Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: "Cherem" Dariusz Domagalski



Autor: Dariusz Domagalski
Tytuł: "Cherem"
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: sierpień 2011
Liczba stron: 336


"Cherem" budził spore emocje, jeszcze zanim się ukazał. Zapowiadano go jako książkę wywracającą do góry nogami utarte przekonania. I muszę przyznać, że jest w tym wiele prawdy.

Przez pierwsze kilkanaście stron jesteśmy gdzieś w starożytnym świecie, w czasach istnienia Cesarstwa Rzymskiego. Wielka bitwa, wspomagana mrocznymi siłami, tylko delikatnie wprowadza nas w świat "Cheremu". Właściwa akcja książki toczy się we współczesnym Gdańsku. Andrzej Kamiński, oficer Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego z Departamentu Zwalczania Sekt Religijnych otrzymuje zadanie zbadania starożytnych przedmiotów, przechwyconych przez celników w gdańskim porcie. Istnieje bowiem podejrzenie, że są one artefaktami, przeznaczonymi dla jednej z działających w Polsce sekt. 

Z pozoru prosta sprawa nieoczekiwanie komplikuje się, gdy kontener wyładowany przedmiotami znika bez śladu. Próbując rozwiązać sprawę, Andrzej Kamiński odkrywa kolejne niewyjaśnione zdarzenia - osoby, które miały jakąkolwiek styczność z kontenerem lub znajdującymi się w nim przedmiotami, są brutalnie mordowane. Poszlaki prowadzą do szefa rosyjskiej mafii w Polsce oraz jego porachunków z włoską camorrą. Współpracując z komisarzem Rafalskim z gdańskiej policji, Kamiński jest coraz bliżej rozwiązania sprawy. I wtedy staje twarzą w twarz z przerażającym mordercą, jednak jako jedyny uchodzi z tego spotkania z życiem. Dlaczego? Bo również on sam, nie do końca świadomy tego faktu, kryje w sobie nie lada sekret. 

Na okładce książki można przeczytać: "45 lat temu zniesiono Indeks Ksiąg Zakazanych. Gdyby tak się nie stało, "Cherem" już by tam był wpisany!". Rzeczywiście, całkowicie zgadzam się z tym stwierdzeniem. To, co odkrywamy w "Cheremie" podważa podstawowe dogmaty religii chrześcijańskiej. Po przeczytaniu tej książki nic już nie wydaje się oczywiste. Z całą pewnością jest to dobra pozycja. Fascynująca i nietuzinkowa. Jednak osobiście nie do końca pasował mi styl pisania autora. Przypuszczam, że główny problem tkwił w przeskakiwaniu od jednej postaci do drugiej. I mimo, że wszystkie te fragmenty scalały się z czasem w jedną całość, było to dla mnie nieco męczące. 

I na koniec: cherem to klątwa, a Aniołowie Pana nie zawsze zstępują na ziemię w dobrych zamiarach.


Więcej informacji i fragmenty dostępne na stronie Fabryki Słów: "Cherem"

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie musisz kończyć każdej książki? Odzyskaj swoją czytelniczą wolność!

Są książki, które pochłaniamy z drżącymi rękami, jakby świat miał się skończyć, zanim przewrócimy ostatnią stronę. Ale są też takie, które czytamy z wysiłkiem – zdanie po zdaniu. Wmawiamy sobie, że "może się rozkręci", że "skoro już tyle przeczytałam, to szkoda przerywać", albo że "przecież ktoś to kiedyś uznał za arcydzieło". Ile razy tkwiliśmy w opowieściach, które nie dawały nam nic poza frustracją? Ile razy próbowaliśmy "wcisnąć się" w słowa jak w zbyt ciasny garnitur – niewygodny, nie nasz, ale przecież "elegancki", "polecany", "uznany"? Czas powiedzieć to głośno: nie musisz kończyć każdej książki . Nie jesteś zobowiązana wobec autora. Ani wobec recenzji, które miały pięć gwiazdek. Ani wobec siebie z przeszłości, która z entuzjazmem wyjęła tę książkę z półki i postanowiła dać jej szansę. Książki są jak rozmowy Wyobraź sobie. Nie z każdą osobą prowadzisz rozmowę do samego końca. Czasem już po kilku zdaniach czuje...

Recenzja: „Phantasma” Kaylie Smith - gotycka uczta zmysłów, która uzależnia!

To nie tylko jedna z najlepszych książek fantasy, jakie przeczytałam w tym roku. To gotycka uczta zmysłów i emocji – mroczna, gęsta od napięcia, brutalna, zmysłowa i absolutnie uzależniająca. Wchodząc do świata Phantasmy , czułam się, jakbym przekraczała próg nawiedzonego dworu – razem z Ophelią, która z pozoru wydaje się krucha, przytłoczona OCD i ciężarem przeszłości… a potem, z każdą kolejną próbą, staje się coraz bardziej nieugiętą, świadomą siebie kobietą. Nieidealną – i właśnie dlatego tak prawdziwą. Jej wewnętrzna walka, głos cienia, potrzeba kontroli – to wszystko nie znika, ale zmienia się razem z nią. Dojrzałość w wersji dark fantasy? W punkt! Siostrzane więzi i rodzinne cienie Na osobną uwagę zasługuje relacja z jej młodszą siostrą Genevieve – impulsywną, nieprzewidywalną, ale też poruszająco naiwną. To właśnie siostrzana więź, złożona z winy, strachu i głębokiej miłości, staje się dla Ophelii głównym motorem działania. A cień po zmarłej matce – nie tylko ten dosłowny...

Recenzja: „Tajne przez poufne” Magdalena Winnicka - od zgrzytu do mini-zawału z zachwytu!

Bywają takie książki, które zaczynają się od zgrzytu… a kończą nerwowym przewracaniem ostatniej strony i cichym „pani Autorko, jak mogła pani tak zrobić?”. Tak właśnie było z drugim tomem przygód Krystiana i Sary. Początek? Przyznam szczerze – miałam chwilę zwątpienia. Krystian, nasz zimnokrwisty major ABW, zachowuje się jak ktoś, kto chwilowo zostawił mózg we Wrocławiu. Halo, panie majorze – co się stało z twoją żelazną logiką i dystansem? Ale potem... zaskoczyło. I to tak, że przepadłam. Wystarczyło kilkadziesiąt stron, by historia znów mnie porwała – tym razem w upalne rejony Turcji, gdzie nie tylko temperatura, ale i napięcie między bohaterami sięga zenitu. Sara małymi, pozornie niewinnymi krokami zaczyna wchodzić w życie Krystiana. Nie na siłę, nie gwałtownie – tylko z czułością i uporem, który kruszy nawet najbardziej opancerzone serce. A Krystian? Choć udaje, że jeszcze walczy, widać, że przegrał tę bitwę dawno temu. I że to przegrana, która daje mu więcej szczęścia niż jakiekol...