera. Jestem też bardzo ciekawa, czy ta publikacja nie otworzy drogi innym autorom/autorkom, którzy jak dotąd nie mieli w sobie odwagi do ujawnienia swoich erotycznych dzieł. 

Przyznaję, że gdyby nie to szaleństwo wokół książki, być może nawet bym na nią nie spojrzała. A tak reklama odniosła sukces i wszystko wskazuje na to, że dołączę do grona czytelniczek. Czy zachwyconych? To się dopiero okaże. Premiera książki przewidziana jest na 5 września.


Na stronie wydawnictwa Sonia Draga można znaleźć fragment książki: "50 twarzy Greya" - fragment

Komentarze

  1. Czytałam recenzje tej książki. Ponoć jest odważniejszą odsłoną "Zmierzchu", ambicji w niej za grosz, ale za to przyciąga miliony erotycznymi opisami, które ponoć są wbrew pozorom dość pruderyjne. Wydaje mi się, że to taki erotyk z jako taką fabułą dla małolatów i trochę starszych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej dla pełnoletnich małolatów ;) z tego co wyczytałam, pierwotna wersja to rzeczywiście fan fiction "Zmierzchu", dotyczący dalszych losów bohaterów (choć nie bardzo sobie to wyobrażam w takiej formie).
      A co do fabuły to właśnie się obawiam, że poza wątkiem seksualnym w książce nic więcej nie ma. Ale mimo wszystko skłaniam się ku przeczytaniu.

      Usuń
  2. Słyszałam o tej książce i muszę przyznać, że mam na nią wielką ochotę :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że książka jest trochę przereklamowana, jednakże marketing ma bardzo dobry :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego się właśnie obawiam, ale z ciekawości przeczytam i ocenię :)

      Usuń
  4. Czytałam pierwszą część! Owszem, książka erotyczna, bez większej głębi jeżeli chodzi o wątek póki co przynajmniej. Ale jest napisana w taki sposób i niesie tyle uczuć ze sobą, że nie sposób przerwać jej czytanie.

    Też była sceptycznie nastawiona, bałam się że jest przereklamowana. Ale się skusiłam.. I nie jest wcale przereklamowana!

    Jeżeli nie nastawimy się na 'mądrą' książkę ale na przyjemne czytanie o gwałtownym uczuciu do niesamowicie skomplikowanego mężczyzny to zadowolenie gwarantowane!

    Ja się nastawiłam na beznadzieję ale książka mnie miło zaskoczyła. Teraz czekam na drugą część która wychodzi 7go listopada.

    OdpowiedzUsuń
  5. Książki rewelacyjne czyta się praktycznie jednym tchem
    może są zwykłe,napisane prostym językiem ale chyba właśnie o to chodzi
    fakt książkao podłożu erotycznym ale myślę,że nie o to tak naprawde chodzi
    POLECAM lekture bo naprawde WARTO!!!!!!!!1

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!

Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło". Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki . Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę. Książki są jak rozmowy Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czuje...

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...

Recenzja: „Tajne przez poufne” Magdalena Winnicka - od zgrzytu do mini-zawału z zachwytu!

Bywają takie książki, które zaczynają się od zgrzytu… a kończą nerwowym przewracaniem ostatniej strony i cichym „pani Autorko, jak mogła pani tak zrobić?”. Tak właśnie było z drugim tomem przygód Krystiana i Sary. Początek? Przyznam szczerze – miałam chwilę zwątpienia. Krystian, nasz zimnokrwisty major ABW, zachowuje się jak ktoś, kto chwilowo zostawił mózg we Wrocławiu. Halo, panie majorze – co się stało z twoją żelazną logiką i dystansem? Ale potem... zaskoczyło. I to tak, że przepadłam. Wystarczyło kilkadziesiąt stron, by historia znów mnie porwała – tym razem w upalne rejony Turcji, gdzie nie tylko temperatura, ale i napięcie między bohaterami sięga zenitu. Sara małymi, pozornie niewinnymi krokami zaczyna wchodzić w życie Krystiana. Nie na siłę, nie gwałtownie – tylko z czułością i uporem, który kruszy nawet najbardziej opancerzone serce. A Krystian? Choć udaje, że jeszcze walczy, widać, że przegrał tę bitwę dawno temu. I że to przegrana, która daje mu więcej szczęścia niż jakiekol...